poniedziałek, 1 lipca 2013

...

Muzyka na poprawienie nastroju 
(będzie Wam potrzebna)

Do : tych, którzy jeszcze czytają, choć są to może 1 czy 2 osoby
Od : Viper i agalus
Temat : Koniec.
Treść : Odchodzimy. Jednak we dwie. Nie da się inaczej. 
Historia była naszej dwójki, więc jak jedna opuszcza - druga robi to samo. To nieuniknione. Dlaczego to robimy? Hmm... 

Jest kilka powodów:
 
Po pierwsze - brak jakiejkolwiek inwencji twórczej
Po drugie - sprzedawcza natura gwiazd, o których piszemy.
Po trzecie - brak czasu i może też chęci
Po czwarte - brak czytelników


Wracając do punktu drugiego, nie wyżywajcie się na nas za to. Taka jest prawda, my to widzimy. Nie wmawiajcie nam, że oni dorastają, bo to nie prawda. Zostali omamieni przez żądze pieniądza i sławy. Robienie z siebie chodzących kolorowanek i wielkich gwiazd, które potrzebują filmu i książek o sobie. Prosimy Was, oszczędźcie nam tego, bo wiemy jak jest. 

Według nas punkt 3 i 4 są powiązane. Jeśli wchodzisz na bloga i widzisz, że twoje rozdziały się podobają - masz satysfakcję do dalszego pisania. Nie ma komentów = Nie ma satysfakcji. Tracisz chęć do ciągnięcia tego i to jest moje zdanie. Bo jak my się wysilamy, piszemy rozdziały 2,3 dni albo zarywamy nockę, a potem żadnego odzewu... Ten, kto pisze blogi wie o tym doskonale ;)

Dlatego też postanowiłyśmy skończyć z tym, bo to nie jest przyjemne dla nas ani dla was.
Dziękujemy, że byliście z nami tak długo :)

