HAPPY BIRTHDAY, WARIATKO TY MOJA xD :D
Obudziłam się wtulona w Nialla. Wydawało mi się to tylko
snem. Bardzo pięknym snem. Przekonałam się, że to jednak rzeczywistość, kiedy
Nialler obudził się i dał mi pocałunek na powitanie :*
-
Dzień
dobry, kochanie – uśmiechnął się do mnie i mocniej przytulił mnie do siebie.
-
Dzień
dobry – ja także się uśmiechnęłam i tym razem to ja dałam mu buziaka <3
-
Cieszę
się, że znowu jesteśmy razem – wypalił blondynek : )
-
Ja też.
Mam nadzieję, że już zawsze tak pozostanie! <3 – wyszeptałam i mocniej się w
niego wtuliłam <3
-
Kocham
Cię, Marti – powiedział po chwili, całując mnie w czubek głowy. Zaśmiałam się.
-
Przecież
wiesz, że ja ciebie też! – zawołałam i znów go pocałowałam, nie mogąc się
nacieszyć, że to znowu możliwe : ) Że znowu mogliśmy sobie powiedzieć „Kocham
Cię nad życie” <3
***
Postanowiliśmy wrócić do reszty. Zapewne już wiedzieli, że
tu jesteśmy, ale trzeba zgotować im jakiś prawdziwy Come Back! :D Zeszliśmy po
schodach. Ja w koszuli Nialla i krótkich spodenkach, a Nialler tylko w długich
spodniach od piżamy. Zerknęliśmy znad poręczy. Na dole była jakaś afera!
-
Kacper!
Szczurze bez ogona! (xd) Jak mogłeś to zrobić?! – usłyszałam krzyk Kingi.
-
Po tym
wszystkim, co dla ciebie zrobiliśmy! – krzyknął Lou.
-
Ty się
ośmielasz zrobić coś takiego?! – wrzasnął Liam.
-
To nie do
pomyślenia! – włączył się do dyskusji Harry.
-
Ale
Elizaa i Filipp – wyjąkał Kacperek, zataczając się – Oni was słyszą... I te
fioletowe tygryskii! Teletubisie mówią : „pa, pa!” – Kacper zaśmiał się nerwowo
i... zasnął. Tak po prostu. Na środku pokoju!
-
Jezu, co
tu się dzieje?! – krzyknęłam, wchodząc w środek tego zamieszania.
-
Martina!
-
A Nialla
to już nie powitacie, co? Wstręciuchy! – wydarł się Nialler xd
-
No, chodź
tu, blondynku! Daj się wyciskać staremu Louisowi! – zawołał Lou i rzucił się na
Nialla o.o Reszta dołączyła do niego i ściskali go, jakby jutra nie było xdxd A
Kacper spał, śniąc o tych swoich fioletowych tygryskach xD
-
A teraz
chodź do kuchni, zrobimy ci jadło, a ty opowiesz nam... GDZIE TY, DO CHOLERY,
BYŁEŚ?! – krzyknął Liam.
-
Zależy co
będzie do jedzenia! – uśmiechnął się Niall, oblizując się. – Nie jadłem nic od
wczoraj, a to niezłe poświęcenie! – dodał po chwili xd
-
Ja ci coś
zrobię! – zaproponowałam, na co Liam odetchnął z ulgą xd Nie lubił gotować
takiej ogromnej ilości żarcia dla głodnych przyjaciół xd
-
A potem
może... zrobimy... CIASTECZKA CZEKOLADOWE! – krzyknęła Agnes, śmiejąc się.
-
CIASTECZKA!!!
– wrzasnęli Hazza, Lou, Zayn i Niall jednocześnie xd
-
CZEKOLADAAAAAAAA!!!
– wzniosła swój okrzyk Kinga xd
-
Nic ci
nie damy, bo ześwirujesz na maxa i trzeba będzie cię trzymać w zamknięciu, tak
jak Kacpra! – zawołała Ele, kręcąc głową.
-
No
właśnie... Co z nim zrobimy? – spytała Danielle, wskazując na biednego
Kacperka, który spał na wycieraczce jak zabity xd
-
Masz
piwnicę? – spytałam Hazzę xd
-
Ta co
ty... Nie będziemy go zamykać w piwnicy! – zawołał Loczkowaty.
-
A masz
kaftan bezpieczeństwa czy coś w tym stylu? – próbowałam dalej xd
-
Jakiś
prowizoryczny da się zrobić! – krzyknął Louis i gdzieś uciekł. Po chwili wrócił
z jakąś płachtą, kocem, sznurem i czymś, co wyglądało jak pasy od spadochronu
xd
-
Co ty
chcesz z tym zrobić?! – zawołała Eleanor, bojąc się co ten jej chłopaczek
wymyślił xd
-
Zaraz
zobaczycie! – powiedział tajemniczo i zabrał się do roboty. Zawinął Kacpra w
koc, potem w płachtę, obwiązał sznurem i pozapinał pasami od spadochronu. – Nie
ruszy się nawet na milimetr, chyba że będzie pełzł jak gąsienica :D – zawołał,
po skończonej robocie xd
-
Jestem z
ciebie dumny. Nie wiedziałem, że jest z ciebie jakiś pożytek! – uśmiechnął się
Pan Lok i przytulił się do Louisa.
-
Dzię...
Ej! Zaraz, zaraz! – zawołał Lou, chyba kapując, że to nie był komplement xd
Loczek posłał mi błagalne spojrzenie, typu : „RATUJ!” xd
-
Yy... Ja
robię jedzenie! Połóżcie naszego narkomana na kanapie, a ja zabieram się do
roboty, no już! JUŻ! – krzyknęłam, a oni zabrali się za przenoszenie Kacpusia.
Wzięłam rękawice kucharskie i czapkę xd
-
On waży z
tonę! – jęknęła Danielle, wzdychając ciężko. – 9 osób go nie uniesie! xd
-
Przeturlacie
go! – rzuciłam im pomysł. Poparli go z głośnym : „Aaaaa!” xd Po chwili Kacper
był ulokowany na Tedzie II i smacznie chrapał. Ja zabrałam się za robienie
pizzy :D
-
Kto mi
skoczy do sklepu? Potrzebuję jakiegoś sosu pomidorowego i pieczarek! –
zawołałam, bo ciasto było już prawie gotowe. Oczywiście nikt się nie przyznał
xd
-
Wybiorę
szczęśliwego zwycięzcę! – uśmiechnęłam się, a oni zajęczeli zgodnie xd
-
Tylko nie
ja! – wrzasnęło każde z nich xd
-
Koniec!
Ja wybieram! Zayn, Agnes i Kinga idą po te rzeczy i bez gadania!
-
Co?!?!
Nie! – wrzasnęła Wybrana Trójca xd
-
Idźcie,
bo nie będzie pizzy! – pogroziłam im.
-
To my
pędzimy! – krzyknęła Agnes razem z Zaynem i wypadli z domu. Kinga, wlekąc za
sobą Harrego, trochę niechętnie wyszła xd
-
Skoro
mamy teraz trochę wolnego czasu... Nialler, nadajesz – powiedział Louis, kładąc
się na jedynym wolnym fotelu xd
-
Ej! Zanim
zacznie... Kto tu posprzątał?! – zawołałam. Salon błyszczał, a wcześniej był tu
huragan i koniec świata xd
-
Rano zawsze
przychodzi sprzątaczka, nie wiesz? – zrobił wielkie oczy Lou.
-
CO?! A ja
zawsze sprzątałam po was, wy świnie!
-
Nic na to
nie poradzimy : ) Lubimy czystość, a nie chce nam się ruszyć naszych seksownych
tyłeczków z miejsca xd – rzucił Louis.
-
Bo jak
huknę cię patelnią... – pogroziłam mu.
-
SPOKÓJ! –
uciszył nas Niallerek. – Przepraszam, żem przerwał waszą zacną wymianę zdań,
ale muszę przekazać wam, co się wydarzyło pod mą nieobecność, która była jakże
haniebna, gdybyż...
-
Przestań
tu lordować i gadaj! – krzyknął Lou, zniecierpliwiony deczko xd
-
Ok... Coś
mnie wzięło, to się już nie powtórzy xd Sam się siebie boję w takich
momentach...
-
NO GADAJ!
– Ele była już wkurzona xd
-
I nie
owijaj w bawełnę! – wtrącił się Liam.
-
Ok... Już
wam mówię. Otóż... Szedłem sobie ulicą po tym incydencie, do którego nie chcę
wracać. Za rogiem napadły mnie dwie dziewczyny... Uwięziły i ten... tego...
chciały sprzedać do Kanady, rozumiecie?! – wziął głęboki wdech. Psycho-fanki
więziły mojego Nialla?!?! Włączyła mi się żądza mordu >_<
-
Ale w
jednej odezwało się sumienie i mnie wypuściła, ale...
-
Zakładam
fan klub tej jednej! – odezwałam się nagle xd
-
Błagam,
daj mi dokończyć, bo to najważniejszy moment tej dennej opowieści... Musimy
uciekać – skończył Nialler. Zapadła cisza.
