poniedziałek, 4 czerwca 2012

Rozdział 29

Zapomniałam, czego sobie nie wybaczę :(, życzyć naszej kochanej Martynce...
HAPPY BIRTHDAY, WARIATKO TY MOJA xD :D
Mam nadzieję, że wybaczysz to moje niedopaczenie :(


---
~Martina~
Obudziłam się wtulona w Nialla. Wydawało mi się to tylko snem. Bardzo pięknym snem. Przekonałam się, że to jednak rzeczywistość, kiedy Nialler obudził się i dał mi pocałunek na powitanie :*
-          Dzień dobry, kochanie – uśmiechnął się do mnie i mocniej przytulił mnie do siebie.
-          Dzień dobry – ja także się uśmiechnęłam i tym razem to ja dałam mu buziaka <3
-          Cieszę się, że znowu jesteśmy razem – wypalił blondynek : )
-          Ja też. Mam nadzieję, że już zawsze tak pozostanie! <3 – wyszeptałam i mocniej się w niego wtuliłam <3
-          Kocham Cię, Marti – powiedział po chwili, całując mnie w czubek głowy. Zaśmiałam się.
-          Przecież wiesz, że ja ciebie też! – zawołałam i znów go pocałowałam, nie mogąc się nacieszyć, że to znowu możliwe : ) Że znowu mogliśmy sobie powiedzieć „Kocham Cię nad życie” <3
                                                                      ***
Postanowiliśmy wrócić do reszty. Zapewne już wiedzieli, że tu jesteśmy, ale trzeba zgotować im jakiś prawdziwy Come Back! :D Zeszliśmy po schodach. Ja w koszuli Nialla i krótkich spodenkach, a Nialler tylko w długich spodniach od piżamy. Zerknęliśmy znad poręczy. Na dole była jakaś afera!
-          Kacper! Szczurze bez ogona! (xd) Jak mogłeś to zrobić?! – usłyszałam krzyk Kingi.
-          Po tym wszystkim, co dla ciebie zrobiliśmy! – krzyknął Lou.
-          Ty się ośmielasz zrobić coś takiego?! – wrzasnął Liam.
-          To nie do pomyślenia! – włączył się do dyskusji Harry.
-          Ale Elizaa i Filipp – wyjąkał Kacperek, zataczając się – Oni was słyszą... I te fioletowe tygryskii! Teletubisie mówią : „pa, pa!” – Kacper zaśmiał się nerwowo i... zasnął. Tak po prostu. Na środku pokoju!
-          Jezu, co tu się dzieje?! – krzyknęłam, wchodząc w środek tego zamieszania.
-          Martina!
-          A Nialla to już nie powitacie, co? Wstręciuchy! – wydarł się Nialler xd
-          No, chodź tu, blondynku! Daj się wyciskać staremu Louisowi! – zawołał Lou i rzucił się na Nialla o.o Reszta dołączyła do niego i ściskali go, jakby jutra nie było xdxd A Kacper spał, śniąc o tych swoich fioletowych tygryskach xD
-          A teraz chodź do kuchni, zrobimy ci jadło, a ty opowiesz nam... GDZIE TY, DO CHOLERY, BYŁEŚ?! – krzyknął Liam.
-          Zależy co będzie do jedzenia! – uśmiechnął się Niall, oblizując się. – Nie jadłem nic od wczoraj, a to niezłe poświęcenie! – dodał po chwili xd
-          Ja ci coś zrobię! – zaproponowałam, na co Liam odetchnął z ulgą xd Nie lubił gotować takiej ogromnej ilości żarcia dla głodnych przyjaciół xd
-          A potem może... zrobimy... CIASTECZKA CZEKOLADOWE! – krzyknęła Agnes, śmiejąc się.
-          CIASTECZKA!!! – wrzasnęli Hazza, Lou, Zayn i Niall jednocześnie xd
-          CZEKOLADAAAAAAAA!!! – wzniosła swój okrzyk Kinga xd
-          Nic ci nie damy, bo ześwirujesz na maxa i trzeba będzie cię trzymać w zamknięciu, tak jak Kacpra! – zawołała Ele, kręcąc głową.
-          No właśnie... Co z nim zrobimy? – spytała Danielle, wskazując na biednego Kacperka, który spał na wycieraczce jak zabity xd
-          Masz piwnicę? – spytałam Hazzę xd
-          Ta co ty... Nie będziemy go zamykać w piwnicy! – zawołał Loczkowaty.
-          A masz kaftan bezpieczeństwa czy coś w tym stylu? – próbowałam dalej xd
-          Jakiś prowizoryczny da się zrobić! – krzyknął Louis i gdzieś uciekł. Po chwili wrócił z jakąś płachtą, kocem, sznurem i czymś, co wyglądało jak pasy od spadochronu xd
-          Co ty chcesz z tym zrobić?! – zawołała Eleanor, bojąc się co ten jej chłopaczek wymyślił xd
-          Zaraz zobaczycie! – powiedział tajemniczo i zabrał się do roboty. Zawinął Kacpra w koc, potem w płachtę, obwiązał sznurem i pozapinał pasami od spadochronu. – Nie ruszy się nawet na milimetr, chyba że będzie pełzł jak gąsienica :D – zawołał, po skończonej robocie xd
-          Jestem z ciebie dumny. Nie wiedziałem, że jest z ciebie jakiś pożytek! – uśmiechnął się Pan Lok i przytulił się do Louisa.
-          Dzię... Ej! Zaraz, zaraz! – zawołał Lou, chyba kapując, że to nie był komplement xd Loczek posłał mi błagalne spojrzenie, typu : „RATUJ!” xd
-          Yy... Ja robię jedzenie! Połóżcie naszego narkomana na kanapie, a ja zabieram się do roboty, no już! JUŻ! – krzyknęłam, a oni zabrali się za przenoszenie Kacpusia. Wzięłam rękawice kucharskie i czapkę xd
-          On waży z tonę! – jęknęła Danielle, wzdychając ciężko. – 9 osób go nie uniesie! xd
-          Przeturlacie go! – rzuciłam im pomysł. Poparli go z głośnym : „Aaaaa!” xd Po chwili Kacper był ulokowany na Tedzie II i smacznie chrapał. Ja zabrałam się za robienie pizzy :D
-          Kto mi skoczy do sklepu? Potrzebuję jakiegoś sosu pomidorowego i pieczarek! – zawołałam, bo ciasto było już prawie gotowe. Oczywiście nikt się nie przyznał xd
-          Wybiorę szczęśliwego zwycięzcę! – uśmiechnęłam się, a oni zajęczeli zgodnie xd
-          Tylko nie ja! – wrzasnęło każde z nich xd
-          Koniec! Ja wybieram! Zayn, Agnes i Kinga idą po te rzeczy i bez gadania!
-          Co?!?! Nie! – wrzasnęła Wybrana Trójca xd
-          Idźcie, bo nie będzie pizzy! – pogroziłam im.
-          To my pędzimy! – krzyknęła Agnes razem z Zaynem i wypadli z domu. Kinga, wlekąc za sobą Harrego, trochę niechętnie wyszła xd
-          Skoro mamy teraz trochę wolnego czasu... Nialler, nadajesz – powiedział Louis, kładąc się na jedynym wolnym fotelu xd
-          Ej! Zanim zacznie... Kto tu posprzątał?! – zawołałam. Salon błyszczał, a wcześniej był tu huragan i koniec świata xd
-          Rano zawsze przychodzi sprzątaczka, nie wiesz? – zrobił wielkie oczy Lou.
-          CO?! A ja zawsze sprzątałam po was, wy świnie!
-          Nic na to nie poradzimy : ) Lubimy czystość, a nie chce nam się ruszyć naszych seksownych tyłeczków z miejsca xd – rzucił Louis.
-          Bo jak huknę cię patelnią... – pogroziłam mu.
-          SPOKÓJ! – uciszył nas Niallerek. – Przepraszam, żem przerwał waszą zacną wymianę zdań, ale muszę przekazać wam, co się wydarzyło pod mą nieobecność, która była jakże haniebna, gdybyż...
-          Przestań tu lordować i gadaj! – krzyknął Lou, zniecierpliwiony deczko xd
-          Ok... Coś mnie wzięło, to się już nie powtórzy xd Sam się siebie boję w takich momentach...
-          NO GADAJ! – Ele była już wkurzona xd
-          I nie owijaj w bawełnę! – wtrącił się Liam.
-          Ok... Już wam mówię. Otóż... Szedłem sobie ulicą po tym incydencie, do którego nie chcę wracać. Za rogiem napadły mnie dwie dziewczyny... Uwięziły i ten... tego... chciały sprzedać do Kanady, rozumiecie?! – wziął głęboki wdech. Psycho-fanki więziły mojego Nialla?!?! Włączyła mi się żądza mordu >_<
-          Ale w jednej odezwało się sumienie i mnie wypuściła, ale...