Viper i agalus♥ 

wtorek, 4 czerwca 2013

Rozdział 11

~Aga~
Gdy przyznałam, że chętnie poszłabym w ślady Mateusza i kupiłabym jedzonko, napotkałam wzrok Violi, który mówił : „I ty Brutusie...”. Nic na to nie poradzę. Jest, jak jest. Burczy mi w żołądku. To jest fakt niezaprzeczalny.
-Podzielę się z tobą :3 – powiedział uśmiechnięty Mati i dał mi ugryźć zapiekanki.
-Dziękuję, skarbie – odrzekłam i odgryzłam kawałek. No tak, pikantny sos :x
-Teraz trzeba iść po picie! I to nie byle jakie! – zaśmiał się Mateusz. Ten pikantny sos to była zasadzka na mnie! Po prostu wykorzystał sytuację do swoich niecnych celów.
-Jak mogłeś mi to zrobić? Po tym wszystkim, co dla ciebie uczyniłam?!
-No, już nie płacz... Jak kupimy jakieś piwko, to pozwolę ci wypić jako pierwszej, obiecuję – uśmiechnął się z przekąsem. Violetta szepnęła Maćkowi na ucho :
-Patrz, jacy słodcy!
-Ja ci dam słodcy! – warknęłam i wystawiłam jej język.
-A nie? – uśmiechnęła się. Nasza konwersacja nie trwała długo, gdyż chłopcy bez używek, to nieszczęśliwi chłopcy. Zwinęliśmy swoje szanowne zadki z lotniska i „napadliśmy” na spożywczak. Może nie znajdziemy tu piw wysokiej klasy, ale jakieś zawsze. W dziale z owocami Tomkowi odwaliło. Chwycił banana i udał, że to jego przyrodzenie ._. Wolałabym tego nie widzieć, ale Viola tak się śmiała, że prawie się turlała. Współczuję osobie, która kupi akurat ten rzeczony owoc... Chłopcy zgarnęli jakieś 5 sześciopaków piw. Nie no, spoko... Mateusz do tego wszystkiego dodał 7 pudełek papierosów. Tłumaczył się słowami : „Dla każdego po jednej, żeby wojen nie było” Mnie nie policzył, gdyż brzydzę się paleniem. Przy kasie kazali pokazać dowód osobisty... Nagle Sebastian wyjął portfel i pokazał swój dowodzik. Moja siostrzyczka zrobiła wielkie oczyska.
-Ty... Cały... Czas... Miałeś... Portfel?! – wyjęczała.
-A za co bym papierosy kupował? – uśmiechnął się czarująco.
-No nie, kurwa, po prostu no nie... – westchnęła, łapiąc się za głowę i udając, że prowadzą ją do psychiatryka.
-Nie chcę nic mówić, ale każdy z nas ma portfel XD – powiedział Tomek, strzelając Troll Face’a.
-KONIEC! KONIEC PO PROSTU! WYNOCHA! ;-; - zawarczała Viola i wyszła ze sklepu. Zgromiłam chłopaczyny wzrokiem.
-Wy nam tu mówicie, że kasy nie macie, zdajecie się na naszą łaskę i niełaskę, a tu takie coś... – westchnęłam i wyszłam za siostrą. Chłopcy wrócili do nas po krótkiej chwili.
-Przepraszamy... – Mateusz zrobił oczy kotka ze Shreka.
-Teraz za późno – prychnęła brunetka.
-A za papieroski? – uśmiechnął się Sebek, potrząsając pudełkiem, przeznaczonym dla mojej siostry. Ona mu je wyrwała, otworzyła i sprawnym ruchem włożyła jednego peta do ust.
-Teraz pewnie chcesz, żebyśmy ci ognia dali? – zaśmiał się Michał.
-Dobrze by było. Nie można palić niezapalnego papierosa, Michałku – powiedziała z politowaniem. Krzysiek wyciągnął zapalniczkę z gołą babą i podpalił Violettcie papierosa.
-Dzienx – zaciągnęła się raz i drugi – Już mi lepiej. Po prostu mnie rozpierdoliliście i tyle, drogie państwo.
-Już będziemy grzeczni – wyszczerzył się Wojtek.
-Tak, tak. Bo uwierzę – uśmiechnęła się Viola, już uspokojona.
-Chodźmy szukać tych waszych rodziców. Nie chce mi się tkwić w mieście pełnym angolów, którzy patrzą na ciebie jak na debila – prychnął Tomek, poprawiając full capa. Nie wyglądał najlepiej, miał wory pod oczami i pewnie był niewyspany, ale udawał, że wszystko OK.
-A nie jesteśmy debilami? – uśmiechnął się Maciek.
-Jesteście, a teraz chodźmy. Mam adres – rzekła rzeczowo Viola, wyznaczając nam kurs w nieznane.
~*~
~Viola~
Ogarnęłam z deczka chłopaków. Nie wiem, co oni mają w tych głowach, ale na pewno nie jest to dobre dla ludzi z ich otoczenia. Trzeba im znaleźć jakieś zajęcie, bo zepsują nam wszystko, na co tyle pracowałyśmy. Kazałam im i Adze zostać przed Starbucksem, a sama weszłam do środka. Nie szukałam Payne’a. Po prostu wcześniej pytałam o pracę, więc teraz muszę anulować spotkanie z kierownikiem. Kasy mamy jak lodu, więc nie jest to już problemem. Moja rozmowa z pracownicą trwała krótko. Okazało się, że mają już kogoś na to stanowisko, więc wszystko w porządku. Już miałam wychodzić, gdy a toalety wyszedł pewien chłopak w full capie i wielkich, czarnych okularach. Fakt faktem, wpadliśmy na siebie. I to nie w przenośni. Już miałam mu wygarnąć, gdy chłopak przemówił.
-Przepraszam cię, skarbie. Nie zauważyłem cię. – powiedział po angielsku.
-Okulary zasłaniają pół świata? – rzekłam wyzywająco.
-Heh... Nie, to nie przez nie... Zaraz... Już raz na siebie wpadliśmy – uśmiechnął się, błyskając białymi zębami. Serce mi zamarło. Czyżby? Chłopak przechylił okulary na sam czubek nosa, przez co dojrzałam jego oczy, identyczne z moimi. Liam. Uśmiechnęłam się.
-Przeznaczenie czy zwykły przypadek? – przewróciłam oczami, a chłopak również się uśmiechnął.
-Dałabyś się zaprosić na jakąś kawę? – zaproponował. OH MY FUCKING GOD! Ten Liam Payne chce mi postawić kawę. Moje życie nabrało sensu... Ale spokojnie Violka, to przecież twój braciak, który nawet o tym nie wie. Oddychaj. Myśl racjonalnie.
-Tak, chętnie. Tylko, że... Zostawiłam przyjaciół na zewnątrz... – pożałowałam od razu, że to powiedziałam. Michał przyczepił się do szyby jak glonojad, Tomek oparł się o filar, a gacie spadały mu z tyłka, Wojtek kłócił się z Maćkiem o to, kto komu ukradł peta, a Krzysiek, Mati, Seba i Aga dobrali się do piw. Po prostu wiedzą, jak zabłysnąć w towarzystwie...
-Wstyd mi za nich – dodałam szybko.
-Nic nie szkodzi, Harry i Louis robią to samo – zaśmiał się wesoło. – Może ich też zaprosisz? Mam dzisiaj wolny dzień, chcę trochę odsapnąć od sławy, a wy wyglądacie na miłe osoby.
-Obyś tego nie pożałował – powiedziałam z nutką rozbawienia.
-Zobaczymy – rzekł i usiadł przy największym stoliku w lokalu. Wyszłam na zewnątrz.
-NO W KOŃCU VIOLAŁCIAŁKE! Co tam tak długo robiłaś? Jakiś szybki numerek z kierownikiem? – zaśmiała się Aga, sącząc piwko.
-Ogarnijcie pałki i słuchajcie mnie uważnie! – warknęłam zdenerwowana.
-Słucham ja cię – powiedział Wojtek luzacko.
-W środku jest Liam, nasz brat! ZAPROSIŁ NAS NA KAWĘ! NAS WSZYSTKICH!
-O kurna – rzekł Tomek. – Fajerwerki, aplauz i tak dalej.
-Więc, jeśli możecie, bądźcie grzeczni. A jeszcze lepiej : Nie odzywajcie się nie pytani – wytłumaczyłam im.
-Masz nas za bydło? – powiedział Maciek ironicznie.
-Tak, tak mam – wyszczerzyłam się i wytrąciłam kolegom i siostrze piwa z rąk.
-NO KURWA – wrzasnął Seba.
-Ogarnijcie pały. Wchodzimy – uśmiechnęłam się i chwyciłam Agę za rękę. Wkroczyliśmy do lokalu i zajęliśmy miejsce obok Liama.
-Siemka – przywitał się. Chłopcy siedzieli wyprostowani jakby połknęli kij od szczoty.
-Bry – wydukał Mateusz.
-To są (od lewej) Tomek, Wojtek, Maciek, Krzysiek, Michał, Mateusz, Sebastian i moja siostra Aga. A ja jestem Viola – uśmiechnęłam się do „brata”.
-Nie jesteście stąd, prawda? – powiedział, wyłapując dziwne imiona.
-Jesteśmy z Polski – uśmiechnęłam się.
-Dużo o niej słyszałem, ale nie byłem tam nigdy.
- Żałuj! – wyrwało się Sebie. Zgromiłam go wzrokiem. Dobrze chociaż, że powiedział to po angielsku. - Podobno mają tam piękne kobiety...
