sobota, 7 lipca 2012

Rozdział 38

~Agnes~
Cały czas zamęczało mnie to, co powiedział Zayn... Jakoś nigdy nie mówił o moich rodzicach „teściowie” ani nic w tym stylu. Jakoś teraz dopiero zaczął... To takie mocno podejrzane... A dziewczyny zachowują się, jakbym miała jutro ślub! -.- Co jest grane?!
~Kinga~
-          No. Lądujemy, Kacperku! – zawołał Harry i poklepał Kacpra po ramieniu. Blondynek przespał większość podróży. Należało mu się po tym wszystkim, co przeżył. Ja na jego miejscu zaszyłabym się pod kołdrą i spała do końca życia... No może trochę przesadzam, ale... zrobiłabym tak.
-          Co? Już? Przecież dopiero wsiedliśmy! – oburzył się Pan Lok nr.2.
-          No chodź! Twoi PRAWDZIWI przyjaciele czekają! – zawołałam, akcentując drugie zdanie. Wzięłam obu Loczków za rękę i poprowadziłam do drzwi. Stewardessy podawały bagaże, więc my wzięliśmy swoje i postanowiliśmy szybko się zwinąć xd Pomogliśmy zejść Harremu ze schodków i stanęliśmy na stałym gruncie : ) Od razu (jakżeby inaczej!) powitała nas nasza grupa dzieci z buszu :) Zaczęli nas przytulać i gnieść xD
-          Harry! Kochanie! – darł się Louis, niemal płacząc w ramię Loczkowatego xd
-          KINGA! – krzyknęła Agnes i mnie mocno przytuliła. Oczy mi omal z orbit nie wyleciały O_O
-          Spokojnie, staruszko! :D – zaśmiałam się i odsunęłam ją lekko od siebie.
-          Mam ci tyyyle do opowiedzenia! – zawołała i przybiłyśmy żółwika.
-          Ja też! I Kacper!
-          Zaraz... To Kacper tu... z wami?! – krzyknęła zdziwiona. Pokiwałam głową i wskazałam na miejsce pobytu Kacpra. Kupował razem z Niallem żelki w sklepiku przy lotnisku xd Gadali jak wieczni przyjaciele : D Widocznie coś wyszło na dobre ; ] Kacper poprawił swoje public relations xD Brunetka podbiegła do Kacpra i go przytuliła. Po chwili zaczęli gadać i dzielić się żelkami : ) No tak... Agnes poleciała tam, gdzie słodycze XD
-          To... Macie ochotę ruszyć się stąd przed wieczorem? – spytał Liam.
-          Nom... Ale jeszcze chwilę tu postoimy! – wyrwało mi się, a potem zaśmiałam się uroczo. Hazza wyrwał się Louisowi, który obsypywał go czułymi słówkami O_O
-          Co jak co... Ale to jest zarezerwowane tylko dla ciebie! – powiedział do mnie i dał mi czułego buziaka <3 Lou zrobił książkowego focha i poleciał do Eleanor, obsypywać ją ciumkami xd Harry nic sobie z tego nie zrobił, co mocno trafiło Boo Beara XD Złapałam Daddyego za ramię.
-          Li, jedźmy już, bo Loczkowaty i Marchewkowy zaraz się bić zaczną! – szepnęłam do niego. Hazza wydawał się dziwnie niespokojny xD Nic dziwnego... Louis czaił się za nim! Jak taki przyczajony kotlet, ukryty smok! :D Daddy zrozumiał, co chciałam mu przekazać i wydał rozkaz :
-          Wszyscy do samochodu, bo nie będzie podwieczorka! – Niall i Kacper zaczęli biec na łeb, na szyję XD Reszta już mniej się kwapiła, ale powoli zaczęliśmy się zbierać. Wzięłam Harrego za rękę i prowadziłam z dala od Louisa. W końcu Ele zrobiła porządek ze swoim chłopakiem i wcisnęła go do samochodu, niemal siłą xd Postanowiliśmy odstąpić Harremu miejsce z przodu, ze względu na jego złamane kości : < Biedny ten mój chłopak : ( Wszyscy  się jakoś wcisnęliśmy do samochodu, a Agnes z Zaynem oznajmili, że muszą jeszcze coś załatwić i żebyśmy nie czekali na nich... Hmm... Dziwne... Zagadkowe wręcz... W sumie to Zayn chciał coś załatwić i kazał Agnes iść z nim xd Ciekawe, co teraz robią? : )
~Agnes~
-          Zayn? Co chcesz zrobić? Co masz załatwić? – w mojej głowie kłębiło się tysiąc pytań.
-          Zobaczysz, kochanie ; ) To jest coś specjalnego! – uśmiechnął się łobuzersko i dał mi buziaka :*, zamykając mi tym samym usta xd Wzięłam go za rękę i pozwoliłam mu się poprowadzić <3 Na szczęście było jeszcze widno. Szliśmy dość długo. Minęliśmy tzw. „cywilizację” i Zayn poprowadził mnie jakimś lasem.
-          Wiesz gdzie idziesz? – szepnęłam, rujnując dojmującą ciszę.
-          Wiem! : ) – brunet zaśmiał się cicho i mocniej ścisnął moją rękę, schowaną w jego.
-          Ufam ci, ale jeśli zabłądzimy... – pogroziłam mu. On tylko się zaśmiał i w tej samej chwili wypadliśmy na pewną polankę... To było w sumie takie wrzosowisko. Wszędzie trawa, wrzosy, a po środku stoi ogromna stodoła, rozwalająca się wręcz. Spojrzałam pytająco na bruneta. Uśmiechnął się szeroko, jak to miał w zwyczaju.
-          Musimy poczekać, aż się ściemni! Wtedy to będzie miało efekt! : )
-          Huh? Ale jak to? – dalej nie zrozumiałam.
-          Zaraz się przekonasz, skarbie! – zaśmiał się i dał mi buziaka ;* Usiedliśmy pod pobliskim drzewem i zaczęliśmy przyglądać się zachodowi słońca <3 Wtuliłam się w mojego chłopaka, czując jak jego serce mocno bije, jakby się czymś bardzo denerwował i przejmował. Położyłam mu rękę na sercu.
-          Zayn? Co się dzieje? – spytałam i spojrzałam w jego brązowe, lśniące oczy <3
-          Ja po prostu... Nie mogę się doczekać, aż ci pokażę to, co chciałem... – szepnął i przyciągnął mnie do siebie, całując po raz niewiadomo który <3 Oczywiście, odpowiadał mi taki układ ^ ^ W końcu pojawił się księżyc i pierwsze gwiazdy. Niebo nabrało atramentowego odcienia <3
-          Już czas! – zaśmiał się brunet i podnieśliśmy się z ziemi. Po chwili wyjął bandanę.
-          Co chcesz z nią zrobić? – spytałam głupio.
-          Zawiązać ci oczy : ) Jak niespodzianka, to niespodzianka! – zaśmiał się uroczo i dał mi buziaka w policzek.
-          I nie podglądaj! – dodał, prowadząc mnie gdzieś.
-          Jakżebym śmiała! – zawołałam, dając mu się prowadzić. Wsłuchiwałam się w nasze korki i bicie naszych serc. Biły niemal wspólnym rytmem! To znak, że jesteśmy sobie przeznaczeni! Byłam tego pewna <3 Zayn otworzył jakieś drzwi, chyba tej starej szopy i kazał mi usiąść. Posłusznie usiadłam, a ten zajął się jakimiś przygotowaniami. Poczułam zapach zapałek, a potem świec zapachowych <3 Co Zayn chciał przygotować? Co znów wymyślił ten mój najukochańszy chłopak?
-          Już? – spytałam jak małe dziecko.
-          Jeszcze chwila, słońce! – zawołał, a potem usiadł naprzeciwko mnie. Delikatnie zdjął chustę z moich oczu i uśmiechnął się promiennie. W szopie poustawiane były najróżniejsze świece! Jedne były wysokie, inne niskie. Wszystkie różnokolorowe i różnozapachowe <3 Szopa nie miała dachu, więc widać było ciemne, nocne niebo. Oraz przepiękny księżyc. Pełnia : )
-          Zayn... – szepnęłam, ale uciszył mnie delikatnie. Rozłożył koc, dał kilka poduszek i rozsypał wokół nas płatki róż. Ułożył je w wielkie serce <3 Nie mogłam wypowiedzieć żadnego słowa z radości i całej mojej miłości do tego chłopaka! Chciało mi się płakać ze szczęścia...
-          Zayn! – spróbowałam znowu.
-          To jeszcze nie wszystko! Połóżmy się i popatrzmy w niebo! – zaproponował, a ja bez wahania uczyniłam to, o co prosił. Ułożyłam się w jego ramionach i spojrzałam w górę. Po chwili zaczęły wybuchać fajerwerki! I wtedy... Ułożyły się w napis : „Agnes, will you marry me? Zayn” A potem wielkie serduszko i kilka małych <3 Myślałam, że umrę na miejscu... Łzy zaczęły płynąć po moich policzkach, kiedy Zayn uklęknął przede mną i wyjął małe pudełeczko z pierścionkiem zaręczynowym, a potem je otworzył.
-          Agnes... Chcesz mnie poślubić? – spytał ponownie, jakbym nie zobaczyła tego wielkiego napisu na niebie! Zaraz zapewne dostanę zawału albo obudzę się z pięknego, za pięknego snu...
-          Zayn... Przecież wiesz... przecież wiesz, że TAK! – zdążyłam wyjąkać przez łzy. Zayn uśmiechnął się i chyba też zaczął płakać! Wsunął mi pierścionek na palec, a potem mocno mnie przytulił, pocieszając, żebym nie płakała, bo chwila jest za piękna <3
-          Kocham Cię, Zayn! Chcę być z tobą na zawsze <33 Kocham cię... – szepnęłam.
-          Ja ciebie też, kochanie <3 Chcę być z tobą, z nikim innym! Ty jesteś tą jedyną, którą kocham i z którą chcę być na zawsze i z tobą chcę mieć małe Maliki! – zawołał i pocałował mnie czule <3 Zaśmiałam się.
-          Na małe Maliki też przyjdzie czas! – uśmiechnęłam się i znowu go pocałowałam <3 ;*
                                                                  ***
Skończyło się na tym, że w stodole stało się za gorąco <zapewne przez nas xd> i zaczęła się jarać, ale już tak naprawdę O.o Musieliśmy się więc z Zaynem szybko ubrać i dzwonić na straż pożarną, bo cała łąka mogła się spalić! Ale nic nie mogło zepsuć nam tego momentu! Naszego wielkiego momentu <3 Staliśmy z Zaynem pod wielkim drzewem i wtuleni w siebie, oglądaliśmy jak strażacy opanowują ogień <3 Z Zaynem, moim najukochańszym chłopakiem, który nagle stał się kimś więcej - narzeczonym i niedługo mężem : ) Jeszcze nigdy w życiu nie byłam tak szczęśliwa jak teraz <3
---
Nie podejrzewałam się, że napiszę takie romansidło, że aż sama się popłaczę ;,) Sami oceńcie, bo wyszło całkiem, całkiem :) Podoba mi się <3
PS : To ostatnie zdjęcie z Larrym Stylinsonem rozwaliło mnie totalnie *_________*
SKOMENTUJCIE! :)







Larry <3 <3 <3 :D

6 komentarzy:

  1. Mówiłam Ci już, że deadłam! x___________________________________x Zgon forever! xDD Ale to Twoja wina, ty zła dziewojo! ;pp Hahahahahahahahaha! Poryczałam się! :(:(:(:( To było takie piękne, że ja pierdolę, kurwa mać! I jest moja płonąca szopa! Fuck Yeah! ; DD Jakież to romantyczne.... *.* Tsaaa... Po chuju fest, ale cicho :D:D Jest słodko i niebezpiecznie :D Mieszanka wybuchowa! ^.^ Jak ja kocham niebezpieczeństwo i zagrożenie życia... Mraaaaśśśśśnie :D:D:D Milordzie ;* Opisałaś to dokładnie tak, jak to sobie wyobrażałam... :D No prawie xd W mojej jebniętej główce Agnes i Zayn stali na dachu płonącej stodoły, ponieważ Malik chciał, żeby było romantycznie, ale nie miał świeczek, więc podpalił stodołę xDD Bardzo inteligentne to, wiem :D:D:D No, ale cóż poradzić moja droga siostro? ;] Rodziny się nie wybiera ^.^ Hahahahaha xDD Liam ma przejebane ;pp Ty! Ja mam nadzieję, że nas w końcu przygarnie... ; D Oby, bo będzie Foch z przytupem, 360 i melodyjką na pięć minut :D:D:D A jeśli tego nie zrobi, to pojadę sb do niego i mu wyjebie z partyzanta :D:D:D:D:D Gosh! Jebie mi na mózg... -.- Dobra, nie odzywam się już. ^.^ A teraz poczekam sobie na powiedzenie reszcie o zbliżającym się ślubie. *.* So sweet. ♥________♥ Pisz dalej, milordzie. ;* I'm waiting :D ^.^ <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg . ! Dziewczyno , ten rozdział jest po prostu .. no .. yy .. ZAJEBISTY . !! <333 Świetnie piszesz . ;)) Normalnie cud , miód i malinka .. Zapraszam do mnie: www.lovemusic-gottabeyou.blogspot.com ;)) .

    OdpowiedzUsuń
  3. zaaaajebiste ! czekam na następny rozdział . uhuhuhuhuh ale ty fajnie piszesz < 3

    OdpowiedzUsuń
  4. Zacznę może od ostatniego .
    Jakie zajebiste foto Larry'ego !! :DD
    Ja pierdziele . hahaha ! :D
    Mieliśmy rację, że oni są parą . :D Biedna El. xD
    Rozdział jest boski. Fajna akcja i tak dalej . ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zajebiste to jest ! :) OMÓJBOŻE to jest takie słodkie, jak on to zaplanował awww... :* Normalnie nie mogę doczekać się ślubu i małych Maliczków :p Czekam na kolejny niecierpliwością :D
    Zapraszam do siebie gdzie pojawił się 2 rozdział :)
    http://three-meters-above-the-sky-x.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Super!!:)
    Dawaj nastepny:)
    I zapraszam do mnie:)

    http://moments-in-times-onedirection.blogspot.com/
    http://one-thing-onedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń