środa, 29 lutego 2012

Imaginy, cz.1

IMAGINY <3
  1. Nudzisz się. Nagle słyszysz dzwonek do drzwi. Otwierasz i widzisz... Zayna! Stoisz oniemiała a on mówi, że zepsuł mu się samochód przed twoim domem i rozładowała mu się komórka. Pyta czy może zadzwonić od ciebie, zgadzasz się. Po chwili oddaje ci telefon, uśmiecha się i wychodzi. Było ci szkoda, że nie został dłużej. Po chwili orientujesz się, że Zayn zapisał ci swój numer! Dzwonisz i słyszysz jego głos : „Wiedziałem, że zadzwonisz : )” Potem miło gadacie, a Zayn na koniec powiedział : „Ten zepsuty samochód to był tylko pretekst, żeby cię poznać” :) /A.
  2. Idziesz z przyjaciółką na plac zabaw, bo zawsze możecie tam w spokoju pogadać. Nagle dzwoni do niej telefon, okazuje się, że dzwoni do niej jej eks chłopak. Cała w skowronkach biegnie do niego, a cb zostawia samą. „Suka” myślisz i zaczynasz płakać, chowając głowę w kolanach. Czujesz, że ktoś do cb podchodzi. „Czego chcesz?!” pytasz sucho, nawet nie patrząc kto to. „Obserwowałem was przez cały dzień, ale ona cb zostawiła” mówi nieznajomy. „No wow -.-‘’ Podnosisz głowę i widzisz... Harrego. „Ja przepraszam... Jestem wściekła...” „Nie martw się, będzie dobrze. Chodź ze mną!” Potem cały dzień cię pocieszał, a ty zapomniałaś o przyjaciółce. Wymieniliście się numerami, a potem odwiózł cię do domu i dał buziaka w policzek na pożegnanie ;* /K.
  3. W końcu udało ci się wyjechać do Londynu. Niestety okropnie się rozczarowałaś. Chciałaś jak najszybciej odlecieć, ale zobaczyłaś, że następne loty są dopiero za parę dni. Usiadłaś na ławce, zastanawiając się, co robić. Nagle podszedł chłopak w ciemnych okularach i zaczęliście rozmawiać. Zaprosił cię na kawę i miło gadaliście. Potem okazało się, że to był sam Liam Payne! Od razu przestałaś chcieć wracać do domu ; ) /A.
  4. Są urodziny Louisa. Zastanawiasz się, co mu kupić. Chodzisz po sklepach i w końcu decydujesz się na kg marchewek, koszulkę w paski z napisem : „Kocham marchewki, ale bardziej moją dziewczynę” i czerwone nerdy. Zaczyna się impreza, krojenie tortu i tak dalej. Lou zaczął rozpakowywać prezenty. Doszedł do twojego i zrobił wielkie oczy. Patrzył na prezent, to na ciebie i krzyknął : „Kocham cię!” i cię pocałował. Potem założył bluzkę od ciebie i razem zajadaliście marchewki ; ) /K.
  5. Niall chciał zrobić coś wyjątkowego, ale nie wiedział co. W końcu zdecydował się zrobić dla was romantyczną kolację. Nie wiedział, niestety, że jesteś na diecie. Kiedy się o tym dowiedział, bardzo się zasmucił. Pękłaś i powiedziałaś, że dla niego zrobisz wyjątek :D Niall uśmiechnął się i dał ci buziaka ; * /A i K :D (zadowolona? xd)
---
Mam nadzieję, że się spodobają <3 Dobiłyśmy już do 50 w tych imaginach ^ ^ A pomysły się nie kończą : )

Rozdział 13

Zanim zacznie się rozdział, chcę podzielić się z wami wczorajszą historią xd Uczyłam się z przyjaciółką, a tu wpada jej młodsza siostra (2 l.) i chce się bawić, no to ja „Nauczę ją mówić Zayn!” I cały czas się drę : „No powiedz Zayn, no powiedz! Zaayyynn!!!” Ona się gapi i nic nie mówi. Ja się drę : "Zaayynn, noo!!!" a moja przyjaciółka : „Nie mów Zayn!” a jej siostrzyczka : „Zaayyynn!!!” :D:D Wielki sukces ^ ^ Potem nauczyłam ją mówić Harry, Liam i Louis, a Niall nie chciała powiedzieć, chyba go nie lubi xdxd Ale jako pierwszego powiedziała Zayn i to jest sukces! :D Dobra, nie będę nudzić, oto rozdział : D :

~Roxy~
-          A co powiesz na to, Zayn, że twoja przyjaciółeczka trzyma z Jacklynn?! – wybuchła Jane. Byłam taka szczęśliwa, a teraz... wszystko zniknęło. Pękło jak bańka mydlana. Nie mogłam patrzeć na Zayna. Pewnie teraz był wściekły! Łzy zaczęły ciec po moich policzkach, nie patrząc na nikogo pobiegłam przed siebie, żeby jak najszybciej dotrzeć do domu. Zayn pewnie teraz był rozczarowany... Pewnie będzie miał mnie za złego człowieka... Nie mogłam tego znieść... Wbiegłam do swojego pokoju i płakałam w poduszkę. Co ja sobie myślałam? Prędzej czy później i tak by się dowiedział! Ale wolałabym, żeby dowiedział się tego ode mnie, a nie od tej Jane... Płakałam tak rozpaczliwie, że mama zajrzała do mnie, trzymając na rękach małą Jasmin.
-          Co się dzieje, córeczko? – zapytała zatroskana. Nie odpowiedziałam. Nie mogłam wydusić z siebie słowa. Jasmin wyczuła mój zły nastrój i chciała do mnie na ręce. Wzięłam ją, a ona przytuliła mnie swoimi malutkimi rączkami. Wzruszyłam się tym i coraz bardziej płakałam. W końcu streściłam mamie, co się stało...
-          Byłam z Jacklynn tylko dlatego, że była dla mnie miła, że podobno była moją pierwszą przyjaciółką. Łudziłam się tym, a teraz... – przytulałam się do mamy, szlochając.
-          To bardzo trudna sytuacja... Może spróbuj porozmawiać z tymi chłopakiem!
-          Znienawidził mnie! Pewnie nie chce mnie znać! Za wiele dla mnie znaczy, żebym była świadkiem tego, jak krzyczy na mnie... – schowałam twarz w dłoniach. Nie mogłam przestać płakać. Potem mama wyszła z Jasmin na spacer z wózkiem, a ja siedziałam w salonie i oglądałam bez przekonania telewizję. Nie szlochałam już, ale łzy leciały ciągle... Nagle ktoś zadzwonił do drzwi... Mama czegoś zapomniała? Ruszyłam otworzyć, a tam...
-          Zayn?! – zawołałam zdezorientowana. Naprawdę tam stał! I ściskał smycz, do której przywiązany był Tommy. Z tego wszystkiego zapomniałam go wziąć z parku! Nie mogłam patrzeć Zaynowi w oczy, gapiłam się na swoje buty, ukradkiem ocierając łzy.
-          Popatrz na mnie – poprosił. Przegryzając wargę, uczyniłam to.
-          Myślisz, że przyszedłem tutaj, żeby cię wyzywać? – powiedział spokojnie.
-          A nie? – rzuciłam. – Byłam głupia, że uwierzyłam Jacklynn... Myślałam, że to moja przyjaciółka... Byłam taka naiwna! Nie chciałam być przeciwko wam! – z moich ust wypłynął potok słów, a łzy ciągle leciały po moich policzkach. Zayn starł je i mnie pocałował.
-          Spokojnie... Jakbyś była zła, nie byłabyś teraz w takim stanie... Zależy mi na tobie!
-          Mi na tobie też... – powiedziałam, patrząc mu w oczy i się przytulając. Zaprosiłam go do środka, nie chciałam stać tak na progu. Tommy gdzieś poleciał, a my usiedliśmy na kanapie.
-          Naprawdę nie mam ci tego za złe. Wiem, że jesteś wspaniałą dziewczyną, nie zrobiłabyś niczego złego – wypowiedział Zayn, przytulając mnie.
-          Ty też jesteś cudowny, za to że mi wybaczyłeś... – szepnęłam, mocno do przytulając.
-          Reszta też nie ma ci tego za złe, mają plan... – powiedział. Spojrzałam na niego zdezorientowana.
-          Jaki?
-          Cieszą się, że mają szpiega u Jacklynn, a ja się cieszę, że jesteś ze mną – uśmiechnął się i mnie pocałował. Teraz byłam naprawdę szczęśliwa!
~Jane~
Nie mogłam uwierzyć! Po tym wszystkim, co zrobiła nam Jacklynn to Zayn wybaczył jej pomocnicy! Nie mogłam uwierzyć, że Jen stanęła po jej stronie! Że wszyscy stanęli po jej stronie! Miałam tego dosyć... Miałam dość ich! Miałam dość tego miejsca!
-          Mamo... Czy to co mówiłaś tydzień temu to prawda? – zagaiłam.
-          Tak, pakuj się powoli. Wyprowadzamy się za parę dni do Kanady – powiedziała rodzicielka, pakując do pudeł rzeczy z salonu.
-          Super, dzięki! Już zacznę! – zawołałam i rzuciłam się do pakowania. Wszyściutko spakowałam w niecałe 3 godziny. Nie będę za nimi tęsknić! A najlepiej to odejdę bez pożegnania!
~Jennifer~