Uśmiechnęłam się do Liama głupio. Było mi za nich cholernie wstyd. Przy moim bracie, który nie wie o moim istnieniu, a właściwie to już mnie poznał, ale to nie ma nic do rzeczy, ośmieszyli mnie i Agę na skalę światową. I co ja mam z nimi zrobić? Powiesić za jaja i łaskotać piórkiem po brzuchach. Tak, plan na przyszłość. Muszę to sobie gdzieś zapisać, bo w końcu zapomnę i dalej będę narzekać.
- Em, Viola?
- Co? Ja? Eee... Przepraszam, zamyśliłam się. - odparłam na szczęście po angielsku. Jak ja się cieszę, że 'rodzice' mnie zmuszali chodzić na dodatkowe lekcje trzy razy w tygodniu. Chwała wam za to dobrzy ludzie!
- Pytałem co chcesz do picia - zaśmiał się szatyn i puścił do mnie oczko.
- Ja może poproszę koktajl One Direction... Znaczy się, no wiesz... Ja chciałam powiedzieć... MUSZĘ IŚĆ DO ŁAZIENKI, AGA CHODŹ ZE MNĄ!
Pociągnęłam siostrę, a ta omal nie spadła z krzesła. Spojrzała na mnie złowrogo, ale z uśmiechem na twarzy podążyła za mną. Byłam jej za to wdzięczna. Choć nie było między nami jakichś spięć, to takie rzeczy doprowadzały do krótkotrwałych fochów. Ach, jak ja to kocham. A tak naprawdę to jestem cholernie na siebie za to wszystko zła. Zaraz... Zostawiłyśmy tam tych idiotów!
- KURWA! - wydarłam się na całą łazienkę, próbując wyjść.
- Spokojnie laska. Co ci się do jasnej cholery stało?! - krzyknęła Aga. - Przecież to zwykły człowiek.
- Tsa, ale ty nie palnęłaś przy nim tego, że chcesz koktajl jego zespołu. Poza tym, hello, zostawiłyśmy tam bandę zjebów! Nie wiem jak ty, ale ja się boję o to, co oni mu zdążyli nagadać.
- Pewnie coś w stylu : My mieszkać w Warszawa i być uczniem szkoła średnia. Kurwa! - udawała głos Wojtka Agnes. Przyznam, że nieźle jej to wychodziło.
- No właśnie, to jeszcze gorzej. Rusz tłustą dupcię i chodź.
- Wypraszam sobie, moja dupcia jest bardzo szexi, prawda dupencjo?
- Zastanawiam się, czy jestem jedyną normalną osobą w tym zakładzie dla psychicznie chorych.
- Nie martw się, nie jesteś normalna.
- Wyjdź. Już nawet tych drzwi nie zamykaj, bylebyś wyszła.
Zaśmiałyśmy się i ruszyłyśmy do wyjścia. Niefortunnie Agusia kogoś jebła drzwiami, że ten bardzo głośno zaklął w języku angielskim. Moja siostrunia zrobiła oczy kota ze Shreka i zaczęła piszczeć. Uniosłam jedną brew ku górze i zwróciłam wzrok ku ziemi. Kto na niej leżał? Szanowny pan Niall Horan, którego ona kochała. Zaczęła go przepraszać i zbierać z ziemi, obiecując koktajl. Ten odsunął się od niej i powiedział, że da jej autograf jak wyjdzie sobie z klopa. To jest dopiero szczery człowiek, nie ma co! Zaraz, co on tu robi?! Odwróciłam głowę w stronę naszego stolika. No chyba nie! Co to ma kurwa być?! Nagle całe One Direction postanowiło odwiedzić se Wolverhampton i wbić tu! Idę się pociąć mydłem w płynie. Wzięłam Agę pod rękę i zaprowadziłam powoli do stolika. Ta cały czas coś pierdoliła pod noskiem. Tak kochanie, jeszcze za niego wyjdziesz, ale najpierw będziesz musiała się obudzić ze swojej bajeczki. Liam uśmiechnął się na nasz widok, a Maciuś na cały głos krzyknął: PRZYSZŁY MOJE DWIE DUPERY! Mogę go zabić? Cała reszta zaczęła się chichrać, a ja walnęłam się z otwartej dłoni w czoło. Czy ja śnię, czy po prostu moi przyjaciele są największymi debilami we wszechświecie? Czasem się zastanawiam, czy oni naprawdę nie mają jakichś dziur w mózgach...
- A tej co? - zapytał Mati.
- Zobaczyła Nialla, boga sexu, którego rżnęłaby all day, all nigh Horana na żywo i w dodatku przywaliła mu drzwiami. Obiecał jej autograf, juhu! - podniosłam rękę, robiąc gest zwycięstwa.
- Zamknij pysk, krowia mordo! - warknęła, otrząsając się z szoku PONIALLOWEGO.
- To ty umiesz mówić coś innego niż tamto? Jestem mile zaskoczona. - wypięłam jej język i spojrzałam na resztę, która śmiała się z nas od dobrej minuty. - A tak w ogóle to jestem Viola, a to jest moja kochana siostrzyczka Agnes.
- Miło mi. - zrobiła się cała czerwona i usiadła. - Kiedyś obudzisz się martwa. - szepnęła do mnie.
- Chyba już się wtedy nie obudzę. - zaśmiałam się cicho.
- No to...
- Więc...
- Jestem Harry, to Louis, Zayn, a Nialla i Liama już poznałyście.
- Człowieku, one was znają na wylot! - krzyknął Wojtek. - Nawet nie wiecie, ile mają waszych plakatów!
- Haha, fanki?
- Wypraszam sobie, ja was nie lubię. - żachnęła się Agnes. - Od czasu do czasu słucham i czytam fakty o was, pff... Wielkie mi rzeczy.
- Obraziliście ją, to jest pani Directioner od pewnego czasu. - szturchnęłam siostrę w ramię.
- Czemu siedzicie z sexi fankami, które próbowały mnie obezwładnić, zabrać w czarnym worku do samochodu i odjechać w siną dal? - spytał blondyn, siadając obok Liama.
- Co?! To nie ja, ona prędzej by to zrobiła! - wskazałam na siostrę.
- Ja... Nie... Co... Pff... Ona ma urojenia, uciekła z psychiatryka...
- Wmawiaj sobie, słońce... - powiedział Mateusz. Przynajmniej jeden po mojej stronie!
- Nie mówię nie, słodkie to było. Szkoda tylko, że od razu nie powiedziałaś, że jesteś tu z Liamem i resztą. Byłoby o wiele lepiej, a nie zaczęłaś mamrotać jak obłąkana.
- No super, ja tu mówię wszystkim i im wmawiam, że jesteś sexi ciacho, a ty teraz coś takiego?! Foch! - stwierdziła. - Zaraz, zaraz... Czy ja to powiedziałam na głos?! KURWA JEGO MAĆ, ZAJĘBIE WAS ZA TO PODPUSZCZANIE MNIE NIEDOMYTE SZCZYLE!
Z jej ust zaczęła lecieć wiązanka przekleństw. Jakie szczęście, że postanowiła mówić po polsku, inaczej nasz braciszek wyrobiłby sobie o nas nieciekawe zdanie. Zresztą, będzie miał jeszcze czas na to, aby nas poznać. Zapewne nie od razu powiemy jego rodzicom o tym, że są również naszymi. Pewnie nas nie będą pamiętać i zażądają dowodów. Całe szczęście, że się na to przygotowałyśmy. Wzięłam swój kubek i zaczęłam sączyć (swoją drogą genialny!) koktajl. Patrzyłam na siostrę, która nie miała zamiaru przestać. Chłopcy patrzyli na nią z dziwną miną. Minęło dobre pięć minut, kiedy poszła do baru i kupiła sobie kilkanaście ciastek i z nimi wróciła. Klapnęła na siedzeniu i zaczęła wpieprzać. Zmarszczyłam brwi i zerknęłam kątem oka na moich przydupasów. Śmiali się z niej, jak zawsze zresztą.
- Tak, jesteśmy z Polski. Ona mówiła właśnie w tym języku. Nie, nie jest powalona. Tak, czasem ma takie odpały. Tak, kocha jeść jak jest wkurwiona. Nie, nie dzieli się z nikim. Chcecie wiedzieć coś jeszcze? - spytałam z miną małej dziewczynki.
- Nie, to chyba wystarczy. - zaśmiał się Harry.
- Co ona właściwie mówiła? - spytał Zayn, przyglądając mi się.
- Uwierz, nie chcesz tego wiedzieć. Lepiej, żebyś żył w błogiej niewiedzy.
- A ja chcę wiedzieć. - wypiął mu język Louis.
- Powiem Ci później. - mrugnęłam do niego.
- Trzymam Cię za słowo, mała.
- Pff, sam jesteś mały.
- Wiecie, nie ma, co tu siedzieć! - przerwał nam Liam. - Może pójdziecie z nami? Moi rodzice mają za domem duży basen, zmieścimy się wszyscy... Chyba... - zaproponował, na co wszyscy zaczęli się wydzierać, a już najbardziej Maciek, który wręcz kochał wodę i baseny.
- Niech pomyślę... - udałam mądrą osobę.
- Mamy szansę... - szepnęła do mnie Agnes.
- Więc...



Hmm... Co ja mam Wam powiedzieć, zawodzicie. My Wam tu wyklepałyśmy rozdział i tylko 1 komentarz. Pff... Dzięki -.-' Co nie zmienia faktu, że się z niego cieszę, hehe. Nie wypowiem się na temat tego na górze, ale jest zajebiste, lols. Arrivederci! x

czwartek, 30 maja 2013

Rozdział 10

O KURNA CZY TO ROZDZIAŁ?!?!?! NIE WIERZĘ WŁASNYM OCZOM OMG WTF LOL ŻAL <33 :3

~♥~


Rozdział 10
~Viola~
Szliśmy, a raczej biegliśmy w stronę lotniska. Chłopcy przyjęli propozycję Agnes bardzo dosłownie. Zaśmiałam się, kiedy Wojtek wpadł na moją siostrę i oboje wylądowali na ziemi, a Aga się na niego wydarła. Zaczęła mu prawić kazanie na temat, jak ma się zachowywać w miejscach publicznych i że go nienawidzi, bo pozwala sobie na zbyt wiele. Przystanęliśmy, śmiejąc się z tej dwójki. Zachowywali się jak wrogowie, a tak naprawdę to się kochali. Aga zabiłaby mnie na miejscu i upiekłaby na różnie, jakbym to na głos powiedziała... Potrząsnęłam moją głowiną i zorientowałam się, że przyjaciele już są niezły kawałek przede mną! Dogoniłam ich i przypomniałam sobie o najważniejszym.
-          Skurczybyki! Nie odebraliśmy wygranej kasy! Jak te mondzioły mają do domu wrócić?! – warknęłam. Aga stanęła jak wryta, po czym zaczęła się śmiać. Zrobiłam pytającą minę, a Wojtek jedynie zaczął się chichotać. Miałam ochotę go zabić, naprawdę. Kocham go jak brata, ale przegina. No dobra, też nie byłam fair, ale zasłużył sobie na to. Klepnęłam siostrę w tyłek i kazałam się ruszyć po nagrodę Tomeczka, który cały czas klął jak szewc. Nie wiem, co mu jest, ale to się robi podejrzane. I na pewno podchodzi pod chorobę psychiczną! Kiedyś go zamknę w takim ośrodku, ale najpierw go otworzę. Tak, to dobry pomysł.
-          Nie chce mi się kurna mać! – zawołał Mateusz, wkurzony zapewne o to, że Aga nie przewraca się na niego xd
-          No i co, kurna mać, idziemy po to, kutafonie! Nie chcę znowu podróżować w bagażniku! – powiedział Dominik. Powoli dostaję przez nich nerwicy. Tylko kłócą się i kłócą! Jeśli tak dalej pójdzie będę się musiała zamknąć razem z Tomkiem w moim psychiatryku "Słoneczko". Tak, wiem, bardzo oryginalny tytuł. Nienawidzę ich i kiedyś im coś zrobię. Uduszę, czy coś w tym stylu. Wzięłam przybitego Przemka za rękę i zaczęłam ciągnąć ku jakiejś budce. Tam kupiłam mu lody i zaczęłam pocieszać.
- Ej no! Nie możesz być smutny! Jeszcze się zobaczymy. - uśmiechnęłam się, obejmując go po przyjacielsku. - To nie koniec świata!
- Łatwo ci mówić, ty nie będziesz się starym tłumaczyć. Kurwa mać! - krzyknął.
-          Nie użalaj się nad sobą patafianie! Ja też muszę coś starej powiedzieć, bo mnie batem wytłucze jak jakiegoś salcesona! – zawołał Kamil.
-          Bardzo poetycko – rzucił Sebek, stojąc gdzieś z boku, popalając papierosa.
-          Sebuś, misiu, dasz mi petka, prawda? - spytałam, robiąc maślane oczy.
Zdecydowanie powinnam ograniczyć nałóg, ale nie poradzę nic na to, że nie umiem się od tego oderwać. W szczególności, że te downy co chwilę przy mnie kurzą! To ich wina, sprowadzają mnie na złą drogę! Zresztą, gdybym się przyjaźniła z jakimiś dziewczynami byłoby inaczej. No trudno, mam to w dupie. Seba dał mi jednego papierosa, za co dziękowałam mu nadmiernie. Odpaliłam, po czym się zaciągnęłam. Och, nie paliłam z dobrą godzinę, a przez stres czułam się tak, jakby były to tygodnie.
-          Downie! – warknął Mati do Seby i wyrwał mu papierosa z ust.
-          A to za co, gnoju?! To był mój ostatni!
-          Za to, że jej dałeś a mi nie! – zawołał. Sebastian zrobił teatralnego facepalm’a.
-          I to jest powód, żeby niszczyć moje marzenia?!
-          Tak. Tak, właśnie jest – powiedział Mateusz i wystawił koledze jęzor. Sebek udał przez sekundę, że mu przykro, ale walnął prosto z mostu :
-          Zostawiłem całą twoją marichuanę w hotelu!
-          ŻE CO KURWA?! Na to poszła cała moja kasa!!! – wykrzyczał Mateusz. Walnęłam się w głowę. Ja pierdolę, te dzieci mnie kiedyś wykończą, rozpierdolą moje uczucia, zostawią same zwłoki bez duszy, zrobią wszystko, byleby tylko mnie zamordować. Ja im dam! Wstałam z murku i podeszłam do nich. Walnęłam obu z liścia w twarz i kazałam ogarnąć dupy. Jak na zawołanie obaj zaczęli się na mnie drzeć, że jestem popierdolona i mam spadać, bo mnie za to nienawidzą i więcej nie dadzą mi petów. Prychnęłam pod nosem, podchodząc do Przemka, który był tak załamany, że kołysał się w przód i w tył, jakby miał jakąś chorobę. Westchnęłam. Nawet on nie da mi żyć w spokoju. Poklepałam go po plecach. Kilka minut później znowu zmierzaliśmy do celu naszej podróży.
*~*
~Aga~
Muszę przyznać, Violka jest mistrzynią w ogarnianiu tych patafianów. 5 sekund, a już postawieni do pionu :3 Za to ją kocham! Szliśmy przez Wolverhampton jak banda tubylców. Chłopcy darli się (po Polsku) jak kastrowane kocury. Całe szczęście, że Mati nie ubrał skarpet do sandałów. Wtedy byłoby już oficjalnie : „Aaaa to Polacy! Łapać się za portfele” xD Tomeczek ściskał w rąsi swój wygrany los. „Napadliśmy” na budkę Totolotkową. Baba pięćset razy sprawdzała, czy jego los jest prawdziwy, ale w końcu dała za wygraną i wręczyła nam czek. Potem bieg do banku, żeby go zrealizować... Już czuję jak mój tłuszczyk płacze z bólu XD Ciągle tylko latanie w te i wewte. W końcu, po wielu wysiłkach, trzymaliśmy w dłoniach całą kasiorkę. Chłopcy chcieli rzucić ją do góry, żeby obsypały nas jak deszcz, tak jak w filmach, ale Viola im to wyperswadowała. „To za duża forsa!” oburzyła się. Dla bezpieczeństwa podzieliła pieniądze między nami (tzn. pół dla mnie, pół dla niej).W końcu tym cwelom nie będziemy takiej forsy dawać, nie jesteśmy głupie.
-          To co? Na lotnisko? – westchnęła Viola. Chłopcy już zdążyli ją poprosić o : fajki, wódę, prochy, samochód, mieszkanie, gry na PC, laptopa, TV, chipsy, tesco (tak, tak; myśleli, że za 100 000 wykupią całe tesco...), czekoladę, marihuanę, piwo, fullcapa, conversy, jaccuzi, dziwki i plastikową lalę. Zastanawiam się, czy oni coś mają w tych pustych łepetynach... Szczerze w to wątpię, ale co tam ;3
-          Jeśli musimy... – prychnął Przemek, wypalając papierosa ze „swojego tajnego schowka”. Wolę nie wiedzieć, gdzie on się mieści... Seba snuł teorie, o których wolałabym nie wiedzieć. Ważne, że fajki są. One utrzymują tych gnojków przy życiu. Violcia kupiła Przemkowi, Dominikowi i Kamilowi bilety, a reszta dzieciarni jarało się automatem z przekąskami. Jakby tego w Polsce nie było... Po wielu, wielu, wielu łzach, uściskach i obietnicach upchnęliśmy chłopaków w samolocie. Sebastian w ostatniej chwili wbiegł do samolotu, żeby pożyczyć od Kamila fajkę, bo swojej nie miał XD Drzwi się już prawie zamykały, gdy przez nie wybiegał. Przytrzasnęły go wpół! Do tego zabrano schodki, którymi wchodzi się do samolotu. Sebastian wrzeszczał jak opętany. Jedyne, co pracownicy lotniska zrozumieli z jego wywodu było jakże zacne słówko : „FUCK!!!” Teraz to był mój kłopot. Z Violą była zasada : Jeśli jej chłopcy broili – ona ich broni, jeśli moi chłopcy broją – ja bronię. Musiałam podejść do kierowniczki, żeby zatrzymała cały samolot i podsunęła schodki, żeby Sebastian mógł zejść. Wytłumaczyłam jej, że jest chory psychicznie, a do tego jest sierotą, która ma tylko nas. Babka wyraźnie się wzruszyła i puściła nas wolno. Dominik, Przemo i Kamil mieli niezły ubaw, patrząc jak Seba pokazuje swoje popisy. Na szczęście, mój kolega nie zrozumiał, co mówiłam do tej jakże cudnej pani. Inaczej skończyłabym jako szynka w plasterkach.
~*~
~Viola~
-          No w końcu, 3 kłopoty z głowy! – westchnęła Aga i buchnęła się na ławkę. Wojtek usiadł po jej prawej, a Mati po lewej. Coś widzę, że konkurencja się robi xd
-          Przynajmniej zaoszczędzimy na papierosach – uśmiechnęłam się. I na hotelu, transporcie, jedzeniu i w ogóle na wszystkim innym. Ale tego nie będę dodawać ;) Poza tym Dominik sprawiał wrażenie lekko ułomnego. Te gry komputerowe wyssały mu pół mózgu, jeśli nie cały, ale co poradzić.
-          MATI BYĆ GŁODNY!!! – zawołała osoba, której imię właśnie padło. Aga wyciągnęła 10$ i pomachała chłopakowi przed oczami.
-          Tańcz, dziwko, tańcz! – zaśmiała się szyderczo, a Sebastian zaczął się tak głośno śmiać, że omal nie popuścił w gacie xd
-          Dla ciebie zawsze, kocico – uśmiechnął się i zaczął tańczyć jakby spodnie mu jaja uciskały :X
-          Weeeeeeeeźźźź idźźźź mi z oczu – zaśmiała się moja siostrzyczka i rzuciła Mateuszowi 10 dolców. Ten podziękował i nie oglądając się na innych, poszedł kupić zapiekankę xd Czego się nie robi dla 10$...
-          A teraz co robimy? – powiedziałam. Było to decydujące pytanie.
-          Ja wiem, jaaa!!! – wrzasnęła Agusia. Przewróciłam oczętami.
-          Proszę, pani w pierwszej ławce. 
-  Też jestem głodna – wyznała, robiąc minę kota ze Shreka. Mój facepalm w tej chwili był po prostu nieunikniony

NOMINACJA!

Witam państwa! Wprawdzie nie przychodzę do Was z nowym rozdziałem, ale takowy się tworzy, więc jest dobrze! :3 Dziś zajmiemy się... *le dramatyczna muzyka*
The Versatile Blogger

W imieniu swoim i Agalusa dziękuję Imaginy 1D za to wyróżnienie. Jest mi bardzo miło, że ktoś docenił naszą pracę. 

Fakty o Viper:
1. Kiedy się zaprę, potrafię nie jeść nawet 3/4 dni lub więcej (jest się czym chwalić xd)
2. Nie jestem abstynentem...
3. Planuję technikum o profilu informatycznym.
4. Mam zeszyt, w którym zapisuję swoje wszystkie przemyślenia.
5. NIENAWIDZĘ koloru różowego.
6. KOCHAM FC Barcelonę i Real Madryt.
7. Nie trawię przedmiotów ścisłych, a jestem w klasie biol-chem.

Fakty o agalus♥ :
1. Lubię grać w Minecrafta, LOL'a i CS'a (chociaż Viper się to nie podoba :3)
2. Chodziłam do szkoły muzycznej. Potrafię grać na pianinie i gitarze.
3.  Jestę Gimbusę
4. Od podstawówki piszę opowiadania i rysuję :3 (Nosiłam czasem 2 dodatkowe zeszyty na opowiadania i rysunki xd)
5. Chodzę do klasy humanistycznej, gdyż mnie wywalili z językowej :c
6. Kocham zwierzęta :3 Mam 2 psy i 3 koty :) + brata
7.  Mam chłopaka <3

Z racji tego, że nie jesteśmy na bieżąco z żadnym blogiem (niestety dziewczyny, mamy strasznie dużo rzeczy na głowie :C) powiemy tak : 
Nominujemy 7 pierwszych osób, które napiszą komentarz z swoim blogiem! :3
(Nie przyjmujemy od anglików! .♥) 

Kochamy Was <3

środa, 20 lutego 2013

Rozdział 9

Tyle nie było rozdziału!
I w końcu...
TAM TAM!
JEST! <3
Kocham Violę za pomoc :]
Teraz rozdziały będą w miarę regularnie ;3
~☻~

~Agnes~
Długo nie mogłam zasnąć. Tyle się wydarzyło... Do tego ten debil Tomek jakimś cudem wygrał 100 000 dolarów! DOLARÓW kurwa, a nie ZŁOTYCH! To jest na polskie jakieś 4 razy więcej! Za to można kupić 4 samochody albo jakąś willę z basenem! No tak, głupi mają zawsze szczęście! Jedyne dobre to to, że się z nami podzieli : ) Dobry przyjaciel nie ma co :D A jutro będziemy mieli tą kasę w rękach! Możemy za to kupić nawet mieszkanie gdzieś tutaj! I to nie byle jakie! Viola powiedziała, że rozejrzy się za mieszkaniami, ale
musimy oszczędzać. Pff a myślałam, że to niby ja taka poważna, a tu proszę... Odkrywamy jasne strony Violetty! Zerknęłam na zegarek. 5 rano. Viola spała obok mnie, a Wojtek pod oknem. Skurczybyk, zajął mi miejsce i świeci... Nagle zaświtała mi szatańska myśl... Wstałam, zabrałam wiadro z łazienki i napełniłam je zimną, nie...! LODOWATĄ wodą. Jakaś kara za kłopoty musi być ;-) A Mati dostanie podwójnie za tą akcję przy recepcji. Ma wpierdol! Pierwszy dostał Wojtek, który tak się przestraszył, że zleciał z łóżka i zaczął pływać, drąc się : „Topię się, topię!” Viola omal nie zginęła ze śmiechu xd
-  Jezu, z kim ja żyję! Buahuahahahauaha! – zaśmiała się po raz ostatni i pomogła Wojtkowi wstać.
-  Ej to nie było śmieszne!
-  Było! A teraz ruszcie tyłki po następne wiadra! Reszta nie powinna mieć tak dobrze! – puściłam do dwójki przyjaciół oczko i zaczęłam nalewać do swojego wody.
-  Ja idę do Mati’ego, Seby i Tomka, a wy do reszty, okey?
-  Tomka oszczędź, w końcu wygrał dla nas kasę! – powiedziała Viola.
-  Nie ma miłosierdzia w tym gronie!
-  Ale pliz!
-  Nie!
-  Pli... No ok., nie będę się płaszczyć. W końcu to pewnie on wymyślił tą akcję z chowaniem się w bagażniku :P Oblej go porządnie! ^^
-  Ja myślę! – odrzekłam i wymaszerowałam z pokoju. Seba, Mati i Tomek spali pokój obok. Wiem to, bo słyszałam donośne chrapanie jednego z nich. To musiał być nie kto inny tylko Sebastianek. Po cichutku otworzyłam drzwi. Tomek leżał na podłodze, cały najebany, jeszcze w ubraniach i pomrukiwał z cicha. Mati i Seba... OMG serious? W jednym łóżku?! Strzeliłam facepalm’a. I jak tu nie wierzyć, że są idealną parą, hmm? Pewnie będą się tłumaczyć : „Yyy  chcieliśmy zaoszczędzić miejsca... Ogrzewaliśmy się...” etc. Zdziwiło mnie, że Domin był z nimi w pokoju, a jedno łóżko było wolne :/ Czemu nie mogli się rozdzielić, skoro Tomuś wybrał podłogę? Ech, no nic. Trzeba wypełnić misję ]:-> Podniosłam wiadro i siarczyście oblałam śpiących. Skupiałam się na tym, żeby Mateusz dostał więcej!
-          O ŻESZ KURWAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! – rozniosło się po całym hotelu, gdy chłopaki poczuli na sobie lodowatą wodę.
-          Zwariowałaś kobito?! – wrzasnął Sebastian, otrzepując się i trzęsąc. Nagle do pokoju wbiegła Viola z dwoma wiadrami i zaczęła lać na Mateusza! Porwałam to, które mi rzuciła i zaczęłyśmy rozkoszować się mokrym Matim xD
-          Zemsta musi być, słodziaku :D – powiedziałam, patrząc jak brunet, kręci się w kółko i rzuca urywane : „KURWA, KURWA JA PIERDOLE!” Seba rozkoszował się razem z nami, mimo tego, że sam był mokry xd
-          He he he, to jest dopiero dobra zemsta :3
-          Się wie, bo nasza! – zawołałam i przybiłam z siostrą żółwika. Jazgocenie i groźby Mateusza, że nas wszystkich zgwałci i pozabija, obudziły Dominika i Tomka.
-          Kurwa, szyczylu głupi zamknij mordę... – warknął, próbując wstać Tomuś. Wyglądał jak jakiś menel z brudnymi ciuchami i rozczochranymi włosami.
-          Kacyk męczy? – uśmiechnęła się moja siostra.
-          A ciiicho bądźcie wszyscy. Idę spać – mruknął pijak. Zabrał Sebie koc i się nim zawinął. Po chwili mocno spał.
-          Tja. Chyba się nie wybierze z nami po nagrodę... – westchnął Sebek.
-          GÓWNIARZE! SZCZOCHY! GNOJE! ŚWINIE! KUTASY! SUKI!!! – tyrada Mati’ego nie miała końca.
-          Skończ już, bejbe – uśmiechnęła się Viola, klepiąc bruneta po policzku. Ten zwinął usta w podkówkę i usiadł na ziemi, udając, że wyciska wodę z włosów xd
-          Dobra. Macie 40 minut na ogarnięcie się, potem wszyscy stoją przed recepcją. Musimy wam kupić jakieś ubrania, bo w jednych ufajdanych nie będziecie chodzić! Będziemy się was wstydzić na ulicy! – warknęła Viola, zerkając na Tomka, który wyglądał jak obrzygany xd
-          Patrząc na niego... Daję wam godzinę i ani sekundy więcej! – powiedziała i wyszła. Mateusz zerknął na mnie.
-          Zapłacicie za to! Będziecie moimi seksualnymi niewolnicami! 

-          Schowaj swoje fantazje do kieszeni, młody – uśmiechnęłam się czarująco i podążyłam za siostrą. Mam nadzieję, że ogarną się w godzinę. Mission Impossibru? xd Ja z Violą bez problemu się ogarnęłyśmy. Ubrane (JA , VIOLA) i gotowe do wyruszenia na miasto czekałyśmy, aż wybije równa godzina odkąd rozmawiałyśmy z chłopakami. Viola czytała jakąś książkę, a ja się nudziłam. No tak, nie pomyślałam o tym, że będę siedziała w obskurnym hotelu z jedenastoma innymi osobami, czekając aż te się łaskawie zbiorą. Znaczy... Tylko dziesięć osób nie chciało współpracować, ale to się wytnie. Spojrzałam na moją siostrę. Książka leżała obok niej. Zdziwiło mnie to nieco. Podniosłam jedną brew ku górze, a kiedy na mnie spojrzała, wzruszyłam ramionami.

- Bardzo będziesz zła, jak ci coś powiem? - spytała aż za poważnie.
- Tylko nie mów, że zamordowałaś mojego kota i zapomniałaś mi tego przekazać. - warknęłam, choć było to głupie z mojej strony.
- No co ty, kocham koty! - podniosła ręce do góry w geście poddaństwa. Pamiętasz, jak trzy dni temu wyruszyłam czegoś poszukać zaraz po przylocie tutaj? - kiwnęłam twierdząco głową. Trudno było zapomnieć tego, jak Mati mi się przyczepił do nogi. Pff... Ciota. - Byłam wtedy w Starbicksie i natknęłam się na jedną osobę. Wprawdzie nie zamieniłam z nią słowa, ale ten... Kurde, nie wiem, jak to powiedzieć.
- Violuś, kochanie, kogo spotkałaś? - powiedziałam tak spokojnie, jak mogłam. 
- Liama. - szepnęła. 
- CO?! I TY DOPIERO TERAZ MNIE O TYM INFORMUJESZ?! POWALIŁO CIĘ?! 
Rzuciłam się na siostrę i zaczęłam okładać. Dziewczyna zaczęła piszczeć, ale skutecznie się osłaniała. Do pokoju ktoś przyszedł i mnie odciągnął od Violki.
- ZAMORDUJĘ JĄ! DAJCIE MI SIEKIERĘ! 
- Ogarnij się dziewczyno, rodzice Dominika dzwonili. On, Kamil i Przemek muszą wracać do Polski. - powiedział śmiertelnie poważnie Wojtek. 
- Co? - wyjąkałam.
-          To było mniej więcej tak :
„Telefon Dominika zadzwonił. Nie wiem, co ten typ ma w głowie, ale jego dzwonkiem był śmiech psychopaty... Zaczerwienił się i odebrał. Nie zdążył nawet rzec : „Halo?” Osoba po drugiej stronie (zapewne jego matka) wydarła się niemiłosiernie.
-          TY GNOJU! GDZIE SIĘ WŁÓCZYSZ?! OD 2 DNI NIE MA CIĘ W DOMU! MY Z OJCEM SOBIE FLAKI WYPRUWAMY, ABY TOBIE BYŁO DOBRZE, A TY SIĘ GDZIEŚ KURWA WŁÓCZYSZ! MATKI WASZYCH KOLEGÓW PRZEMKA I KAMILA TEŻ SIĘ MARTWIĄ! CO WY SOBIE MYŚLICIE?!?!?!? WRACAĆ DO DOMU DARMOZJADY!
-          Uaaa... Co za głos... – skomentował Seba.
-          Cicho bądź – warknął Kamil. Matka Dominika się rozłączyła.
-          Co my teraz zrobimy?! – wrzasnął Przemek.
-          No nic... Musimy wrócić...
-          Grzeczny Dominiczek wraca do mamusi – parsknął Mati.
-          Cicho bądź sucharze – warknął Domin, co spowodowało jeszcze większą wesołość u bruneta.
-          Uważaj, bo mama będzie musiała dać klapsa! XD
-          No już zamknij tą mordę i się nie odzywaj gnoju!
-          Oj jak ostro. Ajć, ajć! – szydził Mateusz.
-          No już japa, pedały jedne... Musimy coś postanowić, a nie tylko się wygłupiać... Przelecieliście taki szmat drogi tylko po to, aby teraz wracać?
-          Z moją matką nie ma żartów... – westchnął Kamil.
-          Z moją też...
-          I z moją... Ona mnie kurwa zje! – wrzasnął Przemek. – Powiedziałem jej, że idę do koleżanki. Co ona sobie pomyślała, jak mnie tak długo nie ma?!
-          Że leżysz w psychiatryku – dokończył jakże uprzejmie Michał.
Dzięki, wariacie -,- „
No i na tym stanęło... – powiedział Wojtek, kołysząc się w przód i w tył.
Niezła kicha... – powiedziała Viola i palnęła się w czoło.

