poniedziałek, 18 czerwca 2012

Rozdział 32

Przepraszam, że tak wyszło, ale ja i Kinga zaplanowałyśmy, że zrobimy taką akcję już kilka tygodni temu xd Nie martwcie się, już niedługo będzie Wasza ulubiona monotonia ;)
---
Uch! Gorąco, czyż nie? :< Na ochłodę – rozdzialik :D
---
~Kacper~
Moja chwila nadeszła! Byli tak zaaferowani wyjazdem, że zapomnieli mnie wziąć ze sobą! To znaczy... Samowolka i powrót do moich prawdziwych przyjaciół! Byłem tak szczęśliwy, że na tyłku nie mogłem usiedzieć, patrząc jak samochód Liama opuszcza podjazd. W końcu! W końcu odjechali! Żeby nie wzbudzać podejrzeń, wyszedłem przez drzwi od ogrodu i szybko wyszedłem na wolność. Wciągnąłem nosem świeże powietrze. Jak mi tego brakowało! Ale bardziej brakowało mi Elizy, Filipa i skrętów... Ale najbardziej Elizy i Filipa. Z opowiadań przyjaciół „od skręta” dowiedziałem się, że jeśli odstawisz narkotyki na parę dni to potem mulisz i jesteś „na głodzie”. Ja na razie czułem się świetnie... Dziwne... Przez te parę dni z tamtymi przyjaciółmi ani razu nie pomyślałem o kokainie... Ale i Elizie i Filipie owszem. Tyle się naczytałem o tym, jakie to świństwo, te narkotyki. Obiecywałem sobie, że nigdy tego nie wezmę, a tu proszę... SURPRISE! Uśmiechnąłem się lekko, sprężystym korkiem przemierzając ulice. W sumie... Koka nie była mi do niczego potrzebna. Chciałem tylko spróbować czegoś nowego. Zaszpanować... To było głupie z mojej strony. Nie powinienem nigdy tego brać. Nigdy nie wydawać na to kasy. Nie tracić czasu na te głupstwa. Po chwili długich rozmyślań wkroczyłem do naszego zaułka. Spodziewałem się tam Elizy i Filipa. Ale była tylko Eliza. Siedziała w kącie i płakała. Zobaczyła mnie, a jej oczy znów zasnuły się łzami.
-          Kacper... Kacper! Błagam! Pomóż... Pomóż mi... Ja nie chcę... Nie chcę skończyć jak Filip... – zdążyła wyjąkać przez łzy. Zamurowało mnie.
-          Filip? Skończyć? Eliza! Powiedz... Powiedz, co się stało?! – krzyknąłem, a moja dolna warga drżała mimo mojej woli.
-          On... Chciał spróbować wstrzyknąć sobie coś w żyły... Następny dzień po tym, jak zniknąłeś... I... I wstrzyknął za dużo... Nie miał żadnych szans na przeżycie... Zadzwoniłam po pogotowie. Zabrali go, a potem... potem już go nie widziałam. Nie wrócił tu. I chyba nigdy już nie wróci... – wyszeptała, przytulając się do mnie i wylewając gorzkie łzy. Filip... Nie... To nie mogło tak być... Filip żyje! Zaraz przybędzie tutaj z worem koki i krzyknie : „Tęskniliście za mną tępe chuje?!” Próbowałem zrobić wszystko, żeby się nie rozpłakać tak jak Eliza. Nagle wstąpiła we mnie nowa nadzieja. Potrząsnąłem Elizą lekko i kazałem jej spojrzeć w moje oczy.
-          Przecież Filip może... może być jeszcze w szpitalu. Jeszcze nie wszystko stracone! Els, on żyje, nie może być inaczej! – zawołałem, całując brunetkę w policzek. Tak ze szczęścia, z rozmachu : ) Dziewczyna uśmiechnęła się nieśmiało.
-          Nie wiedziałam, jak ci to powiedzieć, Kacper, ale... Kocham cię – wyszeptała, a potem delikatnie mnie pocałowała. – Zawsze kochałam i na zawsze tak pozostanie... – dodała, a potem obdarzyła mnie kolejnym, cudownym pocałunkiem. Klęknąłem i posadziłem ją sobie na kolanach, dalej całując.
-          Ja ciebie też bardzo kocham, Elizo. Jesteś miłością mojego życia, wiem to – powiedziałem, całując ją we włosy. – Teraz... Teraz musimy poszukać Filipa...
-          Zgadzam się z Tobą! – powiedziała Eliza i dała mi kolejnego, cudownego buziaka <3 Boziu, jak ja kocham tą dziewczynę! <3
~Kinga~
„Moja głowa... Co się stało... Wszystko mnie boli...” pomyślałam i z wielkim trudem otworzyłam oczy. Dotknęłam swojej głowy i natrafiłam na coś lepkiego... Krew! Ja krwawię! Zaczęłam panicznie oddychać i szybko zamrugałam oczami, żeby obraz przed nimi nie był taki rozmazany. Byłam w samochodzie Harrego. A właściwie w jego wraku. Byliśmy na moście, uderzyliśmy w barierkę. Cud, że nie spadliśmy do wody! Później się za to pomodlę i podziękuję Bogu. Rozerwałam pas bezpieczeństwa i wyszłam z samochodu. Kiedy otworzyłam drzwi – one wypadły. Krzyknęłam z przerażenia i wyczołgałam się na powierzchnię. Nagle do mnie coś dotarło. Boże! Harry jest jeszcze we wraku! Co z nim?! Stanęłam na nogach, co wymagało ode mnie nie lada wysiłku, i podeszłam do drzwi ze strony kierowcy. Z całych sił starałam się nie rozpłakać, kiedy to ujrzałam... Hazza mocno uderzył głową w szybę, niemal doszczętnie ją niszcząc i siedział nieprzytomny. Jego głowa bezwiednie leżała, oparta o framugę okna... Zagryzłam wargę, starając się być dzielna... Otworzyłam drzwi i zaczęłam szarpać się z pasem Harrego, który nie chciał dać za wygraną. W końcu udało mi się go rozpiąć. Wyciągnęłam nieprzytomnego Stylesa z wraku. Położyłam sobie jego głowę na kolanach i zaczęłam gładzić jego loczki, powtarzając jak mantrę : „Będzie dobrze... Będzie dobrze... Zobaczysz, kochanie...” Wyglądałam jak uciekinierka z psychiatryka... Po moich policzkach spływały nieprzerwanie łzy... Ktoś z lotniska wezwał policję, straż pożarną i pogotowie. Byłam mu niezmiernie wdzięczna. Tak wdzięczna, że zemdlałam...
~Louis~
-          Co tam się stało? – zapytałem Liama, kiedy już mieliśmy odjeżdżać z parkingu lotniska. Most był nieprzejezdny. Policja zabezpieczyła go taśmą policyjną. Usuwali wrak samochodu. Niedawno był tu wypadek. Kiedy wyjeżdżaliśmy, jeszcze go nie było. To musiała być zupełnie świeża rzecz.
-          Most i tak jest nieprzejezdny. Chodźmy sprawdzić, co się stało! – zaproponowała Ele. Wszyscy przystaliśmy na jej propozycję. W czwórkę podeszliśmy do jednego z policjantów.
-          Przepraszam, co tu się stało? – spytał Liam niezwykle uprzejmie.
-          Wypadek samochodowy – powiedział policjant, zapisując coś w notesie.
-          To widzimy, jakieś konkrety? – spytała Danielle, przytupując obcasem ze zniecierpliwieniem.
-          Tajemnica zawodowa. Zmykać, ale już! – warknął. Po chwili dodał – Wścibskie nastolatki...
-          Wypraszam sobie! Mamy powyżej 20! – zaoponowałem. Mniej więcej była to prawda. Tylko Liam miał dopiero 18.
-          Wyglądacie na młodszych. Spadać, mówię! – mruknął policjant, odchodząc z gburowatą miną.
-          Debil – warknąłem, ale tego nie usłyszał. Zdążyłem zerknąć na wrak wozu. Serce wywinęło mi fikołka i podeszło aż do gardła. Z trudem wyjąkałem :
-          Ludzie... To... To samochód Harrego... – aż za dobrze znałem tą rejestrację...
-          Co?!
-          Harry i Kinga mieli wypadek... – stwierdziłem i kompletnie się rozkleiłem, co nie przystaje 20-letnim facetom, takim jak ja... Wrak był tak rozwalony, że ludzie w środku nie mieliby żadnych szans na przeżycie...
~Agnes~
-          Jak myślisz? Co teraz robi reszta? – spytałam Zayna, kiedy nasz samolot wzbił się w przestworza.
-          Haha! Już za nimi tęsknisz? Widzieliśmy się z nimi 5 minut temu! – Zayn był tym rozbawiony. Uśmiechnęłam się lekko.
-          2 dni wolnego od tych wariatów to aż za dużo! – uśmiechnęłam się lekko i położyłam głowę na jego ramieniu. On objął mnie i mocniej przycisnął do siebie <3 Trwaliśmy krótką chwilę.
-          Boję się spotkania z rodzicami... – wyszeptałam, patrząc w jego czekoladowe tęczówki.
-          Nie martw się, będę z tobą – uśmiechnął się uspokajająco brunet i pocałował mnie w czoło. Uśmiechnęłam się i zapadłam w drzemkę, wtulona w swojego księcia <3
~Martina~
-          Nialler... Ty znowu coś konsumujesz? – zaśmiałam się na widok blondyna, obładowanego darmowymi paczuszkami z orzeszkami xd
-          Twoje kanapki zjadłem jakieś 2 minuty temu! To wieczność dla mojego żołądeczka! – zawołał i zaczął konsumować pierwszą paczuszkę. Zaśmiałam się :D
-          Ty i ten twój żołądeczek! Daj mi znać, kiedy nie będziesz jadł!
-          Na przykład : TERAZ! – zawołał i dał mi szybkiego całuska.
-          Co tak krótko? – udałam, że się obrażam. – Odstaw orzeszki i daj mi buziaka z prawdziwego zdarzenia, mój panie!
            Niall uśmiechnął się z zadowoleniem i pocałował mnie z czułością i pasją <3 Kocham jego słodkie pocałunki ;*
-          I jak? – spytał po czwartym takim pocałunku.
-          Hmm... – udałam, że się zastanawiam. – Przekupisz mnie następnymi pocałunkami! : )