Następny dzień

Byłam tak strasznie podekscytowana i zdenerwowana tym występem, że od 6 rano siedziałam w kuchni i piłam kawę, próbując jakoś się uspokoić. Na razie siedziałam w piżamie. O 10 przyszli chłopcy, Louis był zdruzgotany, bo nie mógł mnie obudzić xd
-          Czemu jesteś jeszcze w proszku? – zapytał Harry, dając mi buziaka.
-          Za bardzo się denerwuję i nie mogę utrzymać prostownicy w ręce – rzuciłam.
-          Spokojnie, ja ci je wyprostuję – zaśmiał się.
-          Nie ma się o co bać! Tak czy siak wygrasz! – zawołał Liam. Reszta przytaknęła.
-          A jeśli nie to zastąpimy sędziów – zaśmiał się Louis. Uśmiechnęłam się, dziękując. Potem poszłam się umyć i ubrać http://img.stylistki.pl/sets/na-wyjscie-s159549.jpg. Wyprostowałam włosy i lekko się umalowałam. Wzięłam gitarę z pokoju i zeszłam do chłopaków, którzy... (domyślacie się już? xd) jedli marchewki!
-          Wy się nigdy nie zmienicie! – zaśmiałam się.
-          Prze, prze, przepiękne wyglądasz! – zawołał Harry, dając mi buziaka ^^ Po chwili przyszły Ele, Dan, Megan i ta nowa dziewczyna – Roxy. Pochodziła z Polski i miała takie dziwne imię, którego nawet wymówić nie potrafiłam xd Chyba Roksana... Zayn od razu się rozpromienił, kiedy ją zobaczył. Naprawdę był w niej zakochany, a ona w nim... On i Jane mieli jakiś taki wymuszony związek... Zaraz! JANE?! GDZIE ONA JEST?!
-          Ej, a gdzie Jane? – zapytałam. Wszyscy spojrzeli po sobie.
-          Nie widziałem jej od wczoraj – przyznał Zayn. Reszta powiedziała to samo.
-          Zadzwonię do niej... Obiecała, że będzie – rzuciłam, wyciągając komórkę. „Nie ma takiego numeru” rzuciła babka w słuchawce.
-          Słuchajcie – powiedziałam, pokazując im komórkę.
-          Jezu! Znowu się coś z nią stało? – zawołał zrezygnowany Zayn.
-          U Jacklynn jej nie było – powiedziała cicho Roxy. W sumie jest miłą dziewczyną, ale taką strasznie nieśmiałą... Boi się odezwać do kogokolwiek innego niż do Zayna...
-          Musimy już iść, bo się spóźnimy – rzucił zawsze punktualny Liam. Zerwaliśmy się do wyjścia. Nagle mama zastąpiła nam drogę.
-          Gdzie idziecie tak wystrojeni? – zapytała.
-          No na ten konkurs, mamuś – rzuciłam.
-          To dzisiaj?! Na śmierć zapomniałam! – zawołała. – Przyjdę na niego z Mattem! – rzuciła i zniknęła w kuchni. Westchnęłam cichuteńko, ledwo dostrzegalnie. Ruszyliśmy w drogę, a ja byłam zmuszona nucić całą drogę „Na na na” bo Hazza się uparł xd W końcu dotarliśmy. Pani w okienku odhaczyła, że jestem i kazała mi iść za kulisy. Chłopcy usiedli na widowni, machając mi xd Bardzo niepewna, wślizgnęłam się za scenę. Było tam ze sto innych ludzi! Wszyscy oglądali listę, kiedy się do niej dopchałam, zobaczyłam że jestem 34. Super... Usiadłam w jakimś fotelu i napisałam SMSa do Harrego : „Jestem 34 -.- Przyjdź ;*” Chłopak zjawił się po równo 2 sekundach xd Trema zżerała mnie od środka.
-          A co, jeśli mnie wyśmieją? – zawołałam, przytulając się do niego.
-          A ci ludzie na imprezie? Chcieli od ciebie autografów po twoim występie! – powiedział. Spojrzałam na niego dziwnie.
-          Kazałem im się wypchać – rzucił, szczerząc się xdxd – Byłaś tam bardziej popularna niż MY, a to jest nie lada wyczyn, moja droga xd – zaśmiałam się, przytulając się do niego.
-          Trzymaj kciuki – rzuciłam. Uśmiechnął się.
-          Będziemy krzyczeć, wiwatować, klaskać i nie wiem co jeszcze! Chłopcy mają transparenty – powiedział, śmiejąc się.
-          Ej no! Miałeś jej nie mówić!!! – usłyszałam głos Louisa xd
-          Gdzie ty siedzisz?! – krzyknęłam, dławiąc się ze śmiechu.
-          Myślałaś, że damy ci się tak stremować? – prychnął i wyszedł spod sceny razem z Niallem i Zaynem. Reszta została na miejscach.
-          Kochani jesteście! – zawołałam i ich przytuliłam. Jakiś gościu przyszedł i zaczął wyganiać tych, którzy nie występowali.
-          Wynocha! Zaraz się zacznie! CICHO BYĆ! – wrzeszczał. Harry pocałował mnie na pożegnanie, szepcząc : „Trzymam kciuki!” uśmiechnęłam się, machając mu xd Gość zatrzymał Harrego i szepnął mu coś na ucho. Hazza coś powiedział, pokiwał głową i szybko wyszedł z bananem na twarzy. Co się stało? ; o
                                                                          ***
Rozpoczęło się przedstawienie, znaczy konkurs xd Jakiś gościu w garniturze zapowiadał tych, którzy mieli występować i komentował ich wygląd xd Potem znikał za sceną, bo występujący miotał w jego kierunku pioruny xd Jury składało się z jakieś babki i 2 mężczyzn... Zaraz! Jednym z nich był Harry! :D To ten gość zaproponował mu sędziowanie! Nie powiem, Loczuś jest boski <3 xd Teraz to na pewno wygram! : ) Występowali różni ludzie, niektórzy lepsi, niektórzy gorsi. Żonglowali, tańczyli, śpiewali. Do tej pory śpiewacy nie mieli jakichś dobrych wyników, więc miałam szansę! Nagle zobaczyłam... Jacklynn i 3 tlenione bestie! Jacklynn stała w kącie i gadała przez telefon. Usłyszałam strzęp rozmowy. „... Jak to?! Roxy!!! Miałaś tu być!!! Twoja choroba to nie wymówka... Ech... Dobra, papa. Zdrowiej” Parsknęłam śmiechem i schowałam się za filarem. Chciałam zobaczyć wyraz twarzy chłopaków, jakby to zobaczyli xd Nagle gościu zawołał :
-          A teraz zespół składający się z czterech dziwek... znaczy blondynek! „Jacklynn & the girls!” – Jacklynn miotała pioruny w kierunku gościa, ale on się nie przejął i zniknął za sceną. Jacklynn chwyciła mikrofon i zaczęła zawodzić xdxd „Barbie girl”?! Are you fucking kidding me? xdxd
-          Łał, gorzej śpiewać nie mogą – zaśmiał się jakiś chłopak, który stał obok mnie, oglądając występ.
-          Wiem! Kto je tutaj wpuścił?! – dławiłam się ze śmiechu xd
-          Pewnie jacyś idioci – rzucił. Blondynki skończyły występ, a publiczność ryknęła głośnym : „buu!!!” najgłośniej darli się oczywiście chłopcy xd Gość znowu wszedł na scenę.
-          Boże! Kto je tu wpuścił?! – krzyknął, a chłopcy śmiali się, jakby nie było końca xdxd
-          A teraz przed państwem... olśniewająca Jennifer Parker! Zaśpiewa nam „Na na na” One Direction! – krzyknął. „To ja” mruknęłam i weszłam na scenę. Gość się uśmiechnął i zniknął. Chłopcy się darli, wiwatowali i machali transparentami z napisami : „Jen, jesteś najlepsza! Wygrasz” Uśmiechnęłam się szeroko i zaczęłam grać na gitarze i śpiewać. Trema kompletnie zniknęła. Byłam pewna, że wygram! Dzięki chłopcom! <3
We've got a bit of love hate
You take me to the edge then you hit the brakes
I say it's over one day
But then I'm crawling back begging you to stay
We make up then we break up all the time

