Gdy dotarliśmy do domu Martiny powstał „maleńki” problem
xd Trzeba było ustalić kto gdzie śpi, dopóki chłopcy nie kupią jakiegoś domu
tutaj.
-
Harry i
Kinga mogą spać u mnie, mamy jeden pokój gościnny – powiedziała Martina, ja z
Hazzą ochoczo przytaknęliśmy xd Ele ma swój dom, więc tam nocuje Lou, Danielle
też ma swój apartament, więc tam nocuje Liam, a Agnes i Zayn?
-
A co z
Agnes i Zaynem? – spytałam. Marti puściła do mnie oczko.
-
Coś się
wymyśli ; D
-
Czy ja o
czymś nie wiem?! – niemal krzyknęłam. Dziewczyny zaczęły się śmiać.
-
Przecież
to nazbyt oczywiste, gdzie poszli Agnes z Zaynem! Brunet opowiedział nam
wszystko! – zawołała Eleanor, kładąc się na kanapie.
-
Mi nie
powiedział -.- - rzuciłam wkurzona. Hazza też nie miał pojęcia, o co może
chodzić.
-
Zayn jej
się oświadcza w tym momencie! – wypaliła Danielle i wszystkie zaczęły uśmiechać
się do siebie porozumiewawczo. Zaraz, zaraz... Że co?!
-
Ale co?
Gdzie? Jak? Yyy... – palnęłam głupio XD
-
Planował
to od paru dni i chodził taki zdenerwowany... Nie zauważyłaś? – spytała
Martina.
-
Hm...
Jakby tak się temu przyjrzeć to... nie, nie zauważyłam : / - powiedziałam i
westchnęłam.
-
Nie
powinnaś się cieszyć ich szczęściem? – zawołała Eleanor roztropnie. Wzruszyłam
ramionami.
-
Wyglądają
razem na szczęśliwych, ale... czy to nie aby za wcześnie? – stwierdziłam,
zakładając ręce na klatce piersiowej
-
Są młodzi
i zakochani, daj im spokój, King! – rzucił do mnie Harry i pocałował mnie w
czoło.
-
No tak...
Ale prędzej oczekiwałam, że Marti i Niall się zaręczą niż moja najlepsza
przyjaciółka! – wypaliłam. Bałam się, że stracę moją Agnes...
-
Oj
przestań! – Danielle skróciła rozmowę, a ja nie naciskałam. Dziewczyny jeszcze
plotkowały i cieszyły się z dzisiejszego wydarzenia, a ja usiadłam w kącie i
oparłam głowę o ścianę. Nie wiem... Może byłam po prostu zmęczona podróżą...
Harry podszedł do mnie i pomógł mi wstać, bezbłędnie wyczuwając mój nastrój.
-
Chodź,
pośpimy sobie! – powiedział i puścił mi oczko. Przewróciłam oczami i rzuciłam :
„Zapomnij” na co Hazza odpowiedział krótkim westchnięciem xd Martina była
bardzo gościnna xd W pokoju gościnnym mieli łazienkę :D Więc umyłam się i
przebrałam w piżamkę, a następnie wpakowałam się do łóżka. Zasypiałam już niemal,
kiedy Harry położył się obok mnie i przyciągnął mnie do siebie, mocno
przytulając <3
~Agnes~
Wróciliśmy z Zaynem do domu Martiny. Od progu powitała nas
szajka dzikusów, gratulując nam i napomykając od ślubie i małych Malikach xd
-
Och,
dajcie spokój! Przecież dopiero się zaręczyliśmy! – uśmiechnęłam się i złapałam
mojego NARZECZONEGO za rękę : )
-
Dajcie im
spokój! Nie męczcie ich już! – zawołał Daddy, za co pierwszy raz byłam mu
wdzięczna xd Niall zrobił popcorn i rozsiadł się na kanapie, jakby był u siebie
w domu xd W sumie był ;] Ale kto ich tam wie :P
-
Tyyy!
Paczcie, co pokazują w TV! – krzyknął, pokazując łapką na telewizor.
Rozsiedliśmy się na wolnym kawałku przestrzeni obok niego i wpatrzyliśmy się w
ekran.
