sobota, 14 lipca 2012

Rozdział 39

~Kinga~
Gdy dotarliśmy do domu Martiny powstał „maleńki” problem xd Trzeba było ustalić kto gdzie śpi, dopóki chłopcy nie kupią jakiegoś domu tutaj.
-          Harry i Kinga mogą spać u mnie, mamy jeden pokój gościnny – powiedziała Martina, ja z Hazzą ochoczo przytaknęliśmy xd Ele ma swój dom, więc tam nocuje Lou, Danielle też ma swój apartament, więc tam nocuje Liam, a Agnes i Zayn?
-          A co z Agnes i Zaynem? – spytałam. Marti puściła do mnie oczko.
-          Coś się wymyśli ; D
-          Czy ja o czymś nie wiem?! – niemal krzyknęłam. Dziewczyny zaczęły się śmiać.
-          Przecież to nazbyt oczywiste, gdzie poszli Agnes z Zaynem! Brunet opowiedział nam wszystko! – zawołała Eleanor, kładąc się na kanapie.
-          Mi nie powiedział -.- - rzuciłam wkurzona. Hazza też nie miał pojęcia, o co może chodzić.
-          Zayn jej się oświadcza w tym momencie! – wypaliła Danielle i wszystkie zaczęły uśmiechać się do siebie porozumiewawczo. Zaraz, zaraz... Że co?!
-          Ale co? Gdzie? Jak? Yyy... – palnęłam głupio XD
-          Planował to od paru dni i chodził taki zdenerwowany... Nie zauważyłaś? – spytała Martina.
-          Hm... Jakby tak się temu przyjrzeć to... nie, nie zauważyłam : / - powiedziałam i westchnęłam.
-          Nie powinnaś się cieszyć ich szczęściem? – zawołała Eleanor roztropnie. Wzruszyłam ramionami.
-          Wyglądają razem na szczęśliwych, ale... czy to nie aby za wcześnie? – stwierdziłam, zakładając ręce na klatce piersiowej
-          Są młodzi i zakochani, daj im spokój, King! – rzucił do mnie Harry i pocałował mnie w czoło.
-          No tak... Ale prędzej oczekiwałam, że Marti i Niall się zaręczą niż moja najlepsza przyjaciółka! – wypaliłam. Bałam się, że stracę moją Agnes...
-          Oj przestań! – Danielle skróciła rozmowę, a ja nie naciskałam. Dziewczyny jeszcze plotkowały i cieszyły się z dzisiejszego wydarzenia, a ja usiadłam w kącie i oparłam głowę o ścianę. Nie wiem... Może byłam po prostu zmęczona podróżą... Harry podszedł do mnie i pomógł mi wstać, bezbłędnie wyczuwając mój nastrój.
-          Chodź, pośpimy sobie! – powiedział i puścił mi oczko. Przewróciłam oczami i rzuciłam : „Zapomnij” na co Hazza odpowiedział krótkim westchnięciem xd Martina była bardzo gościnna xd W pokoju gościnnym mieli łazienkę :D Więc umyłam się i przebrałam w piżamkę, a następnie wpakowałam się do łóżka. Zasypiałam już niemal, kiedy Harry położył się obok mnie i przyciągnął mnie do siebie, mocno przytulając <3
~Agnes~
Wróciliśmy z Zaynem do domu Martiny. Od progu powitała nas szajka dzikusów, gratulując nam i napomykając od ślubie i małych Malikach xd
-          Och, dajcie spokój! Przecież dopiero się zaręczyliśmy! – uśmiechnęłam się i złapałam mojego NARZECZONEGO za rękę : )
-          Dajcie im spokój! Nie męczcie ich już! – zawołał Daddy, za co pierwszy raz byłam mu wdzięczna xd Niall zrobił popcorn i rozsiadł się na kanapie, jakby był u siebie w domu xd W sumie był ;] Ale kto ich tam wie :P
-          Tyyy! Paczcie, co pokazują w TV! – krzyknął, pokazując łapką na telewizor. Rozsiedliśmy się na wolnym kawałku przestrzeni obok niego i wpatrzyliśmy się w ekran.
„Szajka groźnych dziewczyn została złapana! Cathy, Caroline oraz Eliza <nazwisk nie ujawniamy>. Dwie pierwsze zostały oskarżone o napaść i usiłowanie zabójstwa na trójce sławnych ludzi – Harrym Stylesie, Kindze Cole oraz Niallu Horanie. Na szczęście nikomu nie stało się nic poważnego. Eliza została zamieszana w handlowanie narkotykami. Była pod wpływem marihuany i sama zgłosiła się na policję. Groźna trójka długo posiedzi za kratkami! A teraz John z pogodą!” Nialler wyłączył teleodbiornik. Zapadła głucha cisza. Po chwili Louis wskoczył na stół i zaczął się drzeć xd
-          A teraz balanga, bo nasze życie zostało wyczyszczone z zagrażających nam dziewczyn! – wrzasnął tak, że wszyscy w sąsiedztwie to usłyszeli! XD
-          Za chwilę przyjdą 10-latki pytać się : Co? Jaka impreza?! Będzie melanż?! – westchnęłam XD
-          Oj tam, oj tam! Czepiasz się szczegółów ;3 Dobra, dzwonimy po jak najwięcej ludzi, a Niall i Martina idą załatwić żarcie! Ten żarłok wie co kupić XD – rzucił Louis.
-          Dlaczego ja? – krzyknęła brunetka.
-          Bo jesteś ze mną! – wyszczerzył się blondynek i wziął ją za rękę. Martina rzuciła Lou wredne spojrzenie i razem z Niallerem wyszli z domu, kierując się do Super-Marketu. Było grubo po 22, ale jeszcze czas na urządzenie party ;3 Wymyśliliśmy, że będzie to Garden-Party u Martiny, bo u niej nikogo nie było. Zaczęliśmy obdzwaniać ludzi ;) Louis rozwalił mnie pewnym telefonem...
-          No hej... Nie znam cię, ale możesz wpaść! A... Jesteś tą dziewczyną z przystanku? A! Spoko... Spoko... Jasne, że pamiętam! Wbijaj! – rzucił do słuchawki, a po rozłączeniu powiedział : „Jasne, że NIE pamiętam!” xd Oczywiście wszyscy wybuchli śmiechem xd Wpadł Żarłoczek wraz ze swoją żoną xd A ja znowu o ślubie xd Niall przytaszczył 3 wielkie torby, a Martina niosła procenty. Kupiła dla mnie bezalkoholowe piwo, wie, że nie lubię pić ;) Przenieśliśmy się do ogrodu i zaczęliśmy coś urządzać xd Wzięliśmy plastikowe krzesła i stół z garażu Niallera, a z mojego tarasu zrobiliśmy prowizoryczny parkiet do tańca ;] Poświęciłam swoje stereo i postawiliśmy je w kącie tarasu. Puściliśmy losową piosenkę. Padło na „Of Monsters and Men – Little Talks” Uwielbiam ten kawałek! <3
-          Zatańczmy! – zawołałam do Zayna i po chwili dawaliśmy z siebie wszystko na parkiecie :D Daddy chciał nam przerwać, ale Ele go uciszyła xd Więc my tańczyliśmy do upadłego, a reszta rozstawiała jedzenie. Niall kupił serpentyny i baloniki, jakby były czyjeś urodziny xd Ale było nastrojowo, trzeba mu przyznać XD Poprzynosili małe lampki i zapalili, bo bądź co bądź ciemno było xd Piosenka się skończyła i usiedliśmy z Zaynem, padnięci od tańca, na kocu. O tym też pomyśleli ^ ^ Można było się położyć i popatrzeć w gwiazdy, jak podczas... podczas moich i Zayna oświadczyn <3 Aww... ;33 Mój najpiękniejszy dzień w życiu <3 Mam jednak nadzieję, że ślub będzie lepszy :D Nagle ludzie zaczęli przybywać. Nie wiedziałam, że aż taki tłum się zbierze! O__O Leciał „Enej – Skrzydlate Ręce” i wszyscy tańczyli. Nie można było odróżnić kto jest kim. Po pierwsze – było ciemno, a po drugie – ludzi było <przepraszam za określenie> w chuj dużo xD Cudem odnalazłam podchmielonego Zayna i usiedliśmy na kocu pod jakimś drzewem, kawałek dalej od tego całego zgiełku.
-          Miało przyjść tylko kilka osób! – wypomniałam mu. Wzruszył ramionami.
-          Jesteśmy gwiazdami! Te osoby przyprowadziły znajomych, ich znajomi swoich znajomych itd. Cena sławy – uśmiechnął się promiennie. Jego codzienność xD Nagle podbiegł do nas meneger chłopaków. Czyżby przyleciał specjalnie z Londynu, żeby im coś przekazać? : O Stanął nad nami i oznajmił :
-          Jutro rusza wasza trasa koncertowa!
-          Wait... Co? – krzyknął Zayn.
-          Właśnie, jak to? – zawołałam za nim.
-          Za długo robiliście sobie wakacje, przykro mi chłopcy. Jeśli chcecie wybić się w show-bizie nie wystarczy mieć ładną buźkę i jedną piosenkę na koncie... Musicie wydać płytę, a później zacząć trasę. Tak to jest. Musicie przekazać to reszcie chłopaków. Dzisiaj nacieszcie się imprezą, a jutro... Widzę was na lotnisku – uśmiechnął się przyjaźnie, a potem wmieszał się w tłum. Spojrzałam smutno na Zayna.
-          Czyli...
-          Czyli, że muszę pojechać, kochanie. Jak chcemy zarobić pieniążki na wasze zachcianki to musimy troszkę popracować jak duzi, silni mężczyźni – uśmiechnął się, a potem złożył na moich wargach ognisty pocałunek <3
-          Tak... Może nie będzie tak źle... – powiedziałam i znowu pocałowałam bruneta <3 Położyliśmy się na kocu i spojrzeliśmy w niebo. To niebo, pod którym leżeliśmy zaręczając się <3 Magiczna chwila...
~Narrator~
Był zdeterminowany. Musiał to zrobić. Wiedział, że to właściwe. Albo chociaż myślał, że robi dobrze. Musiał ją odzyskać. MUSIAŁ. Nie kochał jej, nic do niej nie czuł, ale musiał zdobyć ją i odbić ją blondynowi, żeby poczuć smak zwycięstwa i satysfakcję, że może mieć każdą. Potrzebował tego uczucia po serii porażek. Aż nadszedł ten dzień. Dowiedział się o imprezie u Martiny. Dostał szansę. Musi ją wykorzystać, inaczej będzie zwykłym głupcem... Postanowił tym razem przygotować się solidnie i nie dopuścić do porażki. Przefarbował włosy na blond, na szczęście nie musiał kupować soczewek – natura obdarzyła go takimi samymi oczami jak jego rywal. Ironia losu, można tak powiedzieć. Zobaczył Nialla w Super-Markecie. Stał z jego Martiną w ramionach i jakby nigdy nic – wybierał alkohol na imprezę. Justin zacisnął dłonie w piersi. Martina jest JEGO i nic nie może tego zmienić. Martina jest tylko Justina. TYLKO I WYŁĄCZNIE jego. Niall będzie musiał pogodzić się z tą decyzją i się wycofać. Justin uśmiechnął się perfidnie. Zaplanował to w najdrobniejszych szczegółach. Ubrał się nawet tak jak blondyn. Zielony podkoszulek, czerwona bluza, brązowe spodnie rurki i zielone trampki. Martina jest już w jego pułapce, czuł się pewnie. Wiedział, że zwycięży. To było mu pisane.
                                                                  ***
„Teraz albo nigdy” pomyślał Justin i wziął głęboki wdech. Przeszedł do ogrodu brunetki i wmieszał się w tłum, który był całkiem spory. Z głośników dobiegał wolny utwór : „Jedward – Young Love” <Zakochałam się w tej piosence razem z Violą <3> Wszyscy kołysali się w ramionach swoich drugich połówek, a Justin próbował dostrzec tylko tej jednej pary, na której mu zależało. Nagle wpadł na podchmieloną fankę.
-          Niall! Tutaj jesteś! – wrzasnęła i rzuciła mu się w ramiona. Justin chętnie by z nią zatańczył, była niebrzydka, ale teraz miał inny cel na głowie.
-          Przepraszam cię, kochanie, ale muszę znaleźć moją dziewczynę – uśmiechnął się do niej krótko, a potem oddalił się. Dziewczyna nic sobie z tego nie zrobiła. Chyba oprócz tego, że zaczęła się jarać tym, że Justin rzucił do niej „kochanie”. Będzie miała, co opowiadać koleżaneczkom na facebooku. Jus westchnął. Jakie głupie potrafią być kobiety... Nagle dostrzegł brunatną czuprynę Martiny. Widocznie szukała Nialla. Justin rozejrzał się. Nigdzie nie dostrzegł blond włosów rywala. Dostrzegł swoją szansę. Podbiegł po kieliszek whisky do stolika i podbiegł do Martiny. Podał jej kubeczek i uśmiechnął się.
-          Przepraszam, że musiałaś tyle czekać, kochana. Proszę, to dla ciebie – powiedział, bezbłędnie małpując akcent Nialla.
-          Dziękuję. Byłam spragniona – uśmiechnęła się Martina i powoli wysączyła napój z kubeczka. Uczucia w Justinie zaczęły powoli narastać. Przecież to była JEGO Martina. Ta, którą kochał. Ta, którą trzymał w ramionach. Ta, którą całował. Ta, której mówił, że ją kocha i nie opuści... Miał wielką ochotę szepnąć jej : „Kocham cię” i ją pocałować, ale zamiast tego zaoferował jej taniec. Na jego nieszczęście puszczono szybki utwór : „Gusttavo Limo – Balada” Wszyscy zaczęli szaleć i zrobiło się tłoczno. Musiał poczekać chwilę, zanim będzie mógł ją potrzymać w ramionach. Nagle, ni stąd, ni zowąd przybył blond włosy Niall we własnej osobie. Był mocno podpity, więc tylko wyrwał Martinę z rąk Justina, nawet nie zerkając na niego. Jus wkurzył się. Na jego szczęście Martina nie była tak upita jak jej chłopak. Wyrwała się z objęć blondynka i popatrzyła raz na Justina, raz na Nialla.
-          Możecie mi wytłumaczyć, dlaczego widzę was DWÓCH?! – krzyknęła, wkurzona.
-          Przecież jestem tylko jeden! – wrzasnęli Justin z Niallem jednocześnie. Blondyn powoli trzeźwiał i zaczaił, że coś jest nie tak.
-          Coś ty za jeden? – zawołał i zaczął mi się wnikliwie przypatrywać.
-          Niall Horan, oszuście! – Justin uratował sytuację.
-          Przecież ja jestem Niall! – bronił się prawdziwy Niall.
-          Czy wy sobie żarty stroicie?! – wrzasnęła Martina, patrząc na nich obu.
-          On się za mnie podszywa! – Jus wskazał na prawdziwego Nialla. Plan Justina powoli zaczął się walić. Był na pierwszy rzut oka perfekcyjny, ale jak doszło co do czego...
-          Sama ocenię, kto jest prawdziwy! – fuknęła brunetka i zaprowadziła nas na koniec ogrodu, gdzie było trochę ciszej. Justin zaczął żałować, że w ogóle tu przyszedł. Teraz jego męska duma ucierpi podwójnie! Będzie musiał się zmyć jak najszybciej! Ale na razie stał pod obstrzałem wściekłych spojrzeń Martiny.
-          Na pierwszy rzut oka wyglądacie tak samo, ale ja wiem, kto jest moim kochanym Niallem! – powiedziała. Justin poczuł ukłucie w sercu. Martina nigdy nie zwracała się do innych słowem : „Kochany Justin”... Poczuł się źle i chciał jak najszybciej uciekać. Marti nie pozwoliła mu odejść.
-          Wiem, kto jest prawdziwy! – oznajmiła po minutce. Serce zabiło Justinowi mocniej. A jeśli się pomyli? Jakaś nadzieja istnieje... Po chwili Martina wzięła za rękę prawdziwego Nialla i wymierzyła Justinowi solidnego policzka!
-          To cię oduczy podawania się za mojego Nialla, chamie zbolały! Wracaj do swojej nory! – warknęła, miotając w moją stronę pioruny.
-          Wynoś się stąd, koleś! – warknął Niall zaraz po niej. Jus nie chciał się sprzeczać. Za bardzo bolało go zranione ego. Nawet bardziej niż policzek od Martiny. Chciał tylko uciec. Przeliczył się w siłą prawdziwej miłości... Teraz powinien usunąć się w cień i już nie wracać... Porażka nauczyła go dwóch rzeczy : „Nigdy nie dostaniesz tego, czego chcesz jeśli będziesz się bardzo stara” oraz „Prawdziwej miłości nikt nie przezwycięży” Powinien wiedzieć to od początku i nie bawić się w podchody... Wrócił do domu i położył się na łóżku jak szmaciana lalka. Przegrał... I to zabolało mocniej niż policzek od Martiny...
~Kinga~
Zbudziła mnie jakaś zadyma w ogrodzie. Wstałam, jęcząc i budząc przy tym Harrego. Ktoś puścił na fulla : „LMFAO – I’m sexy and I know it” Co do diabła tam się wyczynia?! Harry postanowił to sprawdzić razem ze mną. Harry ubrał szlafrok, a ja poszłam tylko w opinającej mnie piżamie. Otworzyłam drzwi balkonowe i ujrzałam... cały tłum ludzi! Tańczyli, bawili się, śmiali, śpiewali, pili!
-          Zrobili party i to bez nas! – zajęczał Hazza. Westchnęłam.
-          Super... A teraz nam spać nie dadzą! – rzuciłam. Nagle cała muza ucichła i wszystkie spojrzenia utkwione zostały we mnie. Po parkiecie przeszedł szmer i błysnęły flesze. OMG! Szybko stanęłam za Harrym, a on wyciągnął ręce w obrończym geście.
-          Odwalcie się od mojej dziewczyny! Nie jesteśmy aż taką sensacją! – zawołał, a potem szybko zniknęliśmy w środku domu.
-          O mój Boże!
-          Spokojnie, nic się nie stało – uśmiechnął się Hazza. Spiorunowałam go wzrokiem.
-          Harry! Nie rozumiesz?!
-          Czego? – spytał głupio. Chyba jeszcze spał! -.- Ja byłam za wściekła, żeby dopuszczać do siebie resztki snu.
-          Zrobili mi zdjęcie!
-          I co? – dalej nie rozumiał! -_________-
-          Cały świat zobaczy, że jestem w ciąży! To aż za bardzo widać! – zawołałam, załamana. Loczek nareszcie się ocknął
-          O CHOLERA JASNA! JA PIERDOLE! KURWA MAĆ! – wrzasnął na cały dom.
-          Uspokój się... – westchnęłam. Byliśmy na przegranej pozycji.
-          Mamy przesrane... – szepnął i buchnął się na łóżko. Położyłam się obok niego.
-          Można zawsze zwalić na fotoszop. Przecież takie plotki krążą ciągle... – próbowałam go uspokoić.
-          Mhm – mruknął, chowając twarz w poduszkę. Do środka wpadł przerażony Kacper.
-          Słyszałem krzyki! – zawołał. Był jeszcze zaspany. Spał na poddaszu Martiny. Ona ma tak wielki dom, że ja pierniczę!
-          Nic, nic...
-          A skąd ta muzyka? – zawołał i wyszedł na balkon. Wrócił po 5 s.
-          Jak śmiali urządzać imprę beze mnie?! – wrzasnął, a potem łaskawie opuścił mój i Harrego pokój.
-          No to mamy problem... – westchnęłam. Hazza wziął się w garść.
-          Spokojnie... Jesteś moją dziewczyną i bez względu na plotki – będziemy razem i przetrwamy to <3
-          Słodki jesteś – uśmiechnęłam się i dałam mu buziaka <3 Po chwili zasnęliśmy, wtuleni w siebie, a głośna muzyka nie przerwała moich snów o Hazzie i dziecku <3 
♥♥♥
Po długiej nieobecności wstawiam ten oto rozdział :3 
Czekam na komentarze, bo jest długi w miarę, rekompensuję Wam czekanie :* <3
♥♥♥
Tu macie moje i Darii dwa zdjęcia ze Szczecina i naszego spotkania ;3 Daria jest anonimowo XD

KONIEC! :D

1 komentarz:

  1. Jakiż słodziutki rozdział *_____________* Omomomomomomom. <33 Ale się podjarałam nim, ja pierdolę. ^.^ ♥.♥ Hah xD Martina jednak poznała swojego Nialla. I good! *.* Mój kochany, słodki, irlandzki chłopczyk. ^.^ Podoba mi się dopisek do Jedward - Young Love. :D:D <33 Słuchałam tego, jak czytałam ten rozdział. ;3 I nadal słucham, ale cicho :D:D:D Biedna Kinga i Hazza. :(:( ;( Aż mi się ryczeć chce, ale wiem, co będzie dalej i mam zaciesz. :D Zajebiste zestawienie. xDD Nie ma to jak szczerość. ^^ A potem już nowe opowiadanie... ;] Sister! Ten Liam jest jak prawdziwy, ale ten real jest naszym braciszkiem, choć o tym nie wiem :D Jeszcze nie [mwahahahahahahaha - genius] ;pp Kochanie, pisz szybko kolejny rozdział i niech Twoja wena wróci! Chociaż bez niej i tak jest zajebiście. ♥ :D

    OdpowiedzUsuń