 I'll say that I hate a song
Then you'll go request it the whole night long
Some people say it's so wrong
But even when we fight, it'll turn me on

We make up then we break up all the time

 We're like na na na
Then we're like yeah yeah yeah
Always like na na na
Then we're like yeah yeah yeah

 No we can't make up our minds
'Cause when we think we've got it right

 We go na na na na
(Na na na)
Na na na
(Na na na)

 You wanna party too late
But when I do the same all you do is complain
You know that it drives me insane
But when I get with you girl you make it okay
We make up then we break up all the time

 We're like na na na
Then we're like yeah yeah yeah
Always like na na na
Then we're like yeah yeah yeah

 No we can't make up our minds
'Cause when we think we've got it right

We go na na na
(Na na na)
Na na na
(Na na na)

 Na na na!
(Nooo)
Yeah yeah yeah!
(Nooo)
Na na na!
(Nooo)
Yeah yeah yeah! (Nooo)

 Ooh, ooh
It drives me mad, ooh

 We're like na na na
Then we're like yeah yeah yeah
Always like na na na
Then we're like yeah yeah yeah

 No we can't make up our minds
'Cause when we think we've got it right

We go na na na na na na

Skończyłam śpiewać, a CAŁA widownia wstała, wiwatując i krzycząc. Zagłuszyli nawet moich przyjaciół. Uśmiechałam się szeroko, nie mogłam uwierzyć w to, co się dzieje! Gość wpadł na scenę i krzyknął :
-          Wow! Co za talent! Chyba już wiemy kto wygrał! Niestety musimy pooglądać resztę...
Widownia usiadła, zrezygnowana. Wszyscy chcieli, żebym wygrała! : ) To był chyba najszczęśliwszy moment w moim życiu... Oprócz tego, jak poznałam Harrego i chłopaków <3 :D Oni już czekali za sceną i porwali mnie, przytulając. Nawet Roxy przytuliła mnie i powiedziała, że jestem cudowna. Jaki ona ma milusi akcent! xd
-          Widziałaś, jak ten gość pożerał cię wzrokiem?! – krzyknął Louis. Parsknęłam śmiechem xd
-          Ja mam Harrego i nigdy z niego nie zrezygnuję, bo go kocham – powiedziałam, całując Hazzę. Wszyscy zrobili zgodne „awww ;33” xdxd Potem Harry wrócił do stołu jurorskiego i widocznie się nudził xd Przysiedliśmy się koło niego, żeby nie było mu smutno xd Dał mi 100 pkt :D Innym to tak po 20 xdxd Musieli się tego spodziewać, jeśli go zatrudnili xd Dalej było to takie nudne, że zasnęłam, opierając się o jego ramię. Xd W końcu ktoś krzyknął.
-          KONIEC! Jurorzy się naradzają i wydadzą miejsca! – od razu się poderwałam. Babka kazała nam się wynosić, więc zostawiliśmy Harrego i resztę jurorów i weszliśmy za kulisy. Po kilkunastu minutach przyszedł Niall.
-          Gdzieś ty kurde był?!?! – krzyknął Louis. Nie było go od kiedy skończyłam mój występ xd
-          No jak to gdzie?! Nie jadłem obiadu, a w Nandos już się za mną stęsknili xdxd – rzucił, szczerząc się xd Wybuchnęliśmy śmiechem, a na scenę wyszedł ten gość z kopertą.
-          Jeśli ta dziewczyna nie wygra to zjem swój kapelusz! – krzyknął. Miał na myśli mnie! :D Mocował się z kopertą aż wyciągnął wyniki. Wszyscy trzymaliśmy się za ręce i trzymaliśmy kciuki jednocześnie! xd
-          I wygrała... JENNIFER PARKER! Była bezkonkurencyjna! Nie dała innym szans! Była wspaniała! Cudowna! – rzucał epitetami, a ja cała rozpromieniona poszłam na scenę i się ukłoniłam :D Wygrałam jakiś puchar i 1000 $ :D Cieszyłam się jak nie wiem xd Wróciłam do przyjaciół, a oni omal mnie na strzępy nie rozerwali z radości! xd Wszyscy się darli i krzyczeli i cieszyli xd Nagle podszedł do nas manager chłopaków.
-          Jennifer! Nie wiedziałem, że umiesz tak wspaniale śpiewać! Myślałem, że chłopcy przesadzają! – krzyknął. Zarumieniłam się i uśmiechnęłam.
-          I chciałbym zapytać czy nie chciałabyś pojechać z chłopakami w trasę i śpiewać przed nimi na koncercie?
-          Cooo?!?!? – wrzasnęliśmy wszyscy uradowani. To byłoby spełnienie wszystkich marzeń!
-          Oczywiście! Jak ja się cieszę! – krzyknęłam, przytulając się do Hazzy. Myślałam, że oni wszyscy wybuchną z tej radości xdxd
-          Lepiej się spakuj!!! – zawołał Louis, tańcząc tango z Harrym xdxd
                                                                    ***
Potem znalazłam mamę i Matta, którzy mnie uściskali i powiedzieli, że się cieszą i że byłam wspaniała. Ja opowiedziałam im o propozycji menagera, oni ucieszyli się prawie tak samo jak ja :D
-          Nie będziesz mi jęczeć, że brakuje ci Harrego – zawołała mama, uśmiechając się. – Tylko dzwoń do mnie przynajmniej co drugi dzień!
-          Będę dzwonić nawet codziennie! – obiecałam, przytulając mamę. Potem spakowałam z 3 wielkie torby i poszłam spać. Z nadmiaru wrażeń od razu zasnęłam ^^
Ten rozdział chyba jest udany ; ) Mam nadzieję, że wam się spodoba :D (Obiecane imaginy przepiszę z zeszytu i niedługo dodam z 5 :D)