„Szajka groźnych dziewczyn została złapana! Cathy,
Caroline oraz Eliza <nazwisk nie ujawniamy>. Dwie pierwsze zostały
oskarżone o napaść i usiłowanie zabójstwa na trójce sławnych ludzi – Harrym
Stylesie, Kindze Cole oraz Niallu Horanie. Na szczęście nikomu nie stało się
nic poważnego. Eliza została zamieszana w handlowanie narkotykami. Była pod
wpływem marihuany i sama zgłosiła się na policję. Groźna trójka długo posiedzi
za kratkami! A teraz John z pogodą!” Nialler wyłączył teleodbiornik. Zapadła głucha cisza. Po
chwili Louis wskoczył na stół i zaczął się drzeć xd
-
A teraz
balanga, bo nasze życie zostało wyczyszczone z zagrażających nam dziewczyn! –
wrzasnął tak, że wszyscy w sąsiedztwie to usłyszeli! XD
-
Za chwilę
przyjdą 10-latki pytać się : Co? Jaka impreza?! Będzie melanż?! – westchnęłam
XD
-
Oj tam,
oj tam! Czepiasz się szczegółów ;3 Dobra, dzwonimy po jak najwięcej ludzi, a
Niall i Martina idą załatwić żarcie! Ten żarłok wie co kupić XD – rzucił Louis.
-
Dlaczego
ja? – krzyknęła brunetka.
-
Bo jesteś
ze mną! – wyszczerzył się blondynek i wziął ją za rękę. Martina rzuciła Lou
wredne spojrzenie i razem z Niallerem wyszli z domu, kierując się do
Super-Marketu. Było grubo po 22, ale jeszcze czas na urządzenie party ;3
Wymyśliliśmy, że będzie to Garden-Party u Martiny, bo u niej nikogo nie było.
Zaczęliśmy obdzwaniać ludzi ;) Louis rozwalił mnie pewnym telefonem...
-
No hej...
Nie znam cię, ale możesz wpaść! A... Jesteś tą dziewczyną z przystanku? A!
Spoko... Spoko... Jasne, że pamiętam! Wbijaj! – rzucił do słuchawki, a po
rozłączeniu powiedział : „Jasne, że NIE pamiętam!” xd Oczywiście wszyscy
wybuchli śmiechem xd Wpadł Żarłoczek wraz ze swoją żoną xd A ja znowu o ślubie
xd Niall przytaszczył 3 wielkie torby, a Martina niosła procenty. Kupiła dla
mnie bezalkoholowe piwo, wie, że nie lubię pić ;) Przenieśliśmy się do ogrodu i
zaczęliśmy coś urządzać xd Wzięliśmy plastikowe krzesła i stół z garażu
Niallera, a z mojego tarasu zrobiliśmy prowizoryczny parkiet do tańca ;]
Poświęciłam swoje stereo i postawiliśmy je w kącie tarasu. Puściliśmy losową
piosenkę. Padło na „Of Monsters and Men – Little Talks” Uwielbiam ten kawałek!
<3
-
Zatańczmy!
– zawołałam do Zayna i po chwili dawaliśmy z siebie wszystko na parkiecie :D
Daddy chciał nam przerwać, ale Ele go uciszyła xd Więc my tańczyliśmy do
upadłego, a reszta rozstawiała jedzenie. Niall kupił serpentyny i baloniki,
jakby były czyjeś urodziny xd Ale było nastrojowo, trzeba mu przyznać XD
Poprzynosili małe lampki i zapalili, bo bądź co bądź ciemno było xd Piosenka
się skończyła i usiedliśmy z Zaynem, padnięci od tańca, na kocu. O tym też
pomyśleli ^ ^ Można było się położyć i popatrzeć w gwiazdy, jak podczas...
podczas moich i Zayna oświadczyn <3 Aww... ;33 Mój najpiękniejszy dzień w
życiu <3 Mam jednak nadzieję, że ślub będzie lepszy :D Nagle ludzie zaczęli
przybywać. Nie wiedziałam, że aż taki tłum się zbierze! O__O Leciał „Enej –
Skrzydlate Ręce” i wszyscy tańczyli. Nie można było odróżnić kto jest kim. Po
pierwsze – było ciemno, a po drugie – ludzi było <przepraszam za
określenie> w chuj dużo xD Cudem odnalazłam podchmielonego Zayna i
usiedliśmy na kocu pod jakimś drzewem, kawałek dalej od tego całego zgiełku.
-
Miało
przyjść tylko kilka osób! – wypomniałam mu. Wzruszył ramionami.
-
Jesteśmy
gwiazdami! Te osoby przyprowadziły znajomych, ich znajomi swoich znajomych itd.
Cena sławy – uśmiechnął się promiennie. Jego codzienność xD Nagle podbiegł do
nas meneger chłopaków. Czyżby przyleciał specjalnie z Londynu, żeby im coś
przekazać? : O Stanął nad nami i oznajmił :
-
Jutro
rusza wasza trasa koncertowa!
-
Wait...
Co? – krzyknął Zayn.
-
Właśnie,
jak to? – zawołałam za nim.
-
Za długo
robiliście sobie wakacje, przykro mi chłopcy. Jeśli chcecie wybić się w
show-bizie nie wystarczy mieć ładną buźkę i jedną piosenkę na koncie... Musicie
wydać płytę, a później zacząć trasę. Tak to jest. Musicie przekazać to reszcie
chłopaków. Dzisiaj nacieszcie się imprezą, a jutro... Widzę was na lotnisku –
uśmiechnął się przyjaźnie, a potem wmieszał się w tłum. Spojrzałam smutno na
Zayna.
-
Czyli...
-
Czyli, że
muszę pojechać, kochanie. Jak chcemy zarobić pieniążki na wasze zachcianki to
musimy troszkę popracować jak duzi, silni mężczyźni – uśmiechnął się, a potem
złożył na moich wargach ognisty pocałunek <3
-
Tak...
Może nie będzie tak źle... – powiedziałam i znowu pocałowałam bruneta <3
Położyliśmy się na kocu i spojrzeliśmy w niebo. To niebo, pod którym leżeliśmy
zaręczając się <3 Magiczna chwila...
~Narrator~
Był zdeterminowany. Musiał to zrobić. Wiedział, że to
właściwe. Albo chociaż myślał, że robi dobrze. Musiał ją odzyskać. MUSIAŁ. Nie
kochał jej, nic do niej nie czuł, ale musiał zdobyć ją i odbić ją blondynowi,
żeby poczuć smak zwycięstwa i satysfakcję, że może mieć każdą. Potrzebował tego
uczucia po serii porażek. Aż nadszedł ten dzień. Dowiedział się o imprezie u
Martiny. Dostał szansę. Musi ją wykorzystać, inaczej będzie zwykłym głupcem...
Postanowił tym razem przygotować się solidnie i nie dopuścić do porażki.
Przefarbował włosy na blond, na szczęście nie musiał kupować soczewek – natura
obdarzyła go takimi samymi oczami jak jego rywal. Ironia losu, można tak
powiedzieć. Zobaczył Nialla w Super-Markecie. Stał z jego Martiną w ramionach i
jakby nigdy nic – wybierał alkohol na imprezę. Justin zacisnął dłonie w piersi.
Martina jest JEGO i nic nie może tego zmienić. Martina jest tylko Justina.
TYLKO I WYŁĄCZNIE jego. Niall będzie musiał pogodzić się z tą decyzją i się
wycofać. Justin uśmiechnął się perfidnie. Zaplanował to w najdrobniejszych
szczegółach. Ubrał się nawet tak jak blondyn. Zielony podkoszulek, czerwona
bluza, brązowe spodnie rurki i zielone trampki. Martina jest już w jego
pułapce, czuł się pewnie. Wiedział, że zwycięży. To było mu pisane.
***
„Teraz albo nigdy” pomyślał Justin i wziął głęboki wdech.
Przeszedł do ogrodu brunetki i wmieszał się w tłum, który był całkiem spory. Z
głośników dobiegał wolny utwór : „Jedward – Young Love” <Zakochałam się w
tej piosence razem z Violą <3> Wszyscy kołysali się w ramionach swoich
drugich połówek, a Justin próbował dostrzec tylko tej jednej pary, na której mu
zależało. Nagle wpadł na podchmieloną fankę.
-
Niall!
Tutaj jesteś! – wrzasnęła i rzuciła mu się w ramiona. Justin chętnie by z nią
zatańczył, była niebrzydka, ale teraz miał inny cel na głowie.
-
Przepraszam
cię, kochanie, ale muszę znaleźć moją dziewczynę – uśmiechnął się do niej
krótko, a potem oddalił się. Dziewczyna nic sobie z tego nie zrobiła. Chyba
oprócz tego, że zaczęła się jarać tym, że Justin rzucił do niej „kochanie”.
Będzie miała, co opowiadać koleżaneczkom na facebooku. Jus westchnął. Jakie
głupie potrafią być kobiety... Nagle dostrzegł brunatną czuprynę Martiny.
Widocznie szukała Nialla. Justin rozejrzał się. Nigdzie nie dostrzegł blond
włosów rywala. Dostrzegł swoją szansę. Podbiegł po kieliszek whisky do stolika
i podbiegł do Martiny. Podał jej kubeczek i uśmiechnął się.
