sobota, 18 lutego 2012

Rozdział 10


~Jennifer~
Obudziłam się na łóżku, obok Harrego. Przytulał się do mnie i coś mruczał przez sen xd Uśmiechnęłam się. „Będzie trzeba leczyć kacyka” pomyślałam xd Dziękowałam Bogu, że nie piję xd Dlaczego tylko Harry robi mi śmieszne pobudki? Role muszą się w końcu odwrócić! Wyswobodziłam się z jego ramion (dość niechętnie, ale czego się nie robi, żeby przynajmniej raz ja ich obudziła :D) i ruszyłam do łazienki po kubeł z wodą. Żal mi było tego robić, Hazza tak słodko wyglądał, kiedy spał! ; ] W końcu zdecydowałam się obudzić wszystkich innych xd Zeszłam na dół z moim nieodłącznym kubłem i zobaczyłam śpiących i upitych przyjaciół xd Oblałam wodą ich wszystkich po kolei.
-          POBUDKA LENIE!!! – darłam się, lejąc wodą na każdego po równo xd
-          Ej! Zwariowałaś dziewczyno?! – zawołał Louis, lecąc z kanapy.
-          Witajcie kacowicze! xd – krzyknęłam.
-          Nie drzyj się – mruknął Zayn, trzymając się za głowę.
-          Wy jakoś mogliście mnie budzić codziennie – rzuciłam już trochę ciszej.
-          Ale ty nie pijesz!
-          Wy też mogliście nie pić i nie mieć kaca – rzuciłam. – Aspirynkę macie w szufladzie xd
-          Dzięki... – mruknął Louis i cała reszta razem z nim poszła szukać aspiryny ;P
                                                                      ***
Ruszyłam do pokoju, w którym spał Harry. Wyglądał tak słodko, że zrobiłam mu zdjęcie i ustawiłam sobie na tapecie ^^ xd Położyłam się obok niego i dałam mu buziaka. Uśmiechnął się szeroko. Postanowiłam naśladować Nialla xd Wzięłam gitarę i zaczęłam śpiewać „Pobudka!” najpierw tak cichutko, a potem coraz głośniej i zaczęłam skakać po łóżku, tak że Harry spadł xd
-          Ej daj spokój... – mruknął, leżąc xd
-          Ale ja tak ładnie cię obudziłaam – rzuciłam, patrząc na niego z góry.
-          Mów ciszej... Głowa mi pęka – burknął Hazza.
-          Co się dzieje? Czemu wszyscy chcą, żebym była cicho? – zawołałam, udając ofiarę xd Harry przeturlał się na plecy i zasłonił ręką twarz.
-          Daj mi spokój... – jęknął. Westchnęłam.
-          Przynieść ci aspiryny?
-          Prooszę... – powiedział, ściągając kołdrę z łóżka i opatulając się nią xd
-          Dobra – rzuciłam i wyszłam. Czyli, że dzisiaj nici w wypadu na miasto... W salonie siedzieli chłopcy i dziewczyny, każdy miał w ręce szklankę wody.
-          Jak tam wasze głowy? – spytałam, siadając na kanapie, obok Louisa.
-          Lepiej – mruknął.
-          Dzięki za pobudkę -.- - warknął Niall, który, jak się domyślacie, coś jadł xd
-          Ty byś tylko jadł – westchnęłam i zerknęłam do kuchni. Zużyli prawie całą paczkę aspiryny! Wzięłam aspirynę i szklankę wody dla Harrego i ruszyłam do niego do pokoju.
-          Pobudka, księżniczko – uśmiechnęłam się. Miałam dzisiaj wyjątkowo dobry nastrój. Usłyszałam jęk Hazzy spod łóżka xd
-          Idźź... – rzucił, zawodząc xd Nagle do pokoju wpadł Liam. Był już przebrany i niósł suche ciuchy dla reszty.
-          Co z Harrym? – zapytał.
-          Odkrył picie i zorientował się, że ma to skutki uboczne – rzuciłam, odstawiając rzeczy na stolik.
-          Czyli to co zwykle – mruknął Liam, wchodząc do salonu.
-          Haarryyy.... No wyjdź – zawołałam i wsunęłam mu wodę i aspirynę pod łóżko. Wziął i się obsłużył xd
-          Dzięki... Co ja bym bez ciebie zrobił! – usłyszałam cichy głosik xd xd
-          To moja praca xd – zaśmiałam się. – A teraz wychodź spod łóżka – zawołałam. Harry wyszedł.
-          Już lepiej – odetchnął z ulgą.
-          Cieszę się – uśmiechnęłam się i go przytuliłam. – Słodko wyglądasz jak śpisz ;*
-          Ty też, zrewanżuję się następnym razem – uśmiechnął się szyderczo i pocałował mnie. Nagle do pokoju wpadł Lou z wielkim krzykiem, z pistoletem na wodę w ręce.
-          Ej to jest stary numer! – zawołał Hazza.
-          Nie śpisz? Ej, popsułaś mi wszystko! – zawołał i udawał, że płacze xd
-          Spokojnie! – zawołałam, klepiąc go po ramieniu.
-          Dobra, spoko – poderwał się po chwili. Nagle do pokoju wpadł Niall z krzykiem.
-          Ktoś ci ukradł żarcie? – zapytał Louis, przewracając oczami.
-          Gorzej! Megan zniknęła! – zawołał.
-          Co?! – krzyknęliśmy wszyscy.
-          Wczoraj nie widziałem jej przez cały wieczór, a potem padłem – wypowiedział.
-          Może pojechała do domu? Zadzwoń do niej – rzucił Liam. Przenieśliśmy się z dyskusją do salonu, Harry się przebierał. Niall zadzwonił, ale mówiło, że telefon jest niedostępny w sieci.
-          Może podejdź do niej? To kawałeczek – zaproponowałam.
-          Pójdziecie ze mną? – zapytał prosząco.
-          Tak, jasne – palnęli wszystko. Nagle Zayn oprzytomniał. 
-          Ej, Jen... Nie byłaś w domu od paru dni. W końcu musisz stawić czoła swojej mamie... Nie możesz ciągle jej unikać – powiedział. Dawał dobre rady, zawsze się go radziłam i słuchałam, a potem robiłam, to co kazał. Tym razem też...
-          Masz rację... – westchnęłam.
-          Kto ma rację? – zapytał Harry, schodząc ze schodów.
-          Zayn. Muszę iść do mamy i z nią pogadać... – westchnęłam.
-          Zayn, dobra rada – rzuciła Jane. Nie myliła się : P
-          Ja idę pogadać z mamą i się przebrać, a wy posprzątacie tutaj i poprzesuwacie meble – posłałam im promienny uśmiech. Skrzywili się.
-          Ej!!! Jen, no nie bądź taka – krzyknęli chórem.
-          Ja ją odprowadzę! – zaoferował się Hazza i wypadł za mną przez drzwi. Reszta została i niechętnie sprzątała xd Harry mnie dogonił.
-          Jak się czujesz? – zapytał.
-          Poza tym, że fatalnie to aż OK. – rzuciłam bez ładu i składu. – Wejdziesz ze mną?
-          Jeśli chcesz... – powiedział, trzymając mnie za rękę.
-          Zawsze dodajesz mi otuchy – uśmiechnęłam się. To miało znaczyć, że tak xd Dotarliśmy i weszliśmy do mojego domu. Czułam się niepewnie, ale Harry dodawał mi otuchy.
-          E, mamo?! – zawołałam.
-          Jennifer?! – krzyknęła mama, wstając z kanapy. Przez chwilę patrzyłyśmy się na siebie w milczeniu.
-          Przykro mi, że musiałaś się dowiedzieć on tym w taki sposób. Bardzo mi przykro... – powiedziała mama. Zagryzłam wargę, a Harry mocniej ścisnął moją rękę.
-          Mhm, ale mogłaś mi wcześniej powiedzieć... – rzuciłam, gapiąc się w swoje nogi.
-          Nie wiedziałam jak...
-          Ja ci powiedziałam, że jestem z Harrym, więc dlaczego ty nie powiedziałaś mi, że ty też masz faceta? – powiedziałam zrezygnowana. Mama spuściła wzrok.
-          Przepraszam cię, kochanie... Poza tym martwiłam się, że nie przychodzisz do domu od paru dni. Oczywiście wiedziałam, że chłopcy się dobrze tobą opiekują, ale jednak...
-          Ja też przepraszam, że tak zareagowałam, powinnam zrozumieć... – w końcu coś we mnie pękło i przytuliłam się do mamy.
-          Przepraszam, że mnie kontaktowałam się z tobą – powiedziałam.