~Maciek~

Dziewczyny zaczęły gorączkowo zastanawiać się nad tym, jak to wszystko ugryźć. Spojrzałem na nie i zacząłem się śmiać. Nigdy nie widziałem Violki takiej skupionej, a znam ją od dzieciaka. Dziewczyna spojrzała na mnie i posłała mordercze spojrzenie. Pokazałem jej kciuk w górę, wyszczerzając się maksymalnie. 
- Ty cioto! Jak możesz tak normalnie się chichrać, kiedy twoi przyjaciele muszą wracać do domów?! Powaliło ci się chyba w głowie! - podeszła do mnie i zaczęła okładać pięściami. Ugh, ma dziewczyna krzepę w łapie. - Jesteś wrednym, egoistycznym i zapatrzonym w siebie gnojkiem! 
- Ej, spokojnie. Wow, ja tylko się zaśmiałem, przecież mi wolno. 
- Daj mi lepiej fajkę, bo mam już strasznie zszargane przez was nerwy, dzieci. 
- Tylko mnie już więcej nie bij. - wyciągnąłem z kieszeni paczkę Marlboro i jej podałem. 
- Dobra, idziemy. Niech ktoś zawlecze swoją dupę po Tomka. - wyjęczała Agnes. 
Pobiegłem szybko do pokoju i zacząłem trząść ciałem przyjaciela. Ten zaczął na mnie warczeć i klnąć, że mam się wynosić. Chwyciłem go za nogę i zrzuciłem z łóżka, po czym zacząłem ciągnąć w stronę holu. Ten cały czas ciskał we mnie różnymi obelgami, starając się wyswobodzić. Hahaha, jak dobrze, że przez ostatnie pół roku chodziłem na siłkę, przydało się. Kiedy Viola nas zobaczyła, walnęła się z całej siły w czoło i mnie odgoniła. Pomogła Tomusiowi, a mi posłała mordercze spojrzenie. TO NIE FAIR! Znam ją dłużej od Tomeczka i takie coś do mnie?! Nie, nie, przegięła! Nie odzywam się do niej do końca dnia! A o fajkach może zapomnieć, sucza! Założyłem ręce na siebie, po czym wyprzedziłem wszystkich. Jednego jestem pewien, mam lepszy humor od Dominika, Kamila i Przemka. Ci to mają przewalone po całości. Nie chciałbym mieć takich starych, jak oni. Wrócą do domów i będą się musieli słono tłumaczyć. W sumie wypadałoby poinformować rodziców, że jestem w Anglii, a nie w Polsce. Hmmm... Ale to potem. Teraz muszę wymyślić zemstę na Violce. Och, pożałuje! 
- Te, stój! - krzyknął Mati i do mnie podbiegł. - Nie dąsaj się tak, jeszcze sobie poruchasz. - klepnął mnie po przyjacielsku w ramię.
- OCIPIAŁEŚ?! Przyjaciółkę mam rżnąć?! Mocno się uderzyłeś w główkę?! - zacząłem się na niego wydzierać. 
- Nie uderzyłem się. - wypiął mi język. - Chciałem być miły, ale to mi chyba nie wychodzi najlepiej. No trudno, muszę pozostać sukinsynem, nie obrażając mojej mamusi oczywiście, gdziekolwiek teraz jest. - wyminął mnie i poszedł przed hotel.
Nienawidzę tych ludzi, choć naprawdę ich uwielbiam. Fuck, co ja gadam?! Nie, lepiej już dzisiaj nie będę ani myślał, ani się odzywał. Tak, to mi wyjdzie na dobre. Szybko znalazłem się przed budynkiem. Wyciągnąłem fajkę, odpaliłem i zaciągnąłem się dymem. Ciekawe, ile osób się do mnie o to przyczepi. W sumie nie powinno ich to obchodzić. Dobra, jebać ich. 
- Daj zapalniczkę. - usłyszałem Violkę, zaśmiałem się i odszedłem. - Co?! Teraz postanowiłeś się do mnie nie odzywać?! Popieprzyło Cię! 
- Też cię kocham, skarbie! 
- Jesteś chujem, Maciek!
- Tak, cieszę się, skarbie.
~Agnes~
/po zebraniu się pod hotelem, co zabrało dłuższą chwilkę/
-          OK. Chłopaczki... Niestety nie możecie zostać... – westchnęła Viola, na co Dominik, Przemo i Kamil zaczęli teatralnie płakać.
-          Ale Violetto, byliśmy przecież tacy grzeczni :c
-          Wiecie, że to nie ode mnie zależy... – szepnęła moja siostra i przytuliła się do Przemka. Kamil zaszedł ją od tyłu i też ją przytulił.
-          Nie bój się, mała. Spotkamy się po wakacjach : )
-          Wiem :c Ale przykro mi, że wyjeżdżacie...
-          Nie bój pały, mała! – palnął Dominik. Wszyscy zmrozili go wzrokiem „Are you fucking kidding me?!” a on zaczerwienił się i zrobił poker face’a. Viola szepnęła mi na ucho : „Tego brakować mi nie będzie! xd” Uśmiechnęłam się.
-          To co? Biegniemy na lotnisko? – zapytałam. Oni niechętnie przytaknęli.

 ~♥~
Następne będą dłuższe <3

Aga skończyła z opierdalaniem się!

Tak, to fakt :3
Chciałam poczekać na ferie, żeby w końcu coś napisać xd
Bo szkoła tak mnie wykończyła, że szkoda gadać...
A i tak pierwszy tydzień ferii spędziłam na obozie językowym
i się czułam jak w szkole...
I dalej się opierdalałam, żeby odpocząć :c
Więc proszę mi wybaczyć nieobecność :*
Pewnie przez moją głupotę straciłyśmy jakieś ...
wszystkie czytelniczki ;c
Jeśli ktokolwiek to czyta...
Dzięki, że jeszcze wierzysz, że w końcu
wezmę się w graść i coś napiszę :3
Aga <3
(Dzisiaj rozdział choćbym musiała siedzieć tu do nocy :D)

sobota, 19 stycznia 2013

Notka organizacyjna.

Dość ciężko mi to pisać, gdyż bardzo przywiązałam się do tego bloga. Zostaje on zawieszony na czas nieokreślony. Agnes nie ma weny i chce rzucić tym wszystkim, a ja nie mam siły samej prowadzić tego bloga, toteż muszę to zrobić dla jego dobra. Wiem, że wiele z Was będzie na nas za to złe, lecz, niestety, robię to z przymusu. Na pewno Was poinformujemy o tym, że wracamy. Do napisania. xx

środa, 9 stycznia 2013

Coś;D

17826478264219358626528463275682 sprawdzianów zaliczonych ^^ większość i tak pała będzie :D
Ale ważne, że napisane :P
Biorę się za rozdział moje kochane <3 Wcześniej miałam zapierdol :C A Violi nie widziałam od weekendu :C
~Aga <3

czwartek, 3 stycznia 2013

:C



Przepraszam za te opóźnienia, miałam dawno zacząć pisać rozdział ale zaraz przed świetami i w czasie świąt komp mi sie cągle i ciągle psuł :C ale teraz już git, dzisiaj albo w weekend napiszę i będzie :D
Martwi mnie trochę, że w komentarzach oprócz cudownej TheNikaJB nikt nie pisze szczerych komentarzy! :< Tylko : "O hej fajny blog! Chodź na mój!" :( Z mojej strony to strasznie demotywuje :C

~Aga