-
Przepraszam,
że musiałaś tyle czekać, kochana. Proszę, to dla ciebie – powiedział,
bezbłędnie małpując akcent Nialla.
-
Dziękuję.
Byłam spragniona – uśmiechnęła się Martina i powoli wysączyła napój z kubeczka.
Uczucia w Justinie zaczęły powoli narastać. Przecież to była JEGO Martina. Ta,
którą kochał. Ta, którą trzymał w ramionach. Ta, którą całował. Ta, której
mówił, że ją kocha i nie opuści... Miał wielką ochotę szepnąć jej : „Kocham
cię” i ją pocałować, ale zamiast tego zaoferował jej taniec. Na jego
nieszczęście puszczono szybki utwór : „Gusttavo Limo – Balada” Wszyscy zaczęli
szaleć i zrobiło się tłoczno. Musiał poczekać chwilę, zanim będzie mógł ją
potrzymać w ramionach. Nagle, ni stąd, ni zowąd przybył blond włosy Niall we
własnej osobie. Był mocno podpity, więc tylko wyrwał Martinę z rąk Justina,
nawet nie zerkając na niego. Jus wkurzył się. Na jego szczęście Martina nie
była tak upita jak jej chłopak. Wyrwała się z objęć blondynka i popatrzyła raz
na Justina, raz na Nialla.
-
Możecie
mi wytłumaczyć, dlaczego widzę was DWÓCH?! – krzyknęła, wkurzona.
-
Przecież
jestem tylko jeden! – wrzasnęli Justin z Niallem jednocześnie. Blondyn powoli
trzeźwiał i zaczaił, że coś jest nie tak.
-
Coś ty za
jeden? – zawołał i zaczął mi się wnikliwie przypatrywać.
-
Niall
Horan, oszuście! – Justin uratował sytuację.
-
Przecież
ja jestem Niall! – bronił się prawdziwy Niall.
-
Czy wy
sobie żarty stroicie?! – wrzasnęła Martina, patrząc na nich obu.
-
On się za
mnie podszywa! – Jus wskazał na prawdziwego Nialla. Plan Justina powoli zaczął
się walić. Był na pierwszy rzut oka perfekcyjny, ale jak doszło co do czego...
-
Sama
ocenię, kto jest prawdziwy! – fuknęła brunetka i zaprowadziła nas na koniec
ogrodu, gdzie było trochę ciszej. Justin zaczął żałować, że w ogóle tu
przyszedł. Teraz jego męska duma ucierpi podwójnie! Będzie musiał się zmyć jak
najszybciej! Ale na razie stał pod obstrzałem wściekłych spojrzeń Martiny.
-
Na
pierwszy rzut oka wyglądacie tak samo, ale ja wiem, kto jest moim kochanym
Niallem! – powiedziała. Justin poczuł ukłucie w sercu. Martina nigdy nie
zwracała się do innych słowem : „Kochany Justin”... Poczuł się źle i chciał jak
najszybciej uciekać. Marti nie pozwoliła mu odejść.
-
Wiem, kto
jest prawdziwy! – oznajmiła po minutce. Serce zabiło Justinowi mocniej. A jeśli
się pomyli? Jakaś nadzieja istnieje... Po chwili Martina wzięła za rękę
prawdziwego Nialla i wymierzyła Justinowi solidnego policzka!
-
To cię
oduczy podawania się za mojego Nialla, chamie zbolały! Wracaj do swojej nory! –
warknęła, miotając w moją stronę pioruny.
-
Wynoś się
stąd, koleś! – warknął Niall zaraz po niej. Jus nie chciał się sprzeczać. Za
bardzo bolało go zranione ego. Nawet bardziej niż policzek od Martiny. Chciał
tylko uciec. Przeliczył się w siłą prawdziwej miłości... Teraz powinien usunąć
się w cień i już nie wracać... Porażka nauczyła go dwóch rzeczy : „Nigdy nie
dostaniesz tego, czego chcesz jeśli będziesz się bardzo stara” oraz „Prawdziwej
miłości nikt nie przezwycięży” Powinien wiedzieć to od początku i nie bawić się
w podchody... Wrócił do domu i położył się na łóżku jak szmaciana lalka.
Przegrał... I to zabolało mocniej niż policzek od Martiny...
~Kinga~
Zbudziła mnie jakaś zadyma w ogrodzie. Wstałam, jęcząc i
budząc przy tym Harrego. Ktoś puścił na fulla : „LMFAO – I’m sexy and I know
it” Co do diabła tam się wyczynia?! Harry postanowił to sprawdzić razem ze mną.
Harry ubrał szlafrok, a ja poszłam tylko w opinającej mnie piżamie. Otworzyłam
drzwi balkonowe i ujrzałam... cały tłum ludzi! Tańczyli, bawili się, śmiali,
śpiewali, pili!
-
Zrobili
party i to bez nas! – zajęczał Hazza. Westchnęłam.
-
Super...
A teraz nam spać nie dadzą! – rzuciłam. Nagle cała muza ucichła i wszystkie
spojrzenia utkwione zostały we mnie. Po parkiecie przeszedł szmer i błysnęły
flesze. OMG! Szybko stanęłam za Harrym, a on wyciągnął ręce w obrończym geście.
-
Odwalcie
się od mojej dziewczyny! Nie jesteśmy aż taką sensacją! – zawołał, a potem
szybko zniknęliśmy w środku domu.
-
O mój
Boże!
-
Spokojnie,
nic się nie stało – uśmiechnął się Hazza. Spiorunowałam go wzrokiem.
-
Harry!
Nie rozumiesz?!
-
Czego? –
spytał głupio. Chyba jeszcze spał! -.- Ja byłam za wściekła, żeby dopuszczać do
siebie resztki snu.
-
Zrobili
mi zdjęcie!
-
I co? –
dalej nie rozumiał! -_________-
-
Cały
świat zobaczy, że jestem w ciąży! To aż za bardzo widać! – zawołałam, załamana.
Loczek nareszcie się ocknął
-
O CHOLERA
JASNA! JA PIERDOLE! KURWA MAĆ! – wrzasnął na cały dom.
-
Uspokój się...
– westchnęłam. Byliśmy na przegranej pozycji.
-
Mamy przesrane...
– szepnął i buchnął się na łóżko. Położyłam się obok niego.
-
Można zawsze
zwalić na fotoszop. Przecież takie plotki krążą ciągle... – próbowałam go uspokoić.
-
Mhm – mruknął,
chowając twarz w poduszkę. Do środka wpadł przerażony Kacper.
-
Słyszałem
krzyki! – zawołał. Był jeszcze zaspany. Spał na poddaszu Martiny. Ona ma tak wielki
dom, że ja pierniczę!
-
Nic, nic...
-
A skąd ta
muzyka? – zawołał i wyszedł na balkon. Wrócił po 5 s.
-
Jak śmiali
urządzać imprę beze mnie?! – wrzasnął, a potem łaskawie opuścił mój i Harrego pokój.
-
No to mamy
problem... – westchnęłam. Hazza wziął się w garść.
-
Spokojnie...
Jesteś moją dziewczyną i bez względu na plotki – będziemy razem i przetrwamy to
<3
-
Słodki jesteś
– uśmiechnęłam się i dałam mu buziaka <3 Po chwili zasnęliśmy, wtuleni w siebie,
a głośna muzyka nie przerwała moich snów o Hazzie i dziecku <3
♥♥♥
Po długiej nieobecności wstawiam ten oto rozdział :3
Czekam na komentarze, bo jest długi w miarę, rekompensuję Wam czekanie :* <3
♥♥♥
Tu macie moje i Darii dwa zdjęcia ze Szczecina i naszego spotkania ;3 Daria jest anonimowo XD
KONIEC! :D
Jakiż słodziutki rozdział *_____________* Omomomomomomom. <33 Ale się podjarałam nim, ja pierdolę. ^.^ ♥.♥ Hah xD Martina jednak poznała swojego Nialla. I good! *.* Mój kochany, słodki, irlandzki chłopczyk. ^.^ Podoba mi się dopisek do Jedward - Young Love. :D:D <33 Słuchałam tego, jak czytałam ten rozdział. ;3 I nadal słucham, ale cicho :D:D:D Biedna Kinga i Hazza. :(:( ;( Aż mi się ryczeć chce, ale wiem, co będzie dalej i mam zaciesz. :D Zajebiste zestawienie. xDD Nie ma to jak szczerość. ^^ A potem już nowe opowiadanie... ;] Sister! Ten Liam jest jak prawdziwy, ale ten real jest naszym braciszkiem, choć o tym nie wiem :D Jeszcze nie [mwahahahahahahaha - genius] ;pp Kochanie, pisz szybko kolejny rozdział i niech Twoja wena wróci! Chociaż bez niej i tak jest zajebiście. ♥ :D
OdpowiedzUsuń