-          Zakładam fan klub tej jednej! – odezwałam się nagle xd
-          Błagam, daj mi dokończyć, bo to najważniejszy moment tej dennej opowieści... Musimy uciekać – skończył Nialler. Zapadła cisza.
-          Że co?! Że co, uciekać?! – przerwałam tą denerwującą ciszę. Niall złapał mnie za rękę i spojrzał mi głęboko w oczy.
-          Mogą mnie znowu namierzyć i uwięzić, tu... tu nie jest zbyt bezpiecznie... Nie chcę cię znowu tracić – wyszeptał, a ja mocno się do niego przytuliłam.
-          Co... Co zamierzasz zrobić? – szepnęłam mu na ucho.
-          My... Wracamy do Irlandii – oznajmił Nialler i wszystko znowu ucichło. Jakby żaden dźwięk nie mógł przerwać tego milczenia.
~Agnes~
/tymczasem/
-          Zaraz, co mieliśmy kupić?! – zapytałam Kingę, która pakowała do kosza, co tylko się dało. Połowa z tego to były wyroby czekoladowe xd
-          Co się dodaje do pizzy? – odpowiedziała pytaniem na pytanie.
-          Keczup? – zaproponował Harry.
-          SOS CZOSNKOWY! – wydarła się Kinia i zapakowała do kosza chyba z 5 butelek xd
-          KINGA! Odkładaj to, bo jak ja cię kopnę... – zawołałam. Połowa ludzi ze sklepu gapiło się prosto na nas. Jedni z niesmakiem, a drudzy... no też z niesmakiem xd
-          A jak ja cię kopnę, to nigdy już nie wstaniesz >___< - najeżyła się Kinga.
-          No, spokojnie. Mieliśmy kupić sos pomidorowy i pieczarki. Przynajmniej ja jeden pamiętam, po co tu przyleźliśmy xd – westchnął Zayn. Zaczęliśmy wywalać zakupy Kingi z koszyka xd Płatki czekoladowe, jakieś batoniki, porcja karmy dla psa (po co jej? O.o), wielki blok czekolady, kakao, kisiele, karma dla królików... I jeszcze inne dziwne rzeczy O.o
-          Kinga... Boję się o ciebie... – wypaliłam xd
-          Nie podoba ci się moja dieta?! – krzyknęła, wkurzona, że zabieram jej ciasteczka xd
-          Możesz wziąć dwie rzeczy. MAKSIMUM dwie! xd
-          Jak to? Mam wybierać między moimi skarbami? Mamusia nie opuszcza swoich dzieci! – wypaliła Kinia, przytulając do siebie słodkości xd 
-          Dwie i to moje ostatnie słowo! – zawołałam, a Kinga z westchnieniem wybrała. 2 KARMY DLA PSA!
-          Dobra jest... – wypaliła. Zrobiłam klasycznego facepalma xd Harry udawał, że wszystko jest normalnie. Jego fałszywy uśmiech mówił jednak co innego xd
-          Kochanie... Może byś wzięła jakieś żelki? Nie jesteś pieskiem! – uśmiechnął się do niej uspokajająco xd Kinga się trochę naburmuszyła, ale w końcu wzięła normalnie żarcie. Żelki i jakieś pierniki wiśniowe xd Nie rozumiem, dlaczego akurat pierniki xd Uzupełniliśmy zakupy do lodówki + kupiliśmy sos pomidorowy i pieczarki dla Martiny. Byliśmy już przy kasie, kiedy mój telefon zadzwonił.
-          Chwilka! – rzuciłam do przyjaciół i odeszłam w kąt, żeby odebrać.
-          Czegóż to dusza pragnie? – powitałam dzwoniącego xd
-          Agnes! Jak ty się odzywasz do mamusi?! – usłyszałam głos swojej mamy.
-          Ups... Yyy... Przepraszam... – wypaliłam. – A więc... Dzień dobry, mamusiu!
-          Już lepiej! Córeczko... Musisz przyjechać do mnie i do tatusia na weekend...
-          Dlaczego? – spytałam. Jakoś wcześniej nie obchodziło ją, gdzie jestem i czy w ogóle żyję. Nasze stosunki były dość napięte od kiedy... od kiedy dowiedziałam się, że zostałam adoptowana...
-          Tęsknimy za tobą! – pospieszyła z wyjaśnieniami. Westchnęłam.
-          Ja... Nie. Tu mi dobrze...
-          Ależ, Agnes! Do rodziców musisz przyjechać!
-          Powiedziałam NIE – westchnęłam.
-          Jak nie przyjedziesz, to ja przyjadę do ciebie. Poza tym chętnie poznam twoich przyjaciół!
-          O, nie! Nie, nie, nie! O której ten samolot? – rzuciłam do słuchawki.
-          Grzeczna córunia. Jutro o 8. Nie spóźnij się. Papa, kochanie! – powiedziała i się rozłączyła. Zrobiłam facepalma i dołączyłam do reszty na zewnątrz.
-          Co twoja mama chciała? – spytała Kinga, wcinając bajgla. Zaraz, my kupiliśmy bajgle?! Dobra, to nie jest ważne w tym momencie. Westchnęłam ciężko.
-          Ja... Muszę pojechać do mamy na weekend...
-          Co ta zas rana idiotka znowu od ciebie chce?!?! – krzyknęła Kinia, a bajgl wysunął się z jej ręki. No tak... Kinga też aż za dobrze poznała moją mamę. Przybraną mamę. Kiedyś wszystko było super, ale... Kinga podsłuchała rozmowę moich rodziców, kiedy była u mnie. Mówili, że ze mnie żadnego pożytku nie ma. Na końcu dodali : „I po co my ją adoptowaliśmy? Tylko by łaziła po imprezach, po chłopakach! Do tego ta jej koleżanka Kingunia. Ta dziewucha ma nie po kolei w głowie! Agnes nie może się kolegować z kimś takim!” Od tamtej pory wszystko się zmieniło. Były kłótnie, wrzaski. Wtedy razem z Kingą przeprowadziłyśmy się do Londynu. Uciekając przed szarą rzeczywistością. Kinga w domu miała bajzel. 4 rodzeństwa, horror O.o Oboje z przyjemnością się wyniosłyśmy. A teraz moi rodzice chcą ze mną pobyć, jakby nigdy nic?! Co im chodzi po głowie?! Te rozmyślania zajęły mi tylko ułamek sekundy.
-          Chce się ze mną spotkać – odpowiedziałam i szybko ruszyłam przed siebie.
-          Agnes! Czekaj! – krzyknęła trójka i pobiegli za mną. Zatrzymali mnie.
-          Harry, Zayn. Nie znacie ich. Nie wiecie, co się stało... – powiedziałam smutno.
-          Pojedziemy z tobą! – zaoferowali się. Uśmiechnęłam się smutno.
-          Jesteście kochani, ale... Nie. Nikt ze mną nie jedzie. Oni jeszcze ze świrują, kiedy was zobaczą. Myślą, że nadal jestem małą dziewczynką, a jedyny chłopak, którego znam, to Kacper – roześmiałam się na tą myśl. Jest tyle rzeczy, o których moi rodziciele nie wiedzą...
                                                                   ***
Dotarliśmy do domu, a tam wszyscy siedzą w salonie. Miny pogrzebowe.
-          Jezu, kto umarł?! – krzyknęłam, wbiegając.
-          Kacper przedawkował?!?! – ryknęła Kinga, podbiegając do śpiącego Kacpra. Zaczęła go walić po policzkach i się drzeć : „Słyszysz mnie?! Ile palców widzisz?!” xd Oczywiście Kacperek nadal chrapał.
-          Jak mogliście go zabić?!?! – warknęła bordowo włosa, udając wkurzoną małą księżniczkę.
-          Kinga... To nie czas na żarty...
-          Czyli mam rację! Zabiliście go! WIEDZIAŁAM! – Kini dalej trzymały się żarty :P
-          Uspokój się, proszę. Niall i Martina opuszczają nas. Wyjeżdżają. Z powrotem do Irlandii – powiedziała Ele, a wszyscy znowu zamilkli, przytłoczeni tą wiadomością.
-          Ja... Ja też wyjeżdżam, ale... tylko na weekend... – szepnęłam, wiedząc, że to mniej ważne niż sprawa Nartiny
-          Gdzie? – spytała Martina, która kończyła robić pizzę. Podziwiam ją. Spotkało ją takie nieszczęście, a potrafi sobie powiedzieć : „Przejdziemy to. Będzie lepiej!” I naprawdę w to wierzy!
-          Do mamy... Nie lubię się z nią spotykać...
-          Możesz nam w końcu wytłumaczyć dlaczego? Jesteśmy twoimi przyjaciółmi, możesz nam wszystko powiedzieć! – krzyknął Harry.
-          Ok... Jeśli tylko chcecie posłuchać... – powiedziałam, a Lou pokiwał głową, jak pies xd
-          Otóż... Niedawno dowiedziałam się, że zostałam adoptowana... Była o to wielka kłótnia, bo rodzice nie chcieli mi o tym powiedzieć. Chcieli zabrać tą tajemnicę aż do grobu. Ale dzięki Kindze dowiedziałam się o tym. Potem męczyłam ich, co stało się z moimi prawdziwymi rodzicami. Oczywiście, ani słówka nie pisnęli. W końcu znalazłam swoje papiery adopcyjne. Okazało się, że tak naprawdę pochodzę z Hiszpanii, a moi prawdziwi rodzice zginęli w pożarze domu. Tylko ja ocalałam... Po tej wieści, w domu stało się nie do wytrzymana. Więc ja i Kinga wylądowałyśmy tutaj, z czego bardzo się cieszę : D I KONIEC! Widzicie, nic specjalnego... – zakończyłam na tym swoją opowieść. Wszyscy rozdziawili gęby ze zdumienia.
-          Do „Trudnych Spraw” się nadajesz, Agnes! – popisał się Nialler swą inteligencją xd
-          A byłbyś raz cicho! Nie dam ci za to pizzy! – zawołała Martina. Z kuchni dobiegał smakowity zapach : )
-          UWAGA! Wyjmuję pizzę z piekarnika! – wydarła się brunetka i wszyscy od razu polecieli do kuchni xd W salonie zostałam tylko ja, Zayn i chrapiący Kacper. Zayn wziął mnie na kolana i pocałował w usta <3
-          Nie martw się. Pojadę z tobą i razem przez to przejdziemy...
-          Ale...
      -    Żadne ale! Twoi rodzice muszą w końcu zrozumieć, że nie jesteś już dzieckiem! Chodź, pizza gotowa! – uśmiechnął się do mnie szelmowsko i zaprowadził do kuchni... Przynajmniej smak pizzy i oczywiście uśmiech Zayna umilił mi dzisiejszy dzień. I w ogóle tą szokującą wiadomość. A właściwie dwie...
----
JAK WAM SIĘ PODOBA? ; D
Hahah :D Niemieckie to coś jest zarąbiste xDxD + wszystko rozumiem xdxd 
Ale Polskiego nic nie przebije ;))

6 komentarzy:

  1. świeetnee. Czeekam na neta ♥
    A co do filmiku to ja go kocham:

    Lubię pociągi *jeb* xD hahahahhahahaahha

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kochana moja Agnes! Po początku tego rozdziału, który przesłałaś mi na gadu, pomyślałam sobie: `Nie ma szans, że ona napisze coś równie zajebistego! Nie ma bata!` Wchodzę, czytam i nie mogę uwierzyć! Udało Ci się napisać coś w chuj zajebiście zajebistego! Nie mam dosłownie słów na opisanie tego! ;*** Boskie, słodkie, śmieszne (Kacper-naleśnik xdd), kochane, cudowne, przezajebiste, AWESOME! ♥♥ ♥________♥ Ja się zawsze zastanawiałam, jak można pisać takie cudowne rzeczy? No i mam odpowiedź. ^.^ Och, moja droga! Ja muszę się do Ciebie przejechać. ;D Nie mam aż tak daleko, a będzie to bardzo miłe spotkanie. xDD I wezmę ze sobą Michała xDD On i twoi kumple na pewno przypadną sobie do gustu. ^.^ Zboczeńce xdd. <3 Huehuehuehue. ;pp Me gusta - Żółwiki przez gadu! ;DD ;*** Hahahahaha! Dalej mnie to rozwala. xdd Ale mój internet dalej się tnie. ;D Wyciął sobie na kablu: `I ♥ Agnes` :):):) ;* Dobrze, koniec spamu xd. Czekam na kolejny rozdział, skarbie. ^.^ Weny! ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Okey .. masz szczęście już myślałam że o mnie zapomniałaś ;(( xdxd.
    Rozdział zaczepiścienienormalniewyczepisty :D:D
    on wrócił, wrócił, wrócił ! tak, tak, tak :DD
    Kacper ... matko ... haha xdxd.
    czekam na nexta :D:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Bosko !
    Zgadzam się z komentarzem powyżej xd
    Szkoda, że będą musieli wyjechać ;/
    Ale cóż...
    A co do rozdziału to jeszcze raz powiem, MEGA ;d
    Pozdrawiam
    Heily ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. bardzo się podoba .:)

    zapraszam do czytania i komentowania 5 rozdziału.:)
    http://mysterious-crescent.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń