wtorek, 10 kwietnia 2012

Rozdział 5

~Martina~
Późnym wieczorem, wymęczona za wszystkie czasy, wróciłam do domu. Tam czekała mama.
-          Nareszcie jesteś! – zawołała i mnie przytuliła.
-          Nom, jestem, jestem – uśmiechnęłam się.
-          Nie mogę uwierzyć, że dzisiaj skończyłaś szkołę, jesteś już taka duża... – chlipnęła mama. Zaczyna się. Przyszedł ojciec.
-          Pamiętam, jakby to było wczoraj, że poszłaś do pierwszej klasy i wszędzie chodziłaś z Niallem – powiedział tato, oglądając moje oceny. Pokręcił głową z niedowierzaniem.
-          Ty musisz być chyba genialna! Cały czas spędzasz z przyjaciółmi, w ogóle się nie uczysz, a na świadectwie masz same 4, 5 i 6! Cud! – zawołał. Mama się uśmiechnęła.
-          I postanowiliśmy z ojcem, że na 18 urodziny, kiedy będziesz miała prawo jazdy, to kupimy ci samochód, o jakim dawno marzyłaś! – powiedziała. Nie mogłam uwierzyć! Byli tacy surowi, ale jednak mnie kochali!
-          Och, dziękuję wam! – uściskałam ich.
-          Kochamy cię!
-          Ja was też!
                                                                        ***
Byłam cała rozpromieniona. Wzięłam długą, relaksacyjną kąpiel i ubrałam się w piżamkę w żyrafkę. Wzięłam kocyk na siebie i wyszłam na balkon, żeby się przewietrzyć.
-          Hej, Niall! – zawołałam, widząc że Nialler także się przewietrza xd.
-          Hej, Marti – powiedział, ale jakoś tak smutno.
-          Co się stało? – zapytałam. Wzruszył ramionami.
-          Nienawidzę, jak taki jesteś – westchnęłam. – Przełażę do ciebie – dodałam. Wzięłam na siebie bluzę i wskoczyłam na jego balkon. Dziękowałam Bogu, że mieliśmy balkony zaraz koło siebie i mogliśmy w każdym momencie do siebie iść, nawet jak rodzice nie pozwalali xd Przyszłam raz cała z błota, z patykiem w ręku. Rodzice się wściekli i wyrzucili Nialla, mówiąc na niego : „To złe chłopczysko!” Potem uważaliśmy, żeby nas nie nakryli i po bitwach myliśmy się dokładnie xd Wracając do tematu, byłam u niego na balkonie. Ten sobie stał, nie patrząc na mnie.
-          No co się dzieje? – spytałam, przytulając go. Westchnął.
-          Bo wiesz... Wtedy w tym barze karaoke jakiś facet oglądał mój występ. Powiedział, że świetnie śpiewam i powiedział, że zrobiłbym świetną karierę. Tylko...
-          Przecież zawsze o tym marzyłeś! Dlaczego nie?
-          Musiałbym wtedy pojechać do Wielkiej Brytanii...
-          No i co? Przecież jest zaraz obok Irlandii.
-          Na stałe bym musiał tam pojechać... – dokończył smutno. Ja też posmutniałam.
-          Zgodzisz się? – spytałam smutno.
-          Z jednej strony to moje wielkie marzenie, wtedy bym zarobił kupę forsy i bym pomógł trochę mamie, ale z drugiej... nie chcę cię zostawiać... – powiedział. Usiedliśmy na ławeczce balkonowej, a ja narzuciłam na nas koc, bo była trochę zimno. Chwilę siedzieliśmy w milczeniu rozmyślając.
-          Wydaje mi się, że dobrze by było jakbyś tam pojechał. Zostaniesz wielką gwiazdą! – przerwałam to smutne milczenie.
-          Nie ma gwarancji, że...
-          Ale przecież jesteś wspaniały! Śpiewasz jak zawodowiec, umiesz grać na gitarze! Masz ładną buźkę, czego ci jeszcze brakuje? – zawołałam. Uśmiechnął się blado.
-          Pewnie masz rację, ale... ja bym nie wytrzymał tak długo tam sam... bez domu, bez przyjaciół, bez ciebie, bez dziewczyny, którą kocham... – powiedział, patrząc na księżyc, który zawisł w powietrzu i oświetlał balkon i nas na nim. Odważyłam się zapytać.
-          A kim jest ta dziewczyna, którą kochasz? – spytała. Uśmiechnął się lekko.
-          Hmm... Dowiesz się w swoim czasie, wolę nie zaperzać – dodał, pokazując mi język.
-          No wiesz co! – zawołałam, udając focha.
-          No nie fochaj się, Marti. Dowiesz się szybko – powiedział, przytulając mnie. Jeszcze troszkę pogadaliśmy i zasnęliśmy, opatuleni kocem.
                                                                            ***
Rano obudziłam się wtulona w Nialla. Obejmował mnie ramieniem i przytulał do siebie. Jakie to było słodziutkie : ) Jakby to Justin zobaczył to by mnie normalnie zabił! Jednak jego tutaj nie było i mogłam jeszcze trochę poleżeć, przytulona do swojego przyjaciela. Chwilę jeszcze rozmyślałam o kim on mógł mówić. Miałam wrażenie, że jakiś ważny szczegół mógł mi umknąć. No nic, nie będę się zadręczać.
-          Dzień dobry, śpiochu! – zawołałam, budząc irish boya.
-          Jeszcze chwilkę, mamusiu – mruknął, zabierając cały kocyk.
-          WSTAWAJ! Żarcie na stole! – użyłam perswazji.
-          GDZIE?!?! – wrzasnął i spadł z ławeczki. – Auć! : (
-          Oj wstawaj – powiedziałam i go podniosłam.
-          W nagrodę zrobisz mi śniadanie! – rzucił, obrażony. Zaśmiałam się.
-          OK. Tylko najpierw się ubiorę, żeby twoja mama zawału nie dostała na mój widok xd
-          No ok. Za 20 minut masz być gotowa, bo pójdę po ciebie! – zagroził. Uśmiechnęłam się.
-          Spróbuj! Ale wyrobię się, bez obaw! – zawołałam i przeskoczyłam na swój balkon. Szybciutko wzięłam prysznic, umyłam zęby, uczesałam się w kucyka na czubku głowy i ubrałam w to : (by Kinga :*) . Przeskoczyłam na jego balkon. Zobaczyłam, że go zamknął! Niech go! Leżał sobie na łóżku i słuchał muzyki, a okno nad nim było otwarte. Nie chciałam przepuścić takiej okazji! xd Wskoczyłam przez okno, skacząc na niego i wrzeszcząc : „NIESPODZIANKA!” xd
-          Aaaa!!! Martina! Zawału bym dostał! – wrzasnął, wkurzony. Westchnęłam.
-          No nie fochaj się, blondynku – uśmiechnęłam się i zaczęłam go łaskotać. Momentalnie zaczął się śmiać.
-          Marti! Dobra, dobra, nie jestem fochnięty! Puść mnie! – zawołał, leżał na podłodze, a ja na nim siedziałam i tryumfowałam.
-          Heh, wygrałam! A teraz chodź, żarłoku. Zrobię ci breakfast ; ) – rzuciłam i zawitałam w jego kuchni. Otworzyłam lodówkę.
-          No tak – stwierdziłam. – Trzeba iść po zakupy, jak zwykle wszystko wyjadłeś!
-          Nie moja wina! Mój żołądek ma swoje zasady, a teraz kona z głodu! – powiedział żałośnie.
-          Ech... Idziemy na zakupy, podążaj za mną – rzuciłam i poszliśmy. W supermarkecie Nialler wrzucał do koszyka prawie wszystko, co było na półkach!
-          Masz tyle kasy?! – zawołałam.
-          Yyy... No nie xd – palnął.
-          To odkładaj! Bierzemy tylko najważniejsze rzeczy – powiedziałam, a on poodkładał. Zrobiliśmy najpotrzebniejsze zapasy, a Niall wrzucił jeszcze trochę słodyczy i colę.
-          Ale kiedyś będę miał tyle kasy i kupię tyle, ile będę chciał! – powiedział.
-          Czyli, że podjąłeś już decyzję? – rzuciłam, udając, że wcale nie jestem smutna.
-          Mówiłem ci, że mi ciężko, ale... tak, raczej tak. To pewnie najlepsza okazja, jaką dostanę w życiu – powiedział. Pokiwałam głową.
-          Rozumiem. Cieszę się, że będziesz wtedy szczęśliwy. I... i będę za tobą tęsknić – powiedziałam, kiedy byliśmy już w drodze do domu. Po moim policzku spłynęła łza. Niall mocno mnie przytulił.
-          Ja za tobą też, Marti. Ale pamiętaj, zawsze możesz do mnie przyjechać! Będziemy cały czas rozmawiać, jakbym nigdy nie wyjechał!
-          Ale... Rozmowy nie zastąpią mi twoich przytuleń. One są takie wspaniałe <3 – powiedziałam i mocniej go przytuliłam.
~Niall~
Wróciliśmy do mnie do domu i zaczęliśmy robić omlety. Uśmiechała się do mnie i miło gadaliśmy. Kurczę... Wczoraj na balkonie... Czemu po prostu nie powiedziałem jej, co czuję? Pewnie bym dostał, ale miałbym to za sobą... Cały czas mnie męczy, że ona jest z tym Justinem, a on jest taki zazdrosny i zaborczy... A ja po prostu cały czas nie mogłem przestać myśleć o tym, jak bardzo ją kocham!
-          Niall! ŁAP! Leecii!!! – wyrwała mnie z zamyślenia Martina.
-          Co?! – wrzasnąłem, a omlet wylądował wprost na mojej głowie! Marti zaczęła się tarzać po ziemi ze śmiechu. – Ej no! Ty rzuciłaś!!!
-          Hahahahhahahahahahahah! Ale ty tak śmiesznie się wkurzasz! xd – zaczęła się jeszcze głośniej śmiać. Ja też nie mogłem się powstrzymać i dołączyłem do niej.
-          No faktycznie było śmiesznie :D – zawołałem i pomogłem jej wstać z ziemi.
-          Dobra, ja zabiorę ci tego omleta z twoich włosków – rzuciła i pomogła mi zabrać to COŚ z mojej nienagannej fryzury xd Później zaczęliśmy się zajadać omletami z serem i grzybami. Marti po prostu była mistrzynią w gotowaniu! Uwielbiałem jej śniadania, nie to co te fast-foody. Kocham jej jedzenie bardziej niż Nandos, a to jest coś! ; D Potem pooglądaliśmy jakiś film, a Martina poszła do domu, bo pewnie jej rodzice się dziwili, czemu jej na noc nie ma. Usiadłem na kanapie i włączyłem komputer, kiedy ktoś do mnie zadzwonił.
-          Halo?
-          Witaj, Niall! Tu John Fields. Tak, ten gość z baru. Podjąłeś już decyzję?
-          Tak, proszę pana.
-          A więc słucham?
-          Pojadę, bardzo chętnie – powiedziałem, udając entuzjazm.
      -     Wspaniale! Na początku weźmiesz udział w X-Factorze, a potem się ułoży! Będę po ciebie za 4 dni.         Spakuj się, chłopie i jedziemy! Do zobaczenia! – zawołał i rozłączył się. CO?!?! 4 DNI?! Tak mało, żeby spędzić czas z Martiną? Nie, to niemożliwe... : ( Posmutniałem i zacząłem rozmyślać, co wziąć ze sobą w podróż, żeby tylko nie myśleć o ukochanej...
---
Jest rozdział : D Pewnie bym go nie dała, ale dzisiaj zobaczyłam, że jakiś anonim zrobił SPAM xd Dobra jest 10 komentarzy xdxd Poza tym w końcu chciałam dodać ten rozdział :) Frumtixxie poczekasz sobie jeszcze troszkę na Nartinę xD 
***
O i chciałabym prosić Was o opinię na temat mojego rysunku : D Wczoraj zrobiłam go w godzinkę ;-] (Mam trochę słaby aparat, przepraszam xd W rzeczywstości jest TROSZKĘ lepszy xd)

7 komentarzy:

  1. Jezus, świetny rozdział. Ja chcę następny, noo...
    Ładnie malujesz dziewczyno . ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ŚWIETNY ROZDZIAŁ.;] KOCHAM TWOJEGO BLOGA. JAK BYŚ MOGŁA WPADNIJ NA MOJEGO I ZOSTAW PO SOBIE KILKA KOMENTARZY.;] MAM NADZIEJĘ ŻE SIĘ SPODOBA: http://one-direction-fanki99.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  3. jejku jej, ale się nie mogę doczekać nexta
    geniaaalne ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem !
    no więc niecierpliwe czekam na tą Nartinę, ale jakoś ciągle jej nie ma ... ale co tam ... poczekam xdxd.
    Zayn wyszedł Ci lepiej niż Niall -.- jestem oburzona xdxd.
    nie no czekam na nn , niecierpliwie, bardzo ...
    A no i jeszcze ten rysunek jest boski czemuż to nie pochwaliłaś się wcześniej ? ^ ^
    no dobra nie zanudzam , czekam na nn ; **

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poczekasz jeszcze :) Mam gotowy już 6 i 7, w 8 są już początki Nartiny ;) Według mnie lepiej wyszedł Niall, bo Zayna robiłam 'na szybko' a Nialla dopracowywałam xd ale jak kto woli xd Nie pochwaliłam się, bo...yyy... wczoraj powstał? xD

      Usuń
    2. no tak to pewnie to ... xd
      oo dopiero teraz zauważyła że mam taka sama piżamkę :D:D ;oo
      oki, no to teraz komentuję następny rodziałł :D:D <333

      Usuń
  5. bez urazy ale rysunek ci troche nie wyszedł ; p nialla bym wgl nie poznała ^^
    a rozdział świetny. fajnie by było gdyby niall był z martiną . pisz szybko następny ; )

    OdpowiedzUsuń