Nie wierzę... Dlaczego Kacper tak się zmienił? Czy nie
wie, ile znaczy dla mnie i Agnes? Nigdy nie chcielibyśmy go stracić... Wróciłam
do swojej sali i wtuliłam głowę w poduszkę, cicho pochlipując... Chciałabym,
żeby Harry był tutaj ze mną, ale nie, on musiał być w innej sali... Jutro
wszyscy zbierają się u Martiny i Nialla, a my z Harrym dalej musimy tutaj
być... Chcę już stąd wyjść, bo się depresji nabawię. Nienawidzę zapachu
szpitala i tych białych ścian. Wróżą nieszczęście...
~Agnes~
/następny dzień/
Obudziłam się obok mojego ukochanego bruneta...
Uśmiechnęłam się i ucałowałam go w jeszcze nieogolony policzek.
-
Musimy
już wstawać, kochanie, bo spóźnimy się na samolot – uśmiechnęłam się do niego
czule.
-
Jeszcze 5
minut – wymruczał, przytulając mnie do siebie jak jakąś dużą przytulankę xd
-
Nie mamy
5 minut, śpiąca królewno! – zawołałam, głaszcząc go po policzku. – No
wstawaj...
-
Za
chwilkę...
-
Już! –
krzyknęłam i zabrałam mu kołdrę. Był jak duży miś, lubiący spać w cieple xd
-
Ech...
Jak każesz, moja pani – westchnął i się przeciągnął jak duży kot : D
-
Wiedziałam,
że wstaniesz na moje skinienie! – zaśmiałam się. – A teraz idziemy się przebrać
i w drogę! Stąd mamy kawałeczek do lotniska!
-
Jak sobie
życzysz, słońce! – powiedział i zaczął szukać ubrań na zmianę. Ja uśmiechnęłam
się lekko i powędrowałam do łazienki. Umyłam się, uczesałam, lekko pomalowałam
i UBRAŁAM. Po
mnie do łazienki wszedł Zayn.
-
Błagam
cię! Niech to krótko potrwa... – westchnęłam. Uśmiechnął się zadziornie.
-
Albo
potrwa długo, albo i nie. Zobaczymy! : )
-
O nie,
nie, nie mój panie! Ja cię uczeszę, będzie szybciej! – zawołałam.
-
Może mnie
jeszcze umyj, co? – zaśmiał się xd
-
Chętnie
:D Chodź XD – powiedziałam zupełnie na serio xd
-
Może
innym razem ci pozwolę! – rzucił i wystawił mi język xd Nie zdążyłam nic zrobić,
bo szybko zamknął drzwi -.- A już chciałam iść z nim pod prysznic xD No
niestety... Znalazłam nasze walizki i postawiłam przy drzwiach frontowych. Po
paru chwilach (dosłownie CHWILACH!) z łazienki wyszedł Zayn.
-
Łał! Nie
spodziewałam się ciebie tak szybko! : D Jestem z ciebie dumna! – uśmiechnęłam
się i dałam mu buziaka <3 Wyglądał nie najgorzej ; ] ,
zwarzywszy, że przygotował się w tak krótkim czasie! :D
-
Dziękuję
ci! – zawołał i odwzajemnił mi się jeszcze czulszym pocałunkiem :* <3
Musieliśmy szybko przerwać tą czynność, bo moi rodzice szybko wpadli do pokoju
-.-
-
Zawieziemy
was na lotnisko! – zaofiarowała się mama. Musieliśmy się zgodzić, bo nasze
bagaże do lekkich nie należały xd
-
Jasne –
powiedzieliśmy (ja z Zaynem) i wsiedliśmy wszyscy do samochodu. Panowało
nieznośne milczenie, przerywane od czasu do czasu wzmiankami na temat pogody.
Po chwili, która wydawała się wiecznością, dojechaliśmy na lotnisko.
-
To... My
już idziemy, bo... ten... i się spóźnimy... i tego... – wyjąkałam, kiedy już
wysiedliśmy. Zayn nie odzywał się ani słowem, lekko skrępowany. No tak, co on
mógł powiedzieć moim rodzicom?
-
Bawcie
się dobrze! – powiedział tato, klepiąc Zayna po ramieniu, a mnie przytulił i
pocałował w policzek.
-
Kocham
cię – wyszeptała mi mama na ucho, kiedy ją przytulałam. – Poza tym... Bardzo
polubiłam swojego zięcia. Mam nadzieję, że na wnuki jeszcze trochę poczekam –
puściła do mnie oczko i się zaśmiała.
-
Mamoo! –
zawyłam, ale też się lekko zaśmiałam. Ciekawe, co by było, jakby mama Kingi
dowiedziała się, że jej córka spodziewa się dziecka? ; o Pewnie zabiłaby ją na
miejscu!
-
Będziemy
uważać! – zaśmiał się Zayn i wymienił z moim tatą uściski dłoni, jak to
mężczyźni. Moja mama za to mocno go uściskała, dała mu buziaka w policzek i
szepnęła parę ciepłych słów : )
-
Do
zobaczenia wkrótce! – krzyknęła moja mama za nami, machając.
-
Jasne! –
odkrzyknęliśmy i weszliśmy do sali odpraw.
-
Miłe –
uśmiechnął się brunet. Wystawiłam mu język.
-
Oj daj
spokój!
-
Ciekawi
mnie, jak by wyglądały nasze dzieci : )
-
Hah,
Zayn... Daruj sobie, OK.?
-
Ale
naprawdę! Taka gromadka małych Zaynusiów! – rozmarzył się xd
-
I
Agnesiów! XD – wtrąciłam się xd
-
Zaynusie!
– zawołał i dał mi buziaka <3 Wsiedliśmy do samolotu i zajęliśmy miejsca.
Chociaż ta wizja była kusząca, na razie nie chcę zostać matką tak jak Kinga ; )
Moim planem jest nacieszyć się chwilą i oczywiście Zaynem <3 ;* Samolot
poszybował w przestworza. Za chwilę wbijamy do Martiny na chatę! :D
~Kacper~
Może to było chamskie z mojej strony tak spławiać Kingę. I
mówić tyle rażących słów... Kocham ją i Agnes jak siostry, nie chciałbym ich
stracić... Ale to, co Kinga powiedziała o Elizie i Filipie było
niewybaczalne... Nie może się pogodzić, że teraz mam dziewczynę i nowego
przyjaciela! Oboje jesteśmy winni... Nie powinniśmy się kłócić. W OGÓLE! NIGDY!
PRZEZ NIKOGO! Eliza siedziała pod salą Filipa i kołysała się raz w przód, raz w
tył.
-
Elz... Co
się dzieje? – spytałem. Dziewczyna wyglądała jak w transie. Od paru dni nie
wzięła ani grama narkotyków, może to dlatego?
-
Kacper...
Muszę coś wziąć, inaczej zwariuję! – wyszeptała, kładąc głowę na zimną
posadzkę. – Inaczej umrę... Nie przeżyję...
-
Eliza...
Musisz z tym walczyć...
-
Nie!
Kacper, nie! Nie wiesz jak to jest! Nie wiesz, jak to pali ci żyły, myślisz
tylko o śmierci albo kolejnej dawce. To jest przesądzone. Nie ma drogi
pośrodku! – powiedziała i zaśmiała się nieszczerze.
-
Nie,
El... Nie widzisz, co się stało z Filipem przez to?!
-
Filip...
– nagle się ocknęła. – Żyje jeszcze, prawda?
-
Ży... –
nie zdążyłem skończyć, kiedy z sali Filipa wydobył się przeciągły pisk. A potem
głucha cisza. Nic. Żadnego pikania. Żadnego dowodu życia osoby podpiętej do
tych aparatur...
<Ja bym wolała, żeby Filip ginął długo i w męczarniach
-__- No ale niestety...>
~Martina~
-
Niall!
Czujesz to? xd – zawołałam. Siedzieliśmy u mnie w ogrodzie na kocu i
oglądaliśmy chmury. Nialler podniósł się i rozglądnął na boki.
-
Czy to
jakaś aluzja do tego, że śmierdzę?!?! – krzyknął, gotowy zrobić typowego focha
xd
-
No coś ty
: ) Pięknie pachniesz! – zaśmiałam się i dałam mu pojednawczego buziaka <3
-
A więc co
mam czuć? – zapytał dalej zdezorientowany.
-
No jak to
co? Za chwilę ta banda wariatów tu przyjdzie! – zaśmiałam się i poczochrałam
jego włoski :D Niall zrobił minę : O___O I szybko wstał, biegając jakby
wybuchały bomby atomowe xd
-
Chować
żarcie! Chować żarcie! Ewakuacja! Przeprowadzka! – darł ryjka xd Zaczęłam się
turlać ze śmiechu xd
-
Nialler!
To nasi przyjaciele! – powiedziałam, przewracając go na kocyk.
-
Zjedzą mi
wszystko... – wyjąkał xd Wyglądał tak słodko, że aż chciało się go przytulić ;*
-
Oj daj
spokój : ) Przecież masz hasło do lodówki xd – zażartowałam, a blondyn się
uspokoił.
-
No jasne
– uśmiechnął się i dał mi buziaka <3 – Co ja bym bez ciebie zrobił?
-
Zapewne
zginąłbyś marnie! – zaśmiałam się i go przytuliłam. – Dzięki mnie pożyjesz
jeszcze troszkę <3
-
Pilnuj
mnie! – zawołał blondyn i wyciągnął się na kocyku. Położyłam się obok niego i
wtuliłam się w jego ramię. On objął mnie i zaczął głaskać po włosach <3
-
Kocham
cię <3 – szepnął i spojrzał na mnie tymi swoimi niebieskimi, zniewalającymi
oczętami ;*
-
Ja ciebie
też bardzo, bardzo kocham <3 – również wyszeptałam i zagłębiłam się w jego
cudownie miękkich ustach <3 Ta romantyczna chwila nie trwała zbyt długo...
-
Tak
witacie przyjaciół?! – krzyknął Louis, rozdzielając nas i kładąc się pośrodku.
-
Nie
wiedzieliśmy, że przyszliście! – tłumaczyłam się.
-
Louis!
Tak tęskniłem, Boże ty mój kochanyy! – wrzasnął Niall i zaczął skakać po
Louisie tak, że omal go nie zgniótł xd
-
Dajcie
spokój już z tymi czułościami! – zaoponował Liam.
-
Ty lepiej
się weź za Martinę, a nie za MOJEGO Louiska! – wypaliła Ele, przytulając się do
Pana Marchewki xd
-
O ja... –
wyjęczał Lou. – Potrzebuję marchewki! Teraz...
-
Spokojnie,
nic mu nie jest! – powiedziała Danielle i pomogła wstać Marchewkowemu na nogi.
-
Mamy
ważną wiadomość dla was, ale wejdźmy do środka, nie? – zawołał Liam poważnym
tonem.
-
Stało się
coś? – zapytałam, składając kocyk.
-
I tak i
nie. Wchodźcie – rzekła Danielle i weszliśmy do mojego domu. Ulokowaliśmy się w
salonie, bo tam było najwięcej miejsca. Liam usiadł i przybrał poważną,
tatusiową minę xd
-
Skoro
musimy tu zostać na stałe... Wypadałoby kupić jakieś mieszkanie – powiedział
Liam.
-
No tak...
W czym problem? – spytał blondynek.
-
W tym
problem, że przez wypadek Harrego i traumatycznych wydarzeniach ostatnich dni
czy tygodni za mało występowaliśmy...
-
Aha. O
kasę chodzi :P – westchnął Niallerek, opierając się ciężko o fotel. Li skinął
głową.
-
Hmm...
Możecie koncertować to tu, to tam i sprzedać waszą płytę. Oczywiście, jak Harry
wróci do zdrowia – oznajmiłam.
-
Mieliśmy
to na myśli, ale... Nie wiadomo, czy nasza płyta odniesie oczekiwany sukces...
-
Na pewno!
Poza tym Niall ma chyba ze 100 piosenek, które możecie wykorzystać! –
zawołałam. Blondyn uśmiechnął się skromnie.
-
W sumie
są dobre : ) Przez jedną z nich wylądowałem w X-Factorze. Facet mówił, że mam
prawdziwy talent – krzyknął uradowany xd
-
Poza tym
Harry niedługo wyzdrowieje. Nie martw się na zapas, Li – powiedział Louis,
pogryzając marchewkę.
-
Macie
rację! Damy sobie jakoś radę! – uśmiechnął się Liam. Usłyszeliśmy dzwonek do
drzwi.
-
To pewnie
Agnes i Zayn. Coś wcześnie... – rzuciłam, patrząc na zegarek.
-
Pójdę
otworzyć! – zawołał blondynek, kierując się w stronę drzwi.
-
Idę z
tobą – zaofiarowałam się i wyprzedziłam Nialla w drodze do drzwi. Otworzyłam
drzwi, a moim oczom ukazał się...
-
Nie no...
Co ty tu robisz?! – krzyknęłam nieźle wkurzona. Przed mymi oczami miał czelność
stać Justin we własnej osobie. Zmierzył wściekłym wzorkiem Niallera.
-
Marti...
Błagam cię... Wróć do mnie... – miał czelność prosić! Przewróciłam oczami, a w
środku aż się gotowałam.
-
Popukaj
się w czoło, panie Everyday! -.- - warknęłam. Wprawdzie wyglądał na
wychudzonego, brudnego i nieszczęśliwego, ale nie obchodziło mnie to. To, co
zrobił było niewybaczalne!!!
-
Martino...
Wysłuchaj mnie... Eva i Jess wyprowadziły się i zostawiły mnie tu samego...
Wszystkie dziewczyny mnie opuściły, nikt nie chce mieć ze mną do czynienia...
Rodzice wyrzucili mnie z domu, a jedyną nadzieją pozostałaś ty! Przychodziłem
tutaj codziennie, z nadzieją, że wróciłaś. Ale nie. Nie było cię. Aż w końcu
dzisiaj, wróciłaś... Już w dzień twojego odlotu zrozumiałem, jakim dupkiem
byłem. Dlatego, że cię zraniłem, że cię opuściłem! Nie chciałem sobie tego
darować... Nie mogłem! Płakałem całymi dniami... Tęsknię za tobą, Marti. I chcę
do ciebie wrócić! – oznajmił Justin, niby szczerze. Miałam ochotę...
♥♥♥
Ach to przerywanie w najważniejszym momencie ;D Przepraszam, że tyle czekaliście :< Niestety... Moja mama ciągle wyrzucała mnie sprzed kompa! -.- I gdzie tu sprawiedliwość?! ;/
Do następnego i czekam na komentarze! <3 ;D
Viola, poznajesz? huehuehue :D:D
Świetne :D Ja nie mogę powrót Justina O.o Cieawee ;> Ale jak można kończyć w takim momencie ja się pytam ? hmmm... xd Cieszę się , że Filip umarł xd hahahah Nie przepadałam za nim ;p
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie, gdzie pojawił się 1 rozdział
http://three-meters-above-the-sky-x.blogspot.com/
Świetny rozdział!!!!!!!!! :D
OdpowiedzUsuńCo to ma być to na końcu? ;D Skąd mam niby znać to zdjęcie? Hmmm... Może z gadu? ;pp Cicho xdd NA CHUJ MI TU JUSTINA WPIERDALASZ?!?!?!?! Nie no, zatłukę Cię. Tak nie wolno! Martina ma być z Niallem i koniec kropka. A dlaczego? Bo ja tak każę xdd Wiem, skromność. Ten rozdział ocieka zajebistością. ;D Hahaha xdd Filip dednął... Nareszcie xdd Nie będzie mi się wpierdalał w życie reszty, bo to w sumie przez niego Kacper zszedł na ciemną stronę mocy xD Ale mam nadzieję, że się opamięta i znów będzie wszystko cacy, cacy, stuk, stuk ;pp Kurwa... Co to było?! Ja jebie xdd Boję się sb o.O Huehuehue xdd Kocham Nasze rozmowy na gadu. ;*** One są w chuj zajebiste! ;D Niall, bo jest kochany i uroczy. Zayna, bo Perrie go rzuciła. xDD Bosh... To było idioctwo, ale powstał fajny best xdd Także, przechodząc do sedna, Niall ma być z Martiną. I nie słyszę, ani nie widzę sprzeciwu ^.^ Luv Ya! <333
OdpowiedzUsuń