-          Szantażystko! – zaśmiał się i spełnił moją prośbę <3
~Kacper~
-          Dzień dobry... Czy trafił tu Filip Henderson? – spytałem babuleńkę w recepcji xd Przejrzała papiery.
-          Tak... Niecałe kilka dni temu. Przedawkował kokainę...
-          Wie pani, co z nim? – zapytałem, cały w nerwach.
-          Musicie zapytać lekarza dyżurnego. Drugie piętro – powiedziała i zaczęła grać w pasjansa na komputerze, liczącym ze 100 lat. Tak samo starym jak ona : P
-          Miła – rzuciła Eliza i westchnęła ciężko. No tak... Babka nie miała pojęcia, jak paskudnie się teraz czuliśmy... Wleźliśmy do windy i czekaliśmy chwilę.
-          Masz ochotę na szybki numerek w windzie? – spytała Eliza niewinnie xd Nawet w tej sytuacji zgrywała się, co za dziewczyna! Uśmiechnąłem się i powiedziałem :
-          Najpierw Filip, a potem przyjemności!
-          Wiem... Tak tylko się pytam... – rzuciła. Dobry humor wrócił. Filip był w tym szpitalu i nic nie wskazywało na to, że umarł. Nadzieja wstąpiła w nasze serca! : ]
~Kinga~
-          Musi pani leżeć! – zawołała pielęgniarka, pilnująca mnie.
-          Nie! Nie poleżę! Muszę zobaczyć się z Harrym! – krzyczałam rozpaczliwie.
-          Jego stan jest zbyt ciężki. Poza tym pani też nie czuje się najlepiej! – próbowała mi wmówić.
-          Czuję się na tyle doskonale, żebym mogła pójść do swojego chłopaka i ojca mojego dziecka! – dowaliłam jej. Spojrzała na mój lekko zaokrąglony brzuszek i zrobiła dziwną minę, a potem wyszła. Słyszałam, że rozmawia z lekarzem dyżurnym, ale nie chciałam zaprzątać sobie tym głowy. Co jeśli... Nie, nie mogę dopuścić do siebie tej myśli. Harry żyje i tyle! Pożyje ze mną do setki! Dożyje narodzin naszego dziecka! I narodzin naszych wnuków! Jestem tego pewna, inaczej nie może być! Wstałam z łóżka szpitalnego, ubrałam kapcie i zrobiłam kilka kroków. Byłam w fatalnym stanie, ale nie na tyle, żebym nie mogła iść do Harrego. Wszystko mnie bolało, głowa pulsowała mi strasznym bólem i czułam, jakbym miała zaraz zwymiotować... Zakręciło mi się w głowie i padłam na łóżko. Co się... dzieje... do cholery... Zdążyłam pomyśleć kilka słów zanim odpłynęłam w niebyt...
~Kacper~
-          To musi być gdzieś tu! – krzyknąłem, błądząc po salach.
-          Może jest na OIOM-ie? – zasugerowała Eliza.
-          Możliwe... – mruknąłem i podbiegłem do jakiegoś gościa, który wyglądał na lekarza.
-          Przepraszam, gdzie leży Filip Henderson? Ten, co przedawkował kokę?
-          Jest na Oddziale Intensywnej Terapii. Żyje, ale z jego funkcjami życiowymi jest coraz gorzej. W każdej chwili może umrzeć... Przykro mi – powiedział, kładąc mi rękę na ramieniu. Poczułem, jakbym nie miał gruntu pod stopami. Wróciłem do Elizy.
-          Ale... ale jak to... – jąkałem się, jakbym był w transie. – Filip... tylko nie Filip...
-          Spokojnie, Kacper... On... Da sobie radę... Zawsze dawał... – powiedziała Eliza, ale jej głos zadrżał i załamał się złowróżbnie.
                                                           ***
Siedzieliśmy przed OIOM-em jak dwa głupki, czekając na jakieś wieści od Filipa. W pewnym momencie Eliza wstała i zaczęła krążyć po korytarzu. Korytarz był tak wąski, że niemal zapełniała swoją obecnością całą przestrzeń. Nagle drzwi trzasnęły i kogoś przywieźli na salę operacyjną. Ofiara jakiegoś wypadku samochodowego, o którym wszyscy lekarze gadali. To była straszna katastrofa, mówili. Zerknąłem przypadkiem na twarz wypadkowicza. I nie mogłem uwierzyć! Loczki... Brązowe loczki... Takie same, które gładziła Kinga każdego dnia... Mimo, że go nie lubiłem zbytnio, poczułem się nieszczęśliwy. Następna osoba, o którą zacząłem się martwić. A co z Kingą? Na pewno była wtedy razem z Harrym! Schowałem w twarz w dłoniach... Jakie to uczucie, tracąc jednego przyjaciela za drugim? Teraz już wiem...
---
NIE GNIEWAJCIE SIĘ NA MNIE ZA TE AKCJE :))
CZEKAM NA KOMENTARZE <3 :D
Oglądałyście twitcam Nialla i Josha? :D Mnie ominął ten zaszczyt, z czego jestem bardzo smutna :( Nie dość, że taki upał, to musiałam wtedy siedzieć na matmie w szkole :< Niallerku, mogłeś przesunąć ten twitcamik na 16! ; d

♥.♥

5 komentarzy:

  1. Niech oni wszyscy wyjdą już z tego szpitala zdrowi! rozdział prześwietny ale potem możesz wymyślić coś bardziej oryginalnego np. że dziecko Kingi i Harrego będzie chore ? ^^
    a tak w ogóle pogodziłyście się ?
    kiedy będą imaginy ?

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny rozdział jak zawsze. Mam nadzieję, że wszyscy przeżyją, nic sb więcej nie zrobią i wgl.
    A co do twitcama to masakra jak oni mogli go robić w tym czasie gdy polskie directionerki są w szkole ?! No jak się pytam jak ?! xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow... Nieżle wyszedł Ci ten rozdział ;]
    I się zjechali do szpitala xd
    Miło, że Kacper sobie kogoś znalazł, tylko czy Eliza do Niego pasuje... ;D
    I co z tą Kingą ?! Coś mi się wydaje, że tu chodzi o jej dziecko...
    I ciekawa jestem co z Filipem...
    Hahaha !
    Tak się porobiło teraz a ja się zastanawiam co będzie dalej...
    Pozdrawiam !
    Heily ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny rozdział czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Agnes, ja Cię zamorduję za te akcje!!!!! Jak możesz mi coś takiego robić?!?!?! No jak się pytam?!?!?! Kurwa! Ostatnio cały czas ryczę, bo albo ktoś pisze w chuj smutny rozdział, albo oglądam jakieś jebane dramaty bądź podziękowanie Błaszczykowskiego za EURO... Bosh... Za dużo emocji jak na mnie! :D Ja mam nadzieję, że oni będą żyć, bo inaczej nie ręczę za swoje czyny. Uwierz mi, prawdę mówię. ^.^ Dobra, mniejsza z moimi wywodami xdd Boski :**** Mówiłam Ci, że Cię Kocham? Chyba nie xdd Także ogłaszam wszem i wobec, że Cię Kocham i ubóstwiam. <333 Weny misiaku. ;*

    OdpowiedzUsuń