-
Że co?!
Że co, uciekać?! – przerwałam tą denerwującą ciszę. Niall złapał mnie za rękę i
spojrzał mi głęboko w oczy.
-
Mogą mnie
znowu namierzyć i uwięzić, tu... tu nie jest zbyt bezpiecznie... Nie chcę cię
znowu tracić – wyszeptał, a ja mocno się do niego przytuliłam.
-
Co... Co
zamierzasz zrobić? – szepnęłam mu na ucho.
-
My...
Wracamy do Irlandii – oznajmił Nialler i wszystko znowu ucichło. Jakby żaden
dźwięk nie mógł przerwać tego milczenia.
~Agnes~
/tymczasem/
-
Zaraz, co
mieliśmy kupić?! – zapytałam Kingę, która pakowała do kosza, co tylko się dało.
Połowa z tego to były wyroby czekoladowe xd
-
Co się
dodaje do pizzy? – odpowiedziała pytaniem na pytanie.
-
Keczup? –
zaproponował Harry.
-
SOS
CZOSNKOWY! – wydarła się Kinia i zapakowała do kosza chyba z 5 butelek xd
-
KINGA!
Odkładaj to, bo jak ja cię kopnę... – zawołałam. Połowa ludzi ze sklepu gapiło
się prosto na nas. Jedni z niesmakiem, a drudzy... no też z niesmakiem xd
-
A jak ja
cię kopnę, to nigdy już nie wstaniesz >___< - najeżyła się Kinga.
-
No,
spokojnie. Mieliśmy kupić sos pomidorowy i pieczarki. Przynajmniej ja jeden
pamiętam, po co tu przyleźliśmy xd – westchnął Zayn. Zaczęliśmy wywalać zakupy
Kingi z koszyka xd Płatki czekoladowe, jakieś batoniki, porcja karmy dla psa
(po co jej? O.o), wielki blok czekolady, kakao, kisiele, karma dla królików...
I jeszcze inne dziwne rzeczy O.o
-
Kinga...
Boję się o ciebie... – wypaliłam xd
-
Nie
podoba ci się moja dieta?! – krzyknęła, wkurzona, że zabieram jej ciasteczka xd
-
Możesz
wziąć dwie rzeczy. MAKSIMUM dwie! xd
-
Jak to?
Mam wybierać między moimi skarbami? Mamusia nie opuszcza swoich dzieci! –
wypaliła Kinia, przytulając do siebie słodkości xd
-
Dwie i to
moje ostatnie słowo! – zawołałam, a Kinga z westchnieniem wybrała. 2 KARMY DLA
PSA!
-
Dobra
jest... – wypaliła. Zrobiłam klasycznego facepalma xd Harry udawał, że wszystko
jest normalnie. Jego fałszywy uśmiech mówił jednak co innego xd
-
Kochanie...
Może byś wzięła jakieś żelki? Nie jesteś pieskiem! – uśmiechnął się do niej
uspokajająco xd Kinga się trochę naburmuszyła, ale w końcu wzięła normalnie
żarcie. Żelki i jakieś pierniki wiśniowe xd Nie rozumiem, dlaczego akurat
pierniki xd Uzupełniliśmy zakupy do lodówki + kupiliśmy sos pomidorowy i
pieczarki dla Martiny. Byliśmy już przy kasie, kiedy mój telefon zadzwonił.
-
Chwilka!
– rzuciłam do przyjaciół i odeszłam w kąt, żeby odebrać.
-
Czegóż to
dusza pragnie? – powitałam dzwoniącego xd
-
Agnes!
Jak ty się odzywasz do mamusi?! – usłyszałam głos swojej mamy.
-
Ups...
Yyy... Przepraszam... – wypaliłam. – A więc... Dzień dobry, mamusiu!
-
Już
lepiej! Córeczko... Musisz przyjechać do mnie i do tatusia na weekend...
-
Dlaczego?
– spytałam. Jakoś wcześniej nie obchodziło ją, gdzie jestem i czy w ogóle żyję.
Nasze stosunki były dość napięte od kiedy... od kiedy dowiedziałam się, że
zostałam adoptowana...
-
Tęsknimy
za tobą! – pospieszyła z wyjaśnieniami. Westchnęłam.
-
Ja...
Nie. Tu mi dobrze...
-
Ależ,
Agnes! Do rodziców musisz przyjechać!
-
Powiedziałam
NIE – westchnęłam.
-
Jak nie
przyjedziesz, to ja przyjadę do ciebie. Poza tym chętnie poznam twoich
przyjaciół!
-
O, nie!
Nie, nie, nie! O której ten samolot? – rzuciłam do słuchawki.
-
Grzeczna
córunia. Jutro o 8. Nie spóźnij się. Papa, kochanie! – powiedziała i się
rozłączyła. Zrobiłam facepalma i dołączyłam do reszty na zewnątrz.
-
Co twoja
mama chciała? – spytała Kinga, wcinając bajgla. Zaraz, my kupiliśmy bajgle?!
Dobra, to nie jest ważne w tym momencie. Westchnęłam ciężko.
-
Ja...
Muszę pojechać do mamy na weekend...
-
Co ta zas
rana idiotka znowu od ciebie chce?!?! – krzyknęła Kinia, a bajgl wysunął się z
jej ręki. No tak... Kinga też aż za dobrze poznała moją mamę. Przybraną mamę.
Kiedyś wszystko było super, ale... Kinga podsłuchała rozmowę moich rodziców,
kiedy była u mnie. Mówili, że ze mnie żadnego pożytku nie ma. Na końcu dodali :
„I po co my ją adoptowaliśmy? Tylko by łaziła po imprezach, po chłopakach! Do
tego ta jej koleżanka Kingunia. Ta dziewucha ma nie po kolei w głowie! Agnes
nie może się kolegować z kimś takim!” Od tamtej pory wszystko się zmieniło.
Były kłótnie, wrzaski. Wtedy razem z Kingą przeprowadziłyśmy się do Londynu.
Uciekając przed szarą rzeczywistością. Kinga w domu miała bajzel. 4 rodzeństwa,
horror O.o Oboje z przyjemnością się wyniosłyśmy. A teraz moi rodzice chcą ze
mną pobyć, jakby nigdy nic?! Co im chodzi po głowie?! Te rozmyślania zajęły mi
tylko ułamek sekundy.
-
Chce się
ze mną spotkać – odpowiedziałam i szybko ruszyłam przed siebie.
-
Agnes!
Czekaj! – krzyknęła trójka i pobiegli za mną. Zatrzymali mnie.
-
Harry,
Zayn. Nie znacie ich. Nie wiecie, co się stało... – powiedziałam smutno.
-
Pojedziemy
z tobą! – zaoferowali się. Uśmiechnęłam się smutno.
-
Jesteście
kochani, ale... Nie. Nikt ze mną nie jedzie. Oni jeszcze ze świrują, kiedy was
zobaczą. Myślą, że nadal jestem małą dziewczynką, a jedyny chłopak, którego
znam, to Kacper – roześmiałam się na tą myśl. Jest tyle rzeczy, o których moi
rodziciele nie wiedzą...
***
Dotarliśmy do domu, a tam wszyscy siedzą w salonie. Miny
pogrzebowe.
-
Jezu, kto
umarł?! – krzyknęłam, wbiegając.
-
Kacper przedawkował?!?!
– ryknęła Kinga, podbiegając do śpiącego Kacpra. Zaczęła go walić po policzkach
i się drzeć : „Słyszysz mnie?! Ile palców widzisz?!” xd Oczywiście Kacperek
nadal chrapał.
-
Jak
mogliście go zabić?!?! – warknęła bordowo włosa, udając wkurzoną małą
księżniczkę.
-
Kinga...
To nie czas na żarty...
-
Czyli mam
rację! Zabiliście go! WIEDZIAŁAM! – Kini dalej trzymały się żarty :P
-
Uspokój
się, proszę. Niall i Martina opuszczają nas. Wyjeżdżają. Z powrotem do Irlandii
– powiedziała Ele, a wszyscy znowu zamilkli, przytłoczeni tą wiadomością.
-
Ja... Ja
też wyjeżdżam, ale... tylko na weekend... – szepnęłam, wiedząc, że to mniej
ważne niż sprawa Nartiny
-
Gdzie? –
spytała Martina, która kończyła robić pizzę. Podziwiam ją. Spotkało ją takie
nieszczęście, a potrafi sobie powiedzieć : „Przejdziemy to. Będzie lepiej!” I
naprawdę w to wierzy!
-
Do
mamy... Nie lubię się z nią spotykać...
-
Możesz
nam w końcu wytłumaczyć dlaczego? Jesteśmy twoimi przyjaciółmi, możesz nam
wszystko powiedzieć! – krzyknął Harry.
-
Ok...
Jeśli tylko chcecie posłuchać... – powiedziałam, a Lou pokiwał głową, jak pies
xd
-
Otóż...
Niedawno dowiedziałam się, że zostałam adoptowana... Była o to wielka kłótnia,
bo rodzice nie chcieli mi o tym powiedzieć. Chcieli zabrać tą tajemnicę aż do
grobu. Ale dzięki Kindze dowiedziałam się o tym. Potem męczyłam ich, co stało
się z moimi prawdziwymi rodzicami. Oczywiście, ani słówka nie pisnęli. W końcu
znalazłam swoje papiery adopcyjne. Okazało się, że tak naprawdę pochodzę z
Hiszpanii, a moi prawdziwi rodzice zginęli w pożarze domu. Tylko ja ocalałam...
Po tej wieści, w domu stało się nie do wytrzymana. Więc ja i Kinga
wylądowałyśmy tutaj, z czego bardzo się cieszę : D I KONIEC! Widzicie, nic
specjalnego... – zakończyłam na tym swoją opowieść. Wszyscy rozdziawili gęby ze
zdumienia.
-
Do
„Trudnych Spraw” się nadajesz, Agnes! – popisał się Nialler swą inteligencją xd
-
A byłbyś
raz cicho! Nie dam ci za to pizzy! – zawołała Martina. Z kuchni dobiegał
smakowity zapach : )
-
UWAGA!
Wyjmuję pizzę z piekarnika! – wydarła się brunetka i wszyscy od razu polecieli
do kuchni xd W salonie zostałam tylko ja, Zayn i chrapiący Kacper. Zayn wziął
mnie na kolana i pocałował w usta <3
-
Nie martw
się. Pojadę z tobą i razem przez to przejdziemy...
-
Ale...
- Żadne ale! Twoi rodzice muszą w końcu zrozumieć, że nie jesteś już
dzieckiem! Chodź, pizza gotowa! – uśmiechnął się do mnie szelmowsko i
zaprowadził do kuchni... Przynajmniej smak pizzy i oczywiście uśmiech Zayna
umilił mi dzisiejszy dzień. I w ogóle tą szokującą wiadomość. A właściwie dwie...----
JAK WAM SIĘ PODOBA? ; D
Hahah :D Niemieckie to coś jest zarąbiste xDxD + wszystko rozumiem xdxd
Ale Polskiego nic nie przebije ;))
świeetnee. Czeekam na neta ♥
OdpowiedzUsuńA co do filmiku to ja go kocham:
Lubię pociągi *jeb* xD hahahahhahahaahha
świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńKochana moja Agnes! Po początku tego rozdziału, który przesłałaś mi na gadu, pomyślałam sobie: `Nie ma szans, że ona napisze coś równie zajebistego! Nie ma bata!` Wchodzę, czytam i nie mogę uwierzyć! Udało Ci się napisać coś w chuj zajebiście zajebistego! Nie mam dosłownie słów na opisanie tego! ;*** Boskie, słodkie, śmieszne (Kacper-naleśnik xdd), kochane, cudowne, przezajebiste, AWESOME! ♥♥ ♥________♥ Ja się zawsze zastanawiałam, jak można pisać takie cudowne rzeczy? No i mam odpowiedź. ^.^ Och, moja droga! Ja muszę się do Ciebie przejechać. ;D Nie mam aż tak daleko, a będzie to bardzo miłe spotkanie. xDD I wezmę ze sobą Michała xDD On i twoi kumple na pewno przypadną sobie do gustu. ^.^ Zboczeńce xdd. <3 Huehuehuehue. ;pp Me gusta - Żółwiki przez gadu! ;DD ;*** Hahahahaha! Dalej mnie to rozwala. xdd Ale mój internet dalej się tnie. ;D Wyciął sobie na kablu: `I ♥ Agnes` :):):) ;* Dobrze, koniec spamu xd. Czekam na kolejny rozdział, skarbie. ^.^ Weny! ♥♥♥
OdpowiedzUsuńOkey .. masz szczęście już myślałam że o mnie zapomniałaś ;(( xdxd.
OdpowiedzUsuńRozdział zaczepiścienienormalniewyczepisty :D:D
on wrócił, wrócił, wrócił ! tak, tak, tak :DD
Kacper ... matko ... haha xdxd.
czekam na nexta :D:D
Bosko !
OdpowiedzUsuńZgadzam się z komentarzem powyżej xd
Szkoda, że będą musieli wyjechać ;/
Ale cóż...
A co do rozdziału to jeszcze raz powiem, MEGA ;d
Pozdrawiam
Heily ;*
bardzo się podoba .:)
OdpowiedzUsuńzapraszam do czytania i komentowania 5 rozdziału.:)
http://mysterious-crescent.blogspot.com/