poniedziałek, 27 lutego 2012

Pytanko! ;>

Takie małe pytanko ^.^ Z przyjaciółką piszę imaginy, na dzień dzisiejszy jest ich 43 ;> Chcielibyście może osobne notki z imaginami? Proszę o odpowiedzi! : )

sobota, 25 lutego 2012

Rozdział 12

~Jennifer~
Chwilę później wszyscy siedzieli u mnie w pokoju, pijąc colę, bo Niall uparł się, żeby coś kupić po drodze. On sam zeżarł wszystko inne. Naradzaliśmy się.
-          Wszystko się skomplikowało i pokręciło – mruknęłam smutno. Przykro mi było z powodu Jane.
-          Do tego dochodzi twój występ i nasz wyjazd... Jakby ktoś sobie zaplanował, żeby akurat dzisiaj wszystko się popsuło! – zawołał Niall, jedząc batonika.
-          Może w końcu coś mądrego powiedziałeś! – krzyknął Liam. Wszyscy popatrzyli na niego dziwnie.
-          Komu może zależeć, żeby nas zniszczy... – zanim dokończyłam zdanie wiedziałam. Inni też. Wszyscy chórem krzyknęliśmy : „Jacklynn!”
-          Nie ma co, wredna dziewczyna – powiedział Louis.
-          A nie mówiłam, że będą kłopoty? – zawołała Megan.
-          Teraz już wiemy – mruknął Zayn. Przerąbana sprawa.
-          Musimy znaleźć Jane! – powiedziałam. – Ej, a gdzie Ele i Dan? – zapytałam po chwili.
-          Nie wiemy – powiedzieli razem Liam i Louis.
-          Mamy być podejrzliwi? – powiedział Zayn.
-          No właśnie. Im też mogło się coś stać! – zawołał Hazza.
-          O tym nie pomyśleliśmy... – powiedział Louis.
-          Czyli sielanka dobiega końca – mruknęłam i wstałam z łóżka.
-          Megan, wiesz gdzie mieszka Jacklynn? – dodałam.
-          Chyba tak.
-          Czuję, że znajdziemy tam Jane i resztę...
~Roxy~
Coraz bardziej czułam, że stoję po złej stronie barykady. W tym momencie tkwiłam w sdomu Jacklynn razem z 3 innymi dziewczynami, które miały głupie imiona typu : Ashley. Wszystkie były tlenionymi blondynkami, o bardzo małym rozumku. Jacklynn gdzieś wyszła i wróciła razem z... Jane! Byłą dziewczyną Zayna!
-          To ty?! – krzyknęła, miotając pioruny.
-          To ja – mruknęłam. Dziewczyna pokręciła głową, jakby sobie coś przypominała.
-          O nie... Ja wiem, że ty tylko chcesz zniszczyć moją przyjaźń z resztą! – wskazała na Jacklynn. – Ja głupia uwierzyłam jakimś głupim SMSom, a nie moim przyjaciołom!
-          Cholera, wiedziałam, że za łatwo poszło – mruknęła Jacklynn i celnie ogłuszyła dziewczynę. Jane padła na ziemię.
-          Daphne, zwiąż ją i wrzuć do piwnicy razem z tamtymi dwoma – zakomenderowała. Dziwne, że blondynki słuchają jej rozkazów!
-          Jacklynn... Według mnie trochę za ostro pogrywasz... Przecież Megan jest głupia, po co się mścić za taką głupotę? – powiedziałam ostrożnie. Nie chciałam jej się narazić.
-          Chcę, żeby popamiętała mnie raz na zawsze! – krzyknęła blondynka. Wróciła Daphne.
-          Zadanie wykonane! – rzuciła nosowym tonem.
-          Doskonale. Dziewczęta, jesteście wolne. Do jutra – pocałowała każdą z nas w policzek i wyszła. Tlenione wyszły, ale ja zostałam. Skierowałam się do piwnicy, gdzie Jacklynn więziła Danielle, Eleanor i Jane. Przecież one były przyjaciółkami Zayna! Pokręciłam głową. A ty kim dla niego jesteś? Dlaczego tak się nim przejmujesz? Zostawiłam te pytania bez odpowiedzi. Daphne, Ashley, Candace i Jacklynn wczoraj je złapały, związały i przyprowadziły tutaj. Zapaliłam światło i zeszłam po schodach. Wyrzuty sumienia gryzły mnie jak nie wiem... Dziewczyny leżały na ziemi, związane grubym sznurem. W jednej chwili chciałam je rozwiązać, ale przypomniałam sobie, że byłam po stronie Jacklynn... Ale zaraz! Kim ona dla mnie jest? A Zayn? Kim on jest? Zgasiłam światło i wybiegłam z piwnicy. Zamknęłam ją na klucz i schowałam w doniczce z kwiatkiem. Wybiegłam z domu i w ostatniej chwili zdążyłam schować się za drzewem. Zayn i jego przyjaciele byli tuż-tuż! Na szczęście mnie nie zauważyli! Coś mówili, ale nie słuchałam. Patrzyłam na Zayna. Był taki przystojny, miły, wydawało mi się, że podobam mu się... Wyobraziłam sobie jego minę, jak widzi mnie z Jacklynn. Jakby mnie znienawidził, nie przeżyłabym tego. Jacklynn się mną wysługiwała! Zayn był dla mnie miły, przejmował się mną... I kochałam go...
~Jennifer~
Weszliśmy do domu Jacklynn, reszta paplała jakieś gówniane rzeczy, nie chciałam tego słuchać. Przeszukaliśmy cały dom od parteru aż po dach...
-          PIWNICA! To aż za proste – palnął Louis, pukając się w czoło xd Wszyscy podeszli do drewnianych drzwi. Lou pociągnął za klamkę.
-          Zamknięte! – krzyknął z rozpaczą. – A jeśli Ele coś się stanie?
-          Albo Dan! – zawtórował Liam, spanikowany.
-          Albo Jane! – dodałam, bo Zayn milczał. Miał z nią porozmawiać, palant! -.-
-          Weź spróbuj wyważyć drzwi – powiedział Harry, trzymający mnie za rękę. Louis wziął rozbieg i z całej siły wbiegł w drzwi. Jego zabolało to mocniej niż drzwi xd Leżał na podłodze i kwiczał xd
-          Dobrze, że Eleanor tego nie widzi xd Wstawaj – rzucił Liam, podnosząc Pana Marchewkę xd Westchnęliśmy.
-          Chyba się nie da...
-          Co się nie da? – usłyszeliśmy wstrętny głosik.
-          JACKLYNN!!! – krzyknęliśmy wszyscy razem.
-          To jest włamanie! Zadzwonię na policję! – udawała ofiarę -.-
-          Porwałaś nasze przyjaciółki, jędzo! – zawołała Megan. Wychodząc zza Nialla, który próbował ją obronić xd Trząsł portkami, aż oczy nie nadążały xd Zmierzyły się wzrokiem.
-          Nic mi nie udowodnisz – parsknęła blondyna.
-          Zostaw ich w spokoju, a zemść się tylko na mnie! – krzyknęła. Była wkurzona, że Jacklynn więziła nasze przyjaciółki! Jacklynn parsknęła śmiechem.
-          Wolę patrzeć, jak próbujecie ich uwolnić – rzuciła i weszła do kuchni, jakby nigdy nic.
-          Ta to ma tupet – rzucił Liam. Musieliśmy wyjść, nie dało się nic zrobić. Jakbyśmy zadzwonili na policję to co byśmy powiedzieli? „Włamaliśmy jej się do domu, bo więziła nasze przyjaciółki!” :P Znając życie to Jacklynn będzie udawać niewinną. Rozeszliśmy się. Liam i Louis cały czas panikowali i poszli do domu, żeby się odstresować. Niall i Megan poszli na randkę do miasta, a ja z Harrym ćwiczyliśmy do jutrzejszego występu. W sumie to zaśpiewałam parę razy, a Harry skomentował :
-          Jest tak idealnie, że lepiej się nie da. Pobijesz ich wszystkich! – uśmiechnęłam się i dałam mu buziaka. Resztę czasu spędziliśmy razem. Próbowaliśmy nie myśleć o naszych przyjaciołach, Jacklynn i ich wyjeździe. Niestety, nie udało się, ale spędziliśmy miło czas razem ;*
~Roxy~
Umówiłam się z Zaynem w parku. Mogłam wyjść z domu pod pretekstem, że wyprowadzam psa. Rodzice się mną wysługują i cały czas muszę pilnować siostry, a rodzice się bawią. Przywitałam się z Zaynem, ale cały czas gryzły mnie wyrzuty sumienia. Po pierwsze ta sprawa z Jacklynn, a po drugie... zaczęłam coś do niego czuć, ale on nie dawał mi do zrozumienia, że byłam dla niego kimś więcej niż przyjaciółką. Musiałam wyglądać wyjątkowo żałośnie, bo zapytał, czy coś się stało. Pokręciłam głową.
-          Nie nic – rzuciłam. Nie mogłam mu powiedzieć żadnej z tych dwóch rzeczy.
-          Możesz mi zaufać... – powiedział, łapiąc mnie za rękę, żebym patrzyła mu w oczy. Skłam! Skłam! Skłam! Nie możesz powiedzieć prawdy! Jego oczy były takie piękne, przyciągały mnie. Nie mogłam skłamać... Nie mogłam... Nagle, jakby coś pękło. Zanim się obejrzałam, wypuściłam smycz Tommy’ego z ręki, a Zayn przyciągnął mnie do siebie i pocałował. Byłam taka szczęśliwa! Moje wszystkie obawy wyparowały! Był tylko Zayn i ja w jego ramionach...
~Jane~
Obudziłam się przywiązana sznurem w jakiejś piwnicy. Razem ze mną były Ele i Dan! Byłyśmy związane i ktoś zakleił nam buzie taśmą klejącą! Zaczęłam szukać czegoś ostrego, żeby nas rozwiązać. Całe szczęście, że miałam ćwiekowany pasek na sobie! Tarłam ten sznur o ćwieki aż się rozerwał! Ja, Danielle i Eleanor byłyśmy wolne! Kiedy zdarłyśmy sobie taśmę klejącą w ust wrzasnęłyśmy jednym, wspólnym : AAAAAA!!! xd Drzwi się otworzyły i w drzwiach stała jedna z tlenionych. Zaczęła się drzeć, ale odepchnęłyśmy ją na bok i wybiegłyśmy ile sił w nogach! Dotarłyśmy do domu. W środku byli Liam i Louis. Dziewczyny rzuciły im się w ramiona i zaczęły płakać, szybko wyjaśniając co się stało. Oni uśmiechali się, ciesząc, że nic się nie stało. Ja poszłam szukać Zayna, żeby go przeprosić za moje zachowanie. Kochałam go, bardzo go kochałam. Nie chciałam go stracić! Zobaczyłam go w parku... Podbiegła do niego blondynka, ta sama co wcześniej, ta co pracowała dla Jacklynn! Gadali chwilę, a potem... zaczęli się namiętnie całować! To był nóż w samo serce... Szybko stamtąd uciekłam, płacząc. Teraz widziałam na własne oczy, że mnie zdradzał! Wpadłam do domu, nie patrząc na brata, który coś krzyczał. Wbiegłam do pokoju, płacząc i nie mogąc uwierzyć w to, co się stało. Dlaczego? Dlaczego? On przecież mnie kochał! ;( Miałam ochotę się zabić i nic więcej nie czuć... Potem otrząsnęłam się. Po bardzo długiej chwili, trwającej wieczność. A co Zayn powie, jeśli dowie się, że blondi pracuje dla Jacklynn? Zemsta będzie słodka! Po tobie Roxy...
~Zayn~
Nagle coś jak bomba we mnie wybuchło. Teraz liczyła się tylko Roxy, to że ją pokochałem, to że przytulała się do mnie, to że ona czuła to samo co ja... Te motyle w brzuchu, szczęście, że mam ją przy sobie... To było kompletnie co innego niż u Jane. Ona była samowystarczalna, niezależna. Roksana potrzebowała mnie, a ja jej. Dziewczyna uśmiechnęła się. Też się uśmiechnąłem. Chciałem, żeby ta chwila trwała wiecznie, ale usłyszałem, że ktoś mnie woła. To biegła Jane. Skąd? Uratowali ją? Czego chciała? Dlaczego przerywa nam ten wspaniały moment? Roxy zbladła. Jane miała na ustach coś w stylu tryumfalnego uśmiechu.
- A co powiesz na to, Zayn, że twoja przyjaciółeczka trzyma z Jacklynn?!

środa, 22 lutego 2012

WYGRALI!

Miałam wczoraj dodać taką notkę, ale byłam zbyt podekscytowana, więc dodaję dzisiaj :)
Amp96ficaaep1g7_large
WYGRALI! WYGRALI! WYGRALI! :D
Świętowałam całą noc :) Skakałam po domu, darłam się "WYGRALI!" aż pobudziłam wszystkich w domu ^^ Jak ja się cieszę <3 :) Oby dostawali jak najwięcej nagród <3 :)
(Następny rozdział będzie w sobotę xd)

poniedziałek, 20 lutego 2012

Rozdział 11

W tym samym czasie

~Zayn~
Popołudnie spędziłem w towarzystwie Jane. Ona jest ładna, fajna i w ogóle, ale... co chwilę przeklina, jest szalona i strasznie zazdrosna... Myślałem, że jest inna, nie była tą Jane, którą pokochałem... Bardzo się zmieniła. Spędziliśmy „miłe” popołudnie w parku. Zrobiła mi wielką scenę zazdrości, bo popatrzyłem się na dziewczynę, która przechodziła. Tylko popatrzyłem! Jane zaczęła krzyczeć i wyzywała tamtą dziewczynę. Biedna kobieta, nie wiedziała co się dzieje i szybko uciekła.
-          Pewnie masz inną na boku?! – zawołała.
-          Nie, oczywiście, że nie! Mam przecież ciebie! – broniłem się.
-          Ja mam dosyć tego, jak mnie okłamujesz! – rzuciła i szybko odeszła. Westchnąłem ciężko i ze smutkiem zacząłem iść do domu. Nie wiedziałem co zrobić, nie miałem serca zerwać z nią, mówiąc „Zmieniłaś się” albo „Nie kocham cię”. Tego się nie robi dziewczynom... Wszedłem do jakiejś kawiarni. Nagle zobaczyłem smutną dziewczynę, która siedziała przy stoliku sama. Ukradkiem ocierała łzy. To była ta sama dziewczyna, na którą nakrzyczała Jane!
tumblr_lh30zwwhYA1qgnzdpo1_r1_500_large.jpg
Podszedłem do niej i usiadłem naprzeciwko niej.
-          Czego chcesz? Chcesz znowu na mnie nakrzyczeć? – szepnęła, zakładając ciemne okulary, zapewne żeby zamaskować łzy. Miała taki dziwny akcent, na pewno nie była stąd.
-          Bardzo cię przepraszam za nią... Ostatnio zachowuje się nieobliczalnie... – przepraszałem ją.
-          Ja nic nie zrobiłam – powiedziała.
-          Wiem... Bardzo mi przykro z tego powodu...
-          Mi jest przykro przez twoją dziewczynę – rzuciła.
-          Mi naprawdę jest przykro. Mógłbym ci to jakoś wynagrodzić? – zapytałem. Bardzo się przejąłem, że ta dziewczyna płakała.
-          Powinnam się cieszyć, że wielki Zayn Malik próbuje mi coś wynagrodzić? – zapytała z sarkazmem. Skapnąłem się, że moje okulary tkwią na czubku mojej głowy. Nałożyłem je szybko.
-          Naprawdę staram się, żeby nie było ci przykro – szepnąłem. – Poza tym ty znasz moje imię, a ja twojego nie – powiedziałem. Dziewczyna westchnęła.
-          Mam trochę niespotykane imię. Nie jestem stąd.
-          Widać, masz taki inny akcent.
-          Dziwny?
-          Nie, bardzo ładny.
-          Nazywam się Roksana. Przedstawiam się Roxy, bo nie każdy Anglik potrafi wymówić „Roksana” – powiedziała.
-          Bardzo ładne imię – rzuciłem. Naprawdę mi się podobało. – Skąd pochodzisz?
-          Z Polski. Mały kraj, pewnie nawet o nim nie słyszałeś – powiedziała.
-          Podobno z niego pochodzą najładniejsze dziewczyny – uśmiechnąłem się.
-          Uważaj, bo dziewczyna cię zbije – rzuciła smutno.
-          Naprawdę jest mi przykro, chciałbym to jakoś wynagrodzić – powiedziałem.
-          A nie uważasz, że blask twej chwały jest wystarczający? – rzuciła drwiąco.
-          Nie jestem jakąś gwiazdunią, Roxy. Jestem zwykłym chłopakiem!
-          Pożądanym przez miliony dziewczyn. Dziękuję, jestem zaszczycona, że zamieniłeś ze mną parę słów – rzuciła i zerwała się z miejsca.
-          Poczekaj – zawołałem za nią.
-          Śpieszę się – rzuciła z wymuszonym uśmiechem. Widać było, że chciała mnie spławić.
-          Ok. Ja chciałem tylko przeprosić, papa – powiedziałem i jej pomachałem. Ona się odwróciła i szybko poszła przed siebie. Sprawiała wrażenie pewnej siebie, ale te łzy świadczyły, że to tylko podpucha. Miałem nadzieję, że jeszcze się spotkamy.
                                                                      ***
Wieczorem postanowiłem przyjść do klubu i się rozerwać. Siedziałem przy barze i rozglądałem się. Nagle zobaczyłem znajome, czerwone włosy. Jane. Co ona tu robiła? Nagle podszedł do niej jakiś blondyn i gorąco pocałował. Potem zaczęli tańczyć do jakiejś wolnej piosenki. Przypomniały mi się słowa do piosenki „I wish”... Powinienem się cieszyć, że mam ją z głowy. Niestety czułem się, jakby coś rozdzierało mnie od środka. Czyli, że w parku zerwała ze mną? A teraz, parę godzin później, ma już nowego chłopaka? To był nóż w samo serce. Zobaczyłem, że Jane zerka znad ramienia blondyna i patrzy na mnie z szyderczym uśmiechem. Odwróciłem wzrok. „Nie myśl o niej!” powtarzałem sobie, kiedy szybko wychodziłem z klubu. „Przecież sam chciałeś z nią zerwać!” myślałem, w drodze do domu. Musiałem wyglądać jak kupka nieszczęścia, bo ludzie zatrzymywali się i pytali, czy wszystko w porządku. Mówiłem, że tak, ale czułem się inaczej. Skręciłem do parku, żeby skrócić sobie drogę. Nagle zobaczyłem Roxy, która szła z golden retriverem na smyczy.
-          Kogo my tu mamy? – zapytała z udawanym zdziwieniem.
-          Nie mam ochoty na sarkazm – rzuciłem.
-          Stało się coś? – spytała, głaszcząc retrivera za uchem.
-          Mhm. Dziewczyna mnie zdradziła – rzuciłem. Roksana popatrzyła na mnie z troską.
-          Wszystko w porządku?
-          Nie – powiedziałem smutno. – Sam chciałem z nią zerwać, ale nie chciałem sprawić jej bólu, a potem... zobaczyłem ją z jakimś chłopakiem...
-          Ciesz się, że masz ją z głowy. Nie zasługiwała na ciebie! – zawołała Roxy.
-          To tak w teorii, w praktyce jest trochę gorzej – uśmiechnąłem się smutno.
-          Może teraz ja mogłabym ci jakoś pomóc? – zapytała dziewczyna.
-          Może pójdziemy gdzieś na lody i pogadamy? – zaproponowałam. Roxy niepewnie zgodziła się. Dalej miała mnie za „pana gwiazdę”. Chciałem, żeby postrzegała mnie jako normalnego chłopaka. Poszliśmy do budki z lodami i liżąc je, przechadzaliśmy się po mieście. Jej retriver Tommy był zachwycony taką długą wędrówką xd Roksana okazała się być miłą i zabawną dziewczyną. Dowiedziałem się, że przeprowadziła się tutaj z rodzicami po tym, jak urodziła się jej młodsza siostra. Nie znała tutaj nikogo i była zdruzgotana. Powiedziała, że w Polsce nie miała żadnych przyjaciół. Wszyscy ją wykorzystywali, bo była miła i pomocna. Tutaj chciała być bardziej asertywna i odważniejsza.
-          Jesteś bardzo dobrym słuchaczem – uśmiechnęła się.
-          Ponoć daję dobre rady – powiedziałem z uśmiechem. Była już głęboka noc.
-          Ja się wygadałam, a ty nic nie mówiłeś – zaśmiała się.
-          Mi tam to nie przeszkadza, może następnym razem?
-          Tak, następnym razem – powiedziała, dając mi swój numer telefonu.
-          To do następnego razu! – zawołałem, a ona z uśmiechem zniknęła w ciemnościach. Wszedłem do domu z wielkim uśmiechem na twarzy.
-          Cóż za niespodzianka! – usłyszałem głos Louisa.
-          O co chodzi? – rzuciłem.
-          O nic. Podobno zdradziło się Jane? – zapytał Niall, jedzący coś w kuchni.
-          Co? Nie zdradziłem jej! To ona zdradziła MNIE! – powiedziałem wkurzony. Dzięki Roksanie zapomniałem o tej przykrej sprawie z Jane.
-          Pod drzwiami stałeś z jakąś blondynką – rzucił Liam.
-          Taa, spotkałem ją w parku. Po tym jak Jane mnie zdradziła – powiedziałem.
-          Jasne – prychnął Louis.
-          Mhm! Nie mam ochoty o tym gadać – rzuciłem i wszedłem do swojego pokoju. Zobaczyłem z tysiąc nieodebranych połączeń od Jane. Usunąłem je wszystkie. Mój dobry nastrój prysł jak bańka mydlana. Czyżby Roxy była tylko snem? Nagle mój telefon zawibrował. To był SMS od Roxy. „Co tam? J” Uśmiechnąłem się. Jednak to nie był sen! Wysyłaliśmy sobie SMSy całą noc, bardzo miło nam się SMSowało xd W końcu nie odpisała i pomyślałem, że zasnęła. Na mnie też był czas.
~Harry~
Obudziłem się, wtulony w Jen. Dziewczyna uśmiechała się przez sen. Powinienem obudzić ją w jakiś dziwny sposób, ale nie miałem ochoty xd Jutro był wielki dzień Jen, a potem... potem wyjeżdżaliśmy i będę musiał zostawić ją samą... Westchnąłem cicho i przytuliłem ją mocniej. Obudziła się i dała mi buziaka.
-          Miło się spało? – zapytałem z uśmiechem.
-          Wspaniale, takich pobudek powinno być więcej – uśmiechnęła się.
-          Jutro twój wielki dzień – wyszczerzyłem się. – Będziesz cudowna i przebijesz ich wszystkich!
-          Oj, nie przesadzaj – powiedziała zmieszana, nadal przytulając się do mnie.
-          Ja bym chciał, żeby ten dzień trwał wiecznie...
-          Ja też... Potem wyjeżdżacie... I zostanę tutaj sama, bez was – rzuciła smutno. Wytarłem łzę, która spływała po jej policzku.
-          Nie płacz! Łzy są złe! Cieszmy się tym, co mamy! Musimy spędzić jak najwięcej czasu razem! – powiedziałem, głaszcząc jej włosy. Zmierzwiła moje loczki, które wyglądały fatalnie xd
-          To ja idę się przebrać – uśmiechnęła się i zniknęła w łazience. Ja musiałem poczekać, aż skończy. Zerknąłem do półki, w której trzymała ciuchy, które zostawialiśmy u niej. Hej! Była tam moja ulubiona bluzka z dinozaurem! xd Wyciągnąłem ją i jakieś dżinsy. Po chwili wróciła Jen. Wyglądała przepięknie! Ubrana była w to, a włosy związała w luźny kucyk.
-          Prześlicznie wyglądasz – uśmiechnąłem się, całując ją.
-          Dziękuję – powiedziała, też się uśmiechając. Potem ja ekspresowo umyłem się, ubrałem i uczesałem loczki. To był rekord świata! 20 minut! :D Nawet Jen się zdziwiła.
-          No, no, no! Jak szybko się uwinąłeś i do tego ułożyłeś włosy jak należy!
-          Aż taka zdziwiona jesteś? Xd
-          Tak! – uśmiechnęła się i wyszliśmy z domu. Natknęliśmy się na Jane, która siedziała na ławeczce i płakała. Co jej się mogło stać? Jen podbiegła do niej i przytuliła ją, a potem rozmawiały. Stałem zaraz obok Jen, więc wszystko słyszałem.
-          Dostałam SMSa, że Zayn mnie zdradzał... Uwierzyłam w to i byłam mega zazdrosna... Potem zobaczyłam go z jakąś dziewczyną w kawiarni... Potem poszedł do klubu, więc ja wyrwałam jakiegoś kolesia, żeby był zazdrosny. Widziałam, że cierpiał i szybko wyszedł. Kiedy dzwoniłam do niego, nie odbierał, a kiedy poszłam do niego do domu to chłopcy mówili, że go nie ma... – zdała nam relacje. Cały czas płakała.
-          Kto ci wysłał ten SMS?
-          Nie wiem... Ale to była prawda... Potem spotkał się z jakąś blondynką! – chlipała.
-          Widocznie nie był ciebie wart... – powiedziała Jen i przytuliła Jane, która cały czas płakała. Jen szepnęła mi do ucha : „Muszę się nią zająć. Spotkajmy się o 2” Pokiwałem głową i odszedłem. Parę ulic dalej zobaczyłem Zayna z jakąś blondynką z psem.
-          Cześć – powiedziałem, zerkając na nich podejrzliwie.
-          Cześć, Harry – uśmiechnęła się dziewczyna, a Zayn rzucił krótkie : „Hej!”
-          Mogę zamienić słowo z Zaynem? – zapytałem. Dziewczyna kiwnęła głową i zajęła się psem, a ja zaciągnąłem Zayna na bok.
-          Co ty wyprawiasz? – zawołałem.
-          Co masz na myśli?
-          Zdradziłeś Jane!
-          To ona mnie zdradziła!
-          Tak? To kto właśnie płacze w towarzystwie Jen? Jane! A ty sobie spacerujesz z tą...
-          Z Roksaną. To bardzo miła dziewczyna – uśmiechnął się.
-          Weź przestań!
-          Co ja miałem zrobić, jak odgrywała mi ciągle sceny zazdrości? Miałem jej dosyć! A potem zobaczyłem ją w klubie z jakimś kolesiem, zabolało mnie to, a potem poszedłem się przejść i spotkałem Roxy. Oficjalnie po tym, jak nie byłem już z Jane! – powiedział. Zamyśliłem się.
-          Ona powiedziała, że dostała SMSa, że ją zdradzasz, a potem zobaczyła cię z Roxy.
-          Jakiegoś SMSa dostała? – powiedział zdziwiony.
-          Głupia sprawa – rzuciłem.
-          Faktycznie głupia – powiedział, kręcąc głową. – Przekaż Jane, że ją przepraszam i że nie jesteśmy już razem. Potem z nią pogadam.
-          To OK. Cześć – powiedziałem.
-          Pa – pożegnał się i zaczął rozmawiać z Roxy. To wszystko wydawało mi się bardzo podejrzane...
~Roksana~
Harry i Zayn bardzo szybko rozmawiali po angielsku, niewiele zrozumiałam. Nagle mój telefon zawibrował i dostałam SMSa od Jacklynn. „Gdzie ty się włóczysz?!” to była jego treść. Westchnęłam i szybko jej odpisałam. „Wszystko zgodnie z planem. Zayn połknął haczyk” Po chwili przyszedł SMS z odpowiedzią. „Doskonale. Widzimy się wieczorem ;*” Schowałam telefon i w tej samej chwili podszedł do mnie Zayn.
-          Coś się stało? Niewiele zrozumiałam – powiedziałam zgodnie z prawdą.
-          Nic wielkiego – uśmiechnął się.
-          Teraz twoja kolej opowiedzenia mi coś o sobie – uśmiechnęłam się do niego. Chłopak zaczął opowiadać o rodzinie, o chłopakach i ogólnie o swoim życiu. Nie powinno mnie to interesować, ale... przyznam szczerze, że słuchałam z zainteresowaniem. Resztę dnia spędziliśmy w mieście, przy fontannie, na lodach, spacerując. Popołudniu odprowadził mnie do domu. Tommy zasapał się, nie przyzwyczajony do długich spacerków xd
-          Widzimy się jutro? – zapytałam z uśmiechem.
-          Hmm... Jutro jest występ Jen, jest moją przyjaciółką. Mieliśmy iść tam wszyscy i ją wspierać. Potem wyjeżdżamy w trasę... – powiedział smutno. Zasępiłam się.
-          Może też mogłabym przyjść? – zapytałam.
-          Tam będzie Jane, ta dziewczyna, która nakrzyczała na ciebie w parku... Nie wiem jak zareaguje – powiedział smutno. Zagryzłam wargę.
-          Spróbuję przyjść i z nią pogadać – powiedziałam. Rozpromienił się.
-          Naprawdę chcesz to zrobić?
-          Jasne – uśmiechnęłam się.
-          Jesteś niesamowita – powiedział i mnie przytulił. Mimowolnie serce zabiło mi mocniej.
-          Do jutra! – zawołał i odszedł z uśmiechem. Ja też się uśmiechnęłam i weszłam do domu. Pies pobiegł się napić, a ja weszłam do mojego pokoju. „Miły, wesoły, przystojny, ma szacunek do innych... Jest po prostu idealny” rozmarzyłam się na chwilę. Potrząsnęłam głową. Nie! Nie wolno ci się zakochać! Trzymasz z Jacklynn! Twoim zadaniem jest skłócić ich wszystkich! Mimo tego nie byłam taka pewna, po której stronie stoję...
~Jennifer~
Pocieszałam Jane cały czas, jak tylko mogłam.
-          Ale ja go naprawdę kochałam! – szlochała w chusteczkę.
-          Jakbyś nie posłuchała tego głupiego SMSa, nie zrobiła mu sceny zazdrości to nie byłoby tego wszystkiego – powiedziałam, przytulając ją. Popatrzyła się na mnie z wyrzutem.
-          Dlaczego jesteś przeciwko mnie?! – zawołała.
-          Nie jestem!
-          Jesteś! Wszyscy są przeciwko mnie! Spiskujecie! Nienawidzicie mnie! Wykorzystujecie! – krzyknęła i szybko uciekła. Co jej odbiło?! Ujrzałam Zayna, uśmiechniętego od ucha do ucha.
-          Patrz, co narobiłeś! – krzyknęłam wkurzona. Zayn udawał, że nie wie.
-          Może byś się tak przywitała!
-          Witaj – rzuciłam i zgromiłam go wzrokiem.
-          Vas happenin’? – zawołał z tym swoim akcentem. Dusiłam w sobie śmiech, ale mi się nie udało. Uśmiechnęłam się półgębkiem.
-          Daj spokój. Jest afera – powiedziałam. Przyglądając mu się podejrzliwie.
-          To nic wielkiego...
-          Jest! Jane jest na nas wszystkich obrażona i mówi, że my jej nienawidzimy!
-          Uuu... Przerąbane jest – rzuciłem.
-          Przez jakieś głupie SMSy kłócimy się! – zawołałam rozżalona.
-          Spróbuję z nią pogadać – rzucił i zadzwonił. Jane cały czas odrzucała połączenia.
-          Jest niedobrze – powiedział.
-          Myślisz? Zwołujemy naradę! Dzwoń do reszty, spotkamy się u mnie w domu!
~Jane~
Przed chwilą dostałam SMSa. „Twoi ‘przyjaciele’ są fałszywi!” A potem Jen zaczęła wmawiać mi, że to tylko moja wina! Posłuchałam SMSa i nawrzeszczałam na przyjaciółkę, a potem uciekłam. Najpierw Zayn, a potem Jen. Te SMSy są prorocze? Nagle dostałam następnego. „Doskonale. Spotkajmy się” potem widniał adres. Skierowałam się pod niego. Może tamci będą lepszymi przyjaciółmi niż Jen i reszta? Na to liczyłam. Podeszłam pod wskazany adres. Podeszła do mnie jakaś dziewczyna. Nagle ją rozpoznałam.
-          Jacklynn?!?!
-          Witaj, Jane.
Rozdział bardzo udany, według mnie. Miłego czytania J