-          Ja też cię przepraszam za wszystko – powiedziała mama. Dosłownie słyszałam, jak Harry robi „awww! ;3” xd Potem usiedliśmy na kanapie i gadaliśmy, razem z Hazzą. O tym konkursie talentów, o ich wyjeździe, o wszystkim. Zasmuciłam się, kiedy przypomniałam sobie, że wyjeżdżają.
-          Będzie dobrze – pocieszała mnie mama. – Niedługo wrócą, to minie szybko.
-          Mogłabym w związku z tym spędzać z chłopakami jak najwięcej czasu?
-          Jasne – uśmiechnęła się mama. Harry też się uśmiechnął. Potem zostawiłam ich na chwilę samych, a ja poszłam się umyć, uczesać i ubrać. Wróciwszy zastałam ich w wesołej rozmowie.
-          Harry i reszta chłopaków będą cię przygotowywać do tego konkursu! – zawołała mama z entuzjazmem. Nie zdążyłam nic powiedzieć, kiedy do domu wpadli chłopcy.
-          Tu jesteście!!! Co ta długo...?! O! Dzień dobry... – palnęli wszyscy jakby się zmówili xd
-          Dzień dobry, chłopcy – uśmiechnęła się zawsze spokojna mama.
-          Jest sprawa – powiedział Niall, patrząc nieśmiało wokoło.
-          Jeśli jest ważna to idźcie – powiedziała moja rodzicielka.
-          Ok., to papa – powiedziałam i wszyscy wyszliśmy.
-          Zbadaliśmy dom Megan. Jej tato mówił, że nie było jej w domu od kilku dni! – zawołał Niall na zewnątrz.
-          Myślicie, że coś jej się stało? – zapytałam z niedowierzaniem.
-          Na to wygląda – powiedziała Ele. Nagle mój telefon zawibrował i dostałam SMSa.
-          „Nie szukajcie jej. Jest ze mną. Woli moje towarzystwo. Jacklynn.” – przeczytałam na głos.
-          Jasna ... – nie dokończył Louis, bo Ele go palnęła xd
-          Ta wariatka ją porwała! – zawołała Jane.
-          A może po prostu nas opuściła? – zapytała Dan.
-          Nie wierzę, że tak po prostu odeszła od nas. Jak ją znam to by zrobiła wielką szopkę, a dopiero potem odeszła – powiedziałam. Wszyscy się ze mną zgodzili.
-          To co robimy? Musimy ją znaleźć! – panikował Niall.
-          Spokojnie, ta Jacklynn nie zabije jej – powiedział Lou, patrząc z wyższością na Nialla.
-          Człowieki, to co robimy? – zapytała Jane.
-          Jakbym ja to wiedziała – prychnęłam.
-          Trzeba poczekać co się stanie – zawyrokował Zayn.
-          Musimy dać Jen lekcje śpiewu, jej występ za parę dni, poza tym obiecałem jej mamie – powiedział Harry.
-          Mhm... A za ten czas Jacklynn zje Megan!!! – zawołał Niall.
-          Nie panikuj, chojraku! – zawołał Louis, trzepiąc Nialla w jego blond czuprynę xd Niall się tylko odrobinę uspokoił.
-          Dobra, chodźmy. Miejmy to za sobą. Niall – w kuchni jest jedzenie – rzuciłam i weszliśmy z powrotem do mojego domu.
-          Coś się stało? – zapytała mama.
-          Nieee, chłopcy jak zwykle robią z igły widły – prychnęłam, żeby nie niepokoić mamy. Niall poleciał do kuchni i wrócił z naręczem słodyczy xd Weszliśmy do mojego pokoju.
-          Lekcję czas zacząć! – zawołał Hazza.
-          DRIIIŃ!!! – krzyknął Louis, naśladując dzwonek xd
-          Co mam robić? – zapytałam nieufnie xd
-          Po prostu bierz gitarę i śpiewaj to, co na konkurs – powiedział Zayn, rozwalając się na moim łóżku. Sięgnęłam po gitarę.
-          Wczoraj na imprezie szło ci świetnie! Dajesz Jen! – zmotywował mnie Liam. Westchnęłam i zaczęłam śpiewać.
We've got a bit of love hate
You take me to the edge then you hit the brakes
I say it's over one day
But then I'm crawling back begging you to stay
We make up then we break up all the time

 I'll say that I hate a song
Then you'll go request it the whole night long
Some people say it's so wrong
But even when we fight, it'll turn me on

We make up then we break up all the time


 We're like na na na
Then we're like yeah yeah yeah
Always like na na na
Then we're like yeah yeah yeah

 No we can't make up our minds
'Cause when we think we've got it right

 We go na na na na
(Na na na)
Na na na
(Na na na)

 You wanna party too late
But when I do the same all you do is complain
You know that it drives me insane
But when I get with you girl you make it okay
We make up then we break up all the time

 We're like na na na
Then we're like yeah yeah yeah
Always like na na na
Then we're like yeah yeah yeah

 No we can't make up our minds
'Cause when we think we've got it right
We go na na na
(Na na na)
Na na na
(Na na na)

 Na na na!
(Nooo)
Yeah yeah yeah!
(Nooo)
Na na na!
(Nooo)
Yeah yeah yeah! (Nooo)

 Ooh, ooh
It drives me mad, ooh

 We're like na na na
Then we're like yeah yeah yeah
Always like na na na
Then we're like yeah yeah yeah

 No we can't make up our minds
'Cause when we think we've got it right
We go na na na na na na

Szło mi gładko, czułam się swobodnie i pomyślałam, że dam radę tam zaśpiewać. Niall upuścił batonik z wrażenia.
-          Łał – wydusił. Wszyscy zaczęli bić brawo.
-          Jesteś cudowna! Masz ogromny talent! Dlaczego boisz się śpiewać? – zawołał Zayn.
-          Nie wiem sama... Wcześniej nie miałam takich wspaniałych kumpli/nauczycieli jak wy – uśmiechnęłam się i przytuliłam Harrego.
-          Było perfekcyjnie, nie można się było do niczego przyczepić – powiedział Liam.
-          I ty nigdy nie brałaś lekcji śpiewu? – zawołał Louis. Pokręciłam głową.
-          Po prostu patrzyłam, jak wy śpiewacie – uśmiechnęłam się. Nagle mój telefon zadzwonił. Numer Megan! Odebrałam i dałam na głośnik.
-          Jen! Muszę szybko mówić, zanim ona wróci! Zamknęła mnie u mnie w domu w piwnicy! Są z nią 4 inne dziewczyny! – nagle coś przerwało połączenie.
-          Biedna Megan! Musimy ją ratować!!! – krzyknął Niall, zrzucając jedzenie na podłogę. Było coś ważniejszego w jego życiu niż żarcie? ŁAŁ! O.O Musiało mu nieźle zleżeć!
-          Dobra, nie ma co płakać! Idziemy! – zawołał Louis, ciągnąc Nialla ku wyjściu. W drzwiach wpadliśmy na... chłopaka mamy! Że też musiało się to tak złożyć! Był nieźle przystojny. Blondyn, lekki zarost, dobrze zbudowany. Idealnie pasował do mojej mamy. Mama była ciemną blondynką, o niebieskich oczach i idealnej figurze. Często dawali jej z 25 lat.
-          Cześć, Jennifer – uśmiechnął się.
-          Dzień dobry – mruknęłam. Dziwnie popatrzył się na naszą zgraję.
-          To pewnie twoi przyjaciele?
-          Taak... – mruknęłam.
-          Jestem Matt Collins – przedstawił się. Nasza paczka też się przedstawiła xd
-          Miło było poznać – mruknęli na odchodnym i wszyscy (łącznie ze mną) szybko uciekli.
-          Łał! Niezły był – palnęła Ele, a Lou zgromił ją wzrokiem.
-          Ale ty jesteś leeepszy – uśmiechnęła się, dając mu buziaka xd
-          Trzeba będzie też coś z tym zrobić – rzuciłam w stronę Harrego, a on pokiwał głową. Wbiliśmy na chatę Megan. Staliśmy na podwórku.
-          Ja, Niall, Harry i Louis wbijamy do piwnicy, a wy osłaniajcie tyły – rozkazałam, a oni dali znak, że rozumieją. Wślizgnęliśmy się do środka. Na szczęście nie było nikogo. Zeszliśmy do piwnicy, na palcach.
-          Megan?! Meg! – szepnęliśmy w ciemność. Nagle ktoś zapalił światło i naszym oczom ukazała się Megan, skulona, leżąca na podłodze, do tego związana i zakneblowana.
-          Megan! Nic ci nie jest?! – zawołał Niall, był cały zrozpaczony. Podbiegł do dziewczyny i ją przytulił. Rozległy się miarowe oklaski.
-          Cóż za wzruszająca historia. Powinna dostać Oscara! – zawołała Jacklynn. To ona włączyła światło. Loui i Harry stali jak sparaliżowani.
-          Jacklynn Spears... Kupę lat – prychnęłam, stojąc naprzeciw niej.
-          Jennfier Parker... Cóż za zbieg okoliczności... Najpierw ja odbiłam tobie Megan, a potem ty mi. Remis! Ale ja gram dalej, złotko – posłała mi uśmiech pustej lali.
-          Pff... Co TY mi możesz zrobić? Żałosna jesteś! – zawołałam. Jacklynn prychnęła.
-          Wszystko i wiele więcej – rzuciła i odeszła schodami.
-          Jeszcze wrócę – szepnęła i wyszła. Zajęliśmy się Meg.
-          Nic ci nie jest? – zapytałam, kiedy uwolniłyśmy ją z więzów.
-          To było okropne! Więziła mnie tutaj od wczoraj... – zawołała Megan, trzęsąc się. Niall przytulił ją i opatulił w swoją bluzę.
-          Ona już nic ci nie zrobi – powiedział, prowadząc ją do wyjścia, nadal przytulając ją do siebie. Aww ;3 Wyszliśmy szybko, zamykając drzwi piwnicy na klucz.
-          Widziałaś resztę tych dziewczyn? – zapytałam. Pokręciła głową.
-          Zawiązały mi oczy. Słyszałam ich głosy, ale ich twarzy nie widziałam... – powiedziała smutno. Reszta czekała na zewnątrz.
-          I masakra się rozpoczyna... – westchnęłam. Podzieliliśmy się z resztą informacjami.
-          Podłe świnie – zawołała Jane.
-          Co one znowu wymyślą?! – zawołała Dan.
-          Tego nikt nie wie... – powiedział Liam. Do końca dnia każdy z nas spędzał czas ze swoją parą <3 Harry poszedł ze mną do domu. Znając moje szczęście to natknęliśmy się na Matta, chłopaka mamy.
-          Jennifer! Może ty i twój chłopak posiedzicie z nami trochę? – zapytał. Nie chciałam być nie miła, więc się zgodziłam. Chętnie bym wrzasnęła mu prosto w twarz : „Niee! I zostaw moją mamę w spokoju!” Wyglądał jak model i myślałam, że tylko wykorzystywał mamę. Na początku było sztywno, ale potem się rozluźniliśmy. Matt okazał się fajnym facetem. Był miły, uprzejmy i miał wspaniałe poczucie humoru. Cieszyłam się, że mama spotkała takiego fajnego faceta ; ) Potem z Harrym poszliśmy do mojego pokoju i zostawiliśmy mamę i Matta samych.
-          Fajny gość, czemu go tak nie lubisz? – spytał.
-          Nie wiem sama – rzuciłam. Siedzieliśmy u mnie w pokoju i gadaliśmy, a potem słuchaliśmy muzyki. Po chwili Harry przysunął się do mnie i pocałował. Najpierw delikatnie, a potem coraz namiętniej.
-          Kocham cię – powiedział.
Ja ciebie też – uśmiechnęłam się i znowu go pocałowałam. Zanim się obejrzeliśmy zasnęliśmy, przytuleni do siebie. To był długi dzień...

